Komentarze: 1
nie łam się i nie pękaj
głowiasta wierzbo
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Palić można jedynie w piwnicy. Zaleta tego miejsca to niewielki klub fitnes(szufelka i wiadro do zbierania wody) oraz wgląd ile można tego spożyć( tak na oko to 100 litrów w różnym kolorze i mocy która waha sie od 30 wzwyż - producent: Fanaberka).
Duży ogródek około 40 arów. Zwierzęta przydomowe takie jak :kury, króliki i myszy (kot po 25 latach odszedł i nie wrócił). Drzewa to :jabłonie sporo odmian , wiśnie dookoła płotu oraz syberyjskie,czereśnie dwie, orzechy laskowe 3 stanowiska czerwone i zielone, orzech włoski szt.1,grusza jedna stuletnia ochraniająca do 10osób przed upałami, duperelki w postaci agrestu, dużej ilości borówek amerykańskich , 2 poletka malin owocujących nawet w listopadzie. Szczpiorek , piertuszka, selery i pory całorocznie, ogórki, pomidory sezon- tunel. Szpaler choinek różnej maści, cyprysów oraz tymaryszku wielkiego jak drzewo różowego wiosną . Zchody i wschody widoczne, nikt na niebo nie zalatuje.
Serdecznie zapraszamy nawet tych którzy dopiero za parę lat myślą być emerytami, bo bardzo nie lubimy sie nudzić a farbka po echechlatach ma lepsze mięśnie niż przed, a ja zawsze lubiłam się uczyć i nie lubię się nudzić chyba że padnę w tak zwanym międzyczsie.
Czekamy na zgłoszenia.Jak będzie trzeba to znajdzie sie dodatkowe szkło.
Nie wiem czy Fanaberce się uda , ale jeżeli tak to będziecie mogli szanowni przyjaciele , możliwe że współmieszkańcy moje olbrzymie zdolności głosowe, umilające pobyt w tym cudnym miejscu.
Z poważaniem, popielatka
PS: nie zamieściłam tej notki na swoim blogu bo po prostu,( tak po ludzku), nie pamiętam hasła
PS: Z archiwum:
http://popielatka.blogi.pl/comments/mieszne-milosci-milan-kundera
I jeszcze:
jodlowanie.wavPopielatka chce tu coś gościnnie napisać, ale na razie poszła zrobić coś niedozwolonego w miejscach publicznych.
Woda wdziera się pod dom, wypłukuje żwir, unosi posadzkę i przez szczeliny w betonie rozlewa po piwnicy, aż po wygasły piec. Tata ma chorą nogę, której nie można ani zamoczyć, ani ochronić gumowym butem. Grzejniki są zimne, w domu hula zimny wiatr.
Ale ja posiadam moc, która pozwoli nas uratować przed wilgocią i chłodem. Wiem o ukrytym na strychu skarbie: dwóch białych wężach i złotej pompie strażackiej, którą przed miesiącem przywiózł i schował za starą szafą zapobiegliwy R.
Akcja samozwańczej ekipy strażackiej przynosi błyskawiczny efekt, ale też dotkliwe straty i ofiary: połamane paznokcie Popielatki, wyrwaną przez strumień wody sztachetę, siedem jajek zeżartych przez psa-dziurołaza, butelkę nalewki strażackiej, danej sąsiadowi za oczyszczenie zapchanego wirnika.
Potem zbieramy w lesie pięć prośnianek i sadzimy je pod naszą sosną, za stodołą.