Kategoria

Lato na wsi


lip 23 2011 Po burzy
Komentarze: 7



Jak czysto. Ciemne moce, które od południa rwały w kościach, puchły w stawach, mrowiły, wzdychały: oh, jak ciężko i parno – zgęstniały, natarły na siebie, spadły z hukiem i wreszcie pochłonęła je ziemia.

Niebo jest spokojne. To czas Aniołów – spływają na obłoczkach i leżą gdzie popadnie: na zalanych pastwiskach, stygnących krowich plackach, na kolczastych miedzach, na kłujących źdźbłach żyta. Są tak nisko, że niemal dotykają życia.

Mogłabym dać się dotknąć, gdybym tylko zdołała wspiąć się na miedzę, obejść grzęzawisko i przedrzeć w ich stronę. Ale muszę zawrócić, jestem zbyt naga. Mam gołe nogi i odkryte ramiona, z których zmyłam offy, raidy, antymosquity. Nie mam niczego na swoją obronę . Jeżeli nie ucieknę – spętają mnie przytulie, skłuje suchy krwawnik, a meszki, gzy i komary wypiją moją krew.

fanaberka : :
lip 28 2010 Z cyklu: Lato na wsi. Białe skarpetki zająca....
Komentarze: 1

Spokój. Jesiony ciemniejsze od chmur. Jeżeli zając może mieć białe zakończenia łapek - to właśnie zając przekicał przez szosę, tuż przed tirem z napisem Zakłady Mięsne Mokobody.

Mogę tu siedzieć, na swoim balkonie i słuchać jak cykają świerszcze. Mogę patrzeć jak wielki i pomarańczowy jest dziś Księżyc i jak szybko się wznosi nad granicę lasu. Mogę nic nie robić. Mogę być tu sama. Tak.

fanaberka : :
maj 05 2010 Z cyklu: Łykend na wsi. Pies.
Komentarze: 1

Znaczy się żuraw.


 

wrz 09 2009 Lala
Komentarze: 2
Świt, poniedziałek. Mam wolne poniedziałki. Balkon. Nad lasem rozdrapanym przez miastowych grzybiarzy stoi słońce. Nad rowem rower. Nad rowerem Staniek. Pod płotem Lala – patrzy na mnie.
- Do nogi – woła Staniek, ale Lala nie słucha, tylko się kuli i czołga w trawie. Staniek macha ręką i odchodzi w stronę domu.
Jest panem Lali. Wziął wiosną szczeniaka i butelkę piwa na dokładkę. Latem jest robota, więc w dzień robi u ludzi za talerz zupy i szklanę mocnej wiśni. Nocą trzeźwieje. Tymczasem nocą Lala się szlaja po wsi z kundlami i wylizuje świńskie koryta. A w dzień pilnuje. Ale wystarczy że krzyknę: „Lala!”, a pędzi przez szosę, pod płot, do miski.



Jest wtorek. Lala się boi Taty. I musi się przyzwyczaić do psich chrupek z worka.
A ja miałam sześć lekcji i pierwsze kółko taneczne. Dużo chętnych, strasznie ciasno na sali gimnastycznej. Muszę poszukać wolniejszej muzyki, bo za dużo piją. ;)
.
fanaberka : :
lip 27 2009 Z cyklu: Lato na wsi. Arka.
Komentarze: 0
Budzi mnie zgrzyt hamulców. Młode bociany robią zamieszanie na szosie, po czym z szumem skrzydeł lądują mi nad głową. Syczą na siebie i klekoczą. Jeden z nich stąpa chwiejnie po krawędzi dachu w stronę balkonu i zapuszcza żurawia. 
Wysyłam do Apolla ostrzegawczego maila: mój letni pokój na wsi jest równocześnie oficjalnym biurem jego firmy. Potem biorę szczotki, puszki, pędzle i idę malować ogrodzenie.
A wy śpijcie spokojnie, moje samolubne geny*, w chruście hemoglobin, butwiejących hamakach helis. Płyną młode arki i przybędą kolejne. Podróż w nieskończoność trwa. Ktoś czuwa.

bociany

*lektóra - tak se czytam w wolnych chwilach między renowacją ogrodzenia a obróbką grzybów na zimę.

 

lip 18 2009 Z cyklu: Lato na wsi. Krzyk.
Komentarze: 0
Świt, czwarta trzydzieści. Budzą się żurawie, a każdy ich krzyk jest linką, ostrą żyłką, która drąży powietrze i patroluje wieś. Jestem bezpieczna, szczelna - przyjęłam szczepionkę, ale dla pewności otulam się szlafrokiem i podciągam chronione papuciami stopy. Wystarczy pęknięcie, odcisk, martwy płatek naskórka, a nić zahaczy się, szarpnie i ściągnie mnie z balkonu.

A może zejść i odsłonić skórę. Pozwolić się prowadzić labiryntem pól, rozgarniając mgłę, depcząc krwawnik i maki. Dotrzeć do serca tych mokradeł, gdzie wielki ptak założył swoje gniazdo. Może zobaczyć pisklę i śmiertelnie wystraszyć. Może wrócić.
lip 06 2009 Z cyklu: Lato na wsi. Kosa.
Komentarze: 1
Po deszczu życie pleni się, wije, plącze - więc od rana chodzę z kosą, ale to Tata próbuje uśmiercić koguta. Wszystko gotowe: żywiczny pień i topór. Tylko kogut, nieświadomy popełnianej zbrodni nieprzydatności, ma u nasady kupra gospodarską sprawiedliwość. Dotychczasowe próby ujęcia go (jak na westernie - strzałem w głowę z wiatrówki; jak na zabawie w remizie strażackiej - sztachetą przez łeb) zawiodły. Kogut pieje triumfalnie na całe podwórze a Tata z koszem wędruje w stronę lasu. Zamiast rosołu z kury będzie zupa z kurek.
Hm... kto mi naostrzy kosę?
fanaberka : : kosa  
cze 29 2009 Z cyklu: Lato na wsi. Strach.
Komentarze: 0

Upał. Nad rozgrzanym zbożem zawisają skowronki. Z miedzy zarośniętej krwawnikiem wstaje strach. Chwieje się, kołysze i coraz pewniejszym krokiem zaczyna marsz w moją stronę. Ma ości wbite w spodnie, rudą szczotkę na głowie i ciemną marynarkę, wiszącą jak na kiju i zapiętą krzywo na niewłaściwy guzik. Wydziela zapach mułu, piwnic, mocnej wiśni i obszczanego murku.
-Dzień dobry - mówi.
-Dzień dobry - mówię.

fanaberka : :