Archiwum czerwiec 2007


cze 30 2007 o szczęściu
Komentarze: 1

-Co ze mną zrobi?

-Będzie z tobą rozmawiał, potem rzuci ci się do nóg. Uczepi się jakiegoś wypowiedzianego przez ciebie zdania i będzie cię przekonywać, że to jakaś głęboka myśl, a ty jesteś wielkim mędrcem. Niektórzy uważają, że w takich chwilach najzwyczajniej w świecie z nich drwi, ale w tym właśnie tkwi siła szejcha. W końcu uwierzysz w jego przekonanie o swojej niezwykłej mądrości. Będzie się zachowywał tak, jakby w twoim wnętrzu żyła istota o wiele potężniejsza od ciebie. Po jakimś czasie sam zaczniesz zauważać to ukryte w tobie piękno. Pomyślisz, że skoro sam nie dostrzegłeś go wcześniej, musi pochodzić od Boga. Będziesz szczęśliwy. Świat u jego boku nabierze nowych barw. I pokochasz szejcha, który będzie cię do tego szczęścia przybliżać. Przez cały czas jednak jakaś cząstka twojej świadomości będzie ci podszeptywać, że to wszystko jest grą, a ty jesteś godnym pożałowania durniem. Ale nie znajdziesz w sobie sił, by znów uwierzyć tej zgniłej i złej stronie swojej duszy.(…) W ten sposób wkroczysz na wyznaczoną przez szejcha drogę, jedyną, jaką będziesz w stanie iść. Szejch ma dar, który sprawia, że siedzący przed nim człowiek czuje się lepszy. To jest jak cud dla większości mężczyzn z Karsu, którzy uważają, że nikt nie może być większym nędznikiem, biedakiem i nieudacznikiem niż oni. W ten sposób najpierw zaczynasz wierzyć w szejcha, a potem w islam, o którym kazano ci zapomnieć.(…) Będziesz jak wszyscy, staniesz się członkiem wspólnoty. I może na chwilę przestaniesz być nieszczęśliwy.

 

                                         (Orhan Pamuk, Śnieg)

 

fanaberka : :
cze 29 2007 z rzeki
Komentarze: 3

Ujście się zmienia, przesuwa w stronę nurtu Wisły. Na rozległą, plażę, która jeszcze wiosną była dnem groźnej rzeki, niecierpliwie wchodzi życie. Pierwsze pojawiają się wierzby i od razu są twarde, zdrewniałe. Następnie trzcina – wyrasta kępkami sprężystych źdźbeł i pospiesznie zakwita. Potem ważki.

 

Skarpa pęka, odsłania opuszczone nory i nagie, pozbawione ziemi korzenie olch. Bobry porzuciły wysuszone miasto. Woda znika, jakby ją ktoś spuścił, albo wypił. Może Zielononosy?

 

 

:-)

fanaberka : :
cze 28 2007 ząbki
Komentarze: 3

-Niech pani kupi sztućce, ładne i tanie.

 

Przypinałam rower do stojaka pod sklepem, a ona otwierała bordowe etui. Zszarzała twarz, determinacja, lekki rys na akcencie. Wiatr szarpał i szeleścił spódnicą. „Chyba Cyganka” – pomyślałam.

 

Wzięłam do ręki widelczyk z cienkiej blaszki, ze złotą obwódką wokół rękojeści. 

-Nie, nie potrzebuję sztućców – skłamałam.

-Sprzedam za tyle, ile może pani dać, co ja z tym zrobię na granicy – nalegała.

Zachwalała  łyżki i ząbki na nożach, coraz bardziej pobudzona, zdeterminowana.

-Proszę pani, nie kupię tych sztućców – powtarzałam.

 

Zobaczyłam ją jeszcze, kątem oka, przy wyjściu. I jeszcze później, w wyobraźni, na plaży. Zielone owoce stroszyły miękkie kolce. Liście szeleściły. Wiał wiatr. Było mi zimno, chyba z chłodu.

