kilim
Komentarze: 4
Biały pałacyk zarasta młodniakiem. Kiedyś była tu szkoła rzemiosł artystycznych. Czasami ktoś dzwonił ręcznym dzwonkiem na przerwę. Dziewczyny leniły się w ciepłym słońcu, na trawie, albo zbiegały kasztanową aleją w stronę rzeki. Aneta tkała kilim dla Papieża. Spieszyła się, bo w piersi rósł kolejny guzek. Zdążyła.
Pośrodku klombu, którego już nie ma, żółknie przerośnięty, zdziczały krzew jałowca. Przed rokiem odcięłam niewielką sadzonkę i ukorzeniłam w ogrodzie, w leśnej ziemi spod wrzosu.
Dziś znowu się zakradłam, krążyłam po żwirowym podjeździe dla bryczek, przykrytym dywanem butwiejących liści. Padał ciepły deszcz i sromotniki pachniały słodko w trawie. Słowiki gwizdały w kasztanach, nade mną.

Dodaj komentarz