Komentarze: 0
A skąd to rżenie?
Wielki Wóz się zatrzymał
nad stogiem owsa.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
A skąd to rżenie?
Wielki Wóz się zatrzymał
nad stogiem owsa.
Może lepszy byłby swojski PIART albo PIORD – tak ze staropolska?
Ławeczki, czysty bruk, autokar z napisem air-conditioning. Idziemy za Tatą czarną drogą, oglądając się na turystów – parę skromnych ludzi, którzy - tak jak my – wstydliwie schylają się po jabłko. Rozmawiamy o szkolnej wycieczce rowerowej i o lesie, że urósł. „Od Treblinki do Majdana cała droga jest obsrana” – cytuje Tata Żyda z Majdanu, który opowiadał potem, że był znanym poetą i nikt się nie naśmiewał.
Ciężka brama, jasny trawnik i głazy jak lampiony. Grupka młodzieży pod pomnikiem, melodia z głośnika i głosy młodych kobiet, nucących obcą pieśń. Tak jakby milczenie znaczyło zbyt wiele - więcej niż śpiew, pamięć, kamienie.
Jak do
Łochowa i na Mińsk - to mi pasuje. Motorek mi się zepsuł i jadę na stopa. Dojeżdżamy
we trzech, z Siedlec do Jadowa, będzie ze sto kilometrów. Trzy lata tak
jeździmy, a dzisiaj motorek nie zapalił. Zawsze palił. Podkłada się deskę pod
spód, siada się we trzech i się jedzie. Jak się na budowie przerzuci ze trzy bloczki
suporku - to się drogi do domu nie widzi eheh. Ten pośrodku ma sibi, wyszukuje
gdzie jaka ścieżka. Ten z tyłu pilnuje, żeby nie spaść eheh. Patryk na zimę ma
kupić toyotę. Żeby tak jeszcze Piotrek odebrał telefon. Ja jestem Wojtek. Mamy
tam taką budkę na kółkach. Można się przespać jak się napijemy eheh. Dniówka 90
złotych, od ósmej do szóstej. Roboty nie brakuje, żeby tylko chcieć robić eheh.
Ile pani
umalowała? 18 przęseł i dwie bramy? To dużo na dzień, zwłaszcza na kobietę.
Dochodziła północ, ale chyba nie mogło być we wsi nikogo, kogo by nie obudził potężny grzmot. Stałam w otwartych drzwiach balkonu i widziałam, jak uderza ten piorun. Przewróciłam się na podłogę razem z krzesłem. Zgasło światło i nie mogłam znaleźć torebki, telefonu, nie wiedziałam pod jaki numer zadzwonić. Miejscowy strażak biegł w stronę remizy, szarpany wiatrem. Nie było słychać ognia, tylko jego kroki i ulewę. Zeszłam do Taty, potykając się na ciemnych schodach. Wieś się pali – powiedziałam.
Okopciłam szkiełko nad świeczką, zakleiłam nim obiektyw aparatu i zrobiłam zdjęcie. Za ostre to ono nie jest.
:-))
Wyjeżdżamy dzisiaj pociągiem do Agatki, na tydzień.
A wczoraj Sąd Najwyższy postanowił dać mi szansę.
Chyba mam wakacje :-)
jest tutaj:
spomiędzy
sen o nim
zawijam w twardy papier
jak świeży pączek z różą
na wyprawę do ujścia
gdyby tak odszukać
pozwolić
zaistnieć
kamieniem z serca lub ziemią
może wystarczy
nagle uciec spod stóp
i kręcić się coraz prędzej
to gra wymysł może
to tylko
wielka równina od masztów po trawy
z plażą pomiędzy
starzec
który spróbował już wszystkiego
ugniata ludzi z piasku i śliny
i ustawia obok siebie
teraz ja
tylko
patrzę
Dojrzały owoce leśnych porzeczek.
Pewnie bym nie zauważyła pary za porzeczkową kępą na brzegu, gdyby oni nie zauważyli mnie. Chyba nie byli ani młodzi, ani trzeźwi. Wyraźnie ich spłoszyłam, a może to oni mnie spłoszyli, skoro w aparacie znalazłam tylko jedno zdjęcie. Zapamiętałam drobne, chude pośladki mężczyzny. Nie chciałam ich widzieć. Wydały mi się żylaste, nieapetyczne i nie mogę się pozbyć uczucia niesmaku, kiedy o nich myślę.
Dzikie porzeczki są kwaśne i pachnące. Czasami mi się wydaje, że nikt ich nie zrywa i nie je - prócz mnie.
kiedy tak leżę na rozpalonym piasku
między kupką popiołu a nieżywą muchą
cienie kładą się obok
tylko buk nade mną w jasnym uniesieniu
i jasnym szeleście wiecznego majestatu
czy spopieleje
wszystko
może odciski ptasich stóp
okażą się trwalsze od żwiru
albo zamki budowane dla zabawy
otoczą fosą nie do przejścia
nagle mnie ogarnia
nieodparta senność
wyspa rozmywa się i tonie
trochę krzycząc i trochę śpiewając
wychodzą postacie ze snu
i zostają
nawet nie wiedząc
PS.
Jak zaczynam pisać wierszyki, to już wiadomo z jakim wymiarem się kontaktuję.
Sprawiedliwości ;P
kiedy tak leżę na wieczornej plaży
między kupką popiołu a nieżywą muchą
a cienie kładą się obok i rosną
tylko buk nade mną w jasnym uniesieniu
i jasnym szeleście wiecznego majestatu
czy zmieni się
wszystko
może odciski ptasich stóp
okażą się trwalsze od żwiru
albo zamki budowane dla zabawy
otoczą fosą nie do przejścia
nagle mnie przygniata
nieodparta senność
wyspa rozmywa się i tonie
trochę krzycząc i trochę śpiewając
wychodzą postacie ze snu
i zostają
nawet nie wiedząc
:-D
Tata skończył 80 lat.
Średnia wieku Gości była niewiele niższa, ale poradzili sobie ze wszystkim: z pasztetem z królika, olbrzymim tortem śmietanowym, z pokerkiem, buteleczką i lambadą.
:-))
Po południu spadł deszcz i rwące strumienie płynęły po dachu Złotych Tarasów tak gwałtownie i bezszelestnie, że nie sposób było nie patrzeć w okno. Ktoś robił zdjęcia, ktoś kręcił film, Robal z Iwcią wymieniali uwagi na temat konstrukcyjnej maestrii.
Wiatr rozsypał puste doniczki, przeniósł i przewrócił krzesełka ogrodowe. W zagłębieniu śpiwora, na którym rano bawiłam się z Agatką, zgromadziła się kałuża deszczówki. Wiem o ptakach, które z niej piły - chociaż pozostały niewidoczne, zostawiły kilka mokrych, białych, bezwzględnie materialnych plam.
Iwcia z Agatką pędzą pociągiem na zachód.
Oglądam zdjęcia i filmy.
Śpijcie już, śpijcie, a my z Lajonem Feliksem jeszcze sobie poczytamy do poduchy.
... bo choćbym nie wiem co malowała
spod pędzla mi wychodzi ściana (ew. sufit albo drzwi)
A jak się przeciągam rano na balonie - to sobie mogę powyglądać, czy jaki chłop nie idzie z kosą, albo i jałówki na targ nie prowadzi.