 

 

fanaberka : :
cze 27 2007 następny prosie
Komentarze: 11

 Tytuł alternatywny: następny płosie (kindziorek)

:-D

P.S. Aparat bez zooma, niestety.

fanaberka : :
cze 26 2007 i po balu
Komentarze: 12

Grad, który zmienił dach i strych w wielką perkusję, zapchał i zerwał z hukiem rynny, zasypał ogród lodowym konfetti, a na niebie rozwiesił tęczowe serpentyny  – topnieje w kałużach i wsiąka w mysią ziemię.


 

Już po wszystkim. Pędy wilca wygrzebują się z mułu pod domem. Na niebie samolot – daje świetlne znaki. Księżyc prawie w pełni. Nietoperze cmokają.

 

fanaberka : :
cze 26 2007 tak samo
Komentarze: 3

Zurbaran malował na przemian

hiszpańskich świętych

i martwe natury,

i przez to przedmioty

leżące na ciężkich stołach

jego martwych natur

są święte tak samo.

               (A. Zagajewski - Zurbaran)

 

Agneau

 

 

fanaberka : :
cze 26 2007 z tego wszystkiego zapomniałam gdzie byłam...
Komentarze: 7

Sto kilometrów na południe, żwirowisko, sporty ekstremalne: ścianka, bandżi, karaoke...

 

 

I żeby nie było, że bredzę po pijaku :-DDD

 

 

Acha jutro idę do szpitala, nie daje się spać, tak mnie stopa naparza.

 

fanaberka : :
cze 24 2007 rzeka
Komentarze: 4

 

znów tyle światła

mój cień podnosi rękę

zasłania oczy

 

 

fanaberka : :
cze 23 2007 po śniadaniu
Komentarze: 1

Siedzieliśmy przy stole, lilie pachniały w wazonie. Złota mucha topiła się w resztkach sałatki, przeznaczonych dla Paskudy. Mężczyźni wznosili oczy w niebo, wyciągali dłonie, kładli je sobie na sercu, modulowali głos. Ja rapowałam.

 

Czytaliśmy na zmianę: Mateła – Szymborską, Apollo – Ewę Lipską, a ja – Rycha Peję. Robal milczał, patrzył na nas.

 

Wszyscy dorośli. Tylko ja mam wakacje.

 

 

fanaberka : :
cze 22 2007 [haiku]
Komentarze: 9

to nic - tylko ćmy

uderzają o szybę

całkiem zwyczajnie

 

**********

 

   gołąb kulawy

   inwalida na ziemi

   lotny w przestworzach

                     (Oxyvia)

 

fanaberka : :
cze 22 2007 Notka dla Dormy, która szuka kabaczków...
Komentarze: 7

a to trzeba w krzaczkach.

 

:-D

fanaberka : :
cze 21 2007 letnia
Komentarze: 5

Niebo nad Warszawą jak różowy lampion, wypełniony wewnętrznym, rozproszonym światłem. Nietoperze polują na pestki wiśni, którymi strzelam w górę, dla zabawy. Dwie młode, nieporadne sroki toczą nocną wojnę o zakurzony dach.

Gdzieś spadł deszcz, wiatr niesie zapach mokrej ziemi. Jeszcze świerszcze

 

fanaberka : :
cze 19 2007 nie wierz nigdy kobiecie
Komentarze: 27

Miałam plan. Czekałam niecierpliwie aż mężczyźni wyjdą z domu. Wtedy zerwałam w ogródku pierwszego kabaczka i usmażyłam w czosnku z gałązkami bazylii.

 

 

Pachnący, delikatny w smaku i wogule.
;-)))

 

fanaberka : :
cze 19 2007 bluzeczki w kropeczki
Komentarze: 4

Radzę sobie. Papierzyska prawie gotowe. Nie dopilnowałam zbiórki na koncerty i ksero, więc pewnie załatwię to tak, jak zazwyczaj.

