lip 06 2009

Z cyklu: Lato na wsi. Kosa.


Komentarze: 1
Po deszczu życie pleni się, wije, plącze - więc od rana chodzę z kosą, ale to Tata próbuje uśmiercić koguta. Wszystko gotowe: żywiczny pień i topór. Tylko kogut, nieświadomy popełnianej zbrodni nieprzydatności, ma u nasady kupra gospodarską sprawiedliwość. Dotychczasowe próby ujęcia go (jak na westernie - strzałem w głowę z wiatrówki; jak na zabawie w remizie strażackiej - sztachetą przez łeb) zawiodły. Kogut pieje triumfalnie na całe podwórze a Tata z koszem wędruje w stronę lasu. Zamiast rosołu z kury będzie zupa z kurek.
Hm... kto mi naostrzy kosę?
fanaberka : : kosa  
07 lipca 2009, 14:39
Alez mi sie marzy zupa z kurek... a w moich rejonach kurek brak. Tesciowa nawet nie widziala jak kurki wygladaja dopoki jej w zeszlym roku od mojej babci nie przywiozlam. Buziaki!

Dodaj komentarz