Komentarze: 3
Trawnik po drugiej stronie ulicy zarósł zielskiem i konwalią, młode cyprysy przyschły i już wiem, że Stary Kazik zachorował ciężej niż poprzednim razem.
Kto się urodził - musi umrzeć, ale to za wcześnie, za wcześnie – mówi Pani Halina i człapie dalej w przemoczonych klapkach, niosąc sąsiadom wieść o pogotowiu. Wiatr próbuje z niej zerwać kwiecistą spódnicę, kiedy ciężko wzdycha i kładzie dłoń na sercu.
Potoki wiosennego deszczu płyną środkiem drogi, rozpędzone chmury pochłaniają światło. Donice po cyprysach toczą się przez trawnik, obijają o płot i fundament altany. Jedna pękła i stała się bezużytecznym odpadem. Gdyby Stary Kazik wyzdrowiał – mogłabym o nie poprosić i przesadzić jałowce. Więc życzę mu zdrowia, niech wraca – jak najszybciej.