 

W środę impreza – polonez, akademia, przyjęcie, dyskoteka. Myślę o tym z tak obezwładniającym lękiem, że chyba wrócę od jutra do najlżejszych tabletek.

 

Nie kupiłam kiecki. Włożę bluzkę w czerwone plamki, którą jakiś czas temu kupiłam na stypę. Fajna jest – podkreśla talię i hmm… okrągłą pupę. ;-D

 

Wpadłam na to wczoraj po południu, nad Wisłą. Trzej mężczyźni rzygali na rozgrzanej plaży, a potem mnie prosili o butelkę wody. Pluskwiak kołysał się lekko w białych kwiatach marchwi. Szeleścił i cykał, gdy zbliżyłam ucho.

 

 

fanaberka : :
cze 14 2007 Nawet
Komentarze: 9

Józek z piątej mówi, że najlepszy szczaw rośnie po tej stronie, koło palisady po spalonym moście i nawet wyciąga z kieszeni garść bujnych, jasnych liści.

 

Na zupę potrzeba pięć dużych kartofli, a jak małe, to dziesięć, albo nawet więcej. Trzeba je pokroić, nawet te najmniejsze, żeby się szybko ugotowały w wodzie z łyżką soli i łyżeczką cukru. Wtedy się dodaje pokrojony szczaw. Jajko i dwie łyżki mąki trzeba rozpuścić w garnuszku z zimną wodą, wlać do zupy i zagotować.

 

Dobra jest i nawet nie potrzeba śmietany. Nawet Justyna zje, jak wróci z Chatki Puchatka.

 

Mówi, że nawet lubi gotować.

 

 

A u Andy'ego jadłospis Bartka.

 

fanaberka : :
cze 14 2007 jaką tu zupe ugotować kurde
Komentarze: 4

Stopnie, rady, arkusze, świadectwa, dekoracje, polonezy i te sprawy.

A na impre ide bez kiecki.

 

fanaberka : :
cze 13 2007 złotooki
Komentarze: 9

Kończy się dzień. Ciężki deszcz gromadzi się w chmurach i rzuca cień na rzekę.

 

Wiotkie, zielonkawe złotooki wyłaniają się z wody i siedzą na mokrym piasku, przed odlotem. Idę ostrożnie, uważnie stawiam stopy. Myślę o tym, co jest i czego nigdy nie było. Ostry piasek pod skórą, wiatr, powietrze.

 

fanaberka : :
cze 12 2007 ***
Komentarze: 1

"Rzeka dotyka wszystkiego co jej
na to pozwala. Głazy stają przeciwko nurtowi
ale też dają się zaokrąglić. Jak moje biodra"

                                             (dzie wuszka)

:-)

fanaberka : :
cze 10 2007 kilim
Komentarze: 4

Biały pałacyk zarasta młodniakiem. Kiedyś była tu szkoła rzemiosł artystycznych. Czasami ktoś dzwonił ręcznym dzwonkiem na przerwę. Dziewczyny leniły się w ciepłym słońcu, na trawie, albo zbiegały kasztanową aleją w stronę rzeki. Aneta tkała kilim dla Papieża. Spieszyła się, bo w piersi rósł kolejny guzek. Zdążyła.

 

Pośrodku klombu, którego już nie ma, żółknie przerośnięty, zdziczały krzew jałowca. Przed rokiem odcięłam niewielką sadzonkę i ukorzeniłam w ogrodzie, w leśnej ziemi spod wrzosu.

 

Dziś znowu się zakradłam, krążyłam po żwirowym podjeździe dla bryczek, przykrytym dywanem butwiejących liści. Padał ciepły deszcz i sromotniki pachniały słodko w trawie. Słowiki gwizdały w kasztanach, nade mną.

 

 

fanaberka : :
cze 08 2007 kto to taki?
Komentarze: 3

Żona, matka, córka, siostra, ciotka, teściowa, koleżanka, znajoma, (.?.), babcia Agatki.

 

fanaberka : :