Archiwum lipiec 2009


lip 31 2009 Z cyklu: Lato na wsi. Cień.
Komentarze: 1

Oczyściłam z twardej, łuszczącej się farby i umalowałam ostatnie przęsło ogrodzenia. Jakby w nagrodę za wygraną rundę w walce z rdzą, jakby specjalnie dla mnie spadła pierwsza żółta gruszka. Wyrosła i wyglądała na soczystą i dojrzałą, ale szybko okazało się, że tylko udawała. Gruba skórka, gorzki miąższ i drążący gniazdo robak - to wszystko, co w dzisiejszej promocji mogła mi zaoferować stara grusza. Więc wzięłam tylko to co zwykle.

I tak siedzę w znajomym i sprawdzonym cieniu, pod baldachimem ciężkich gałęzi, z nadmiarem bezużytecznej śliny w ustach. Myślę o tym co zrobię, gdy przyjdzie nareszcie spodziewany urodzaj. Dżem gruszkowy z borówkami, gruszki w occie, kompot z gruszek, gruszkowy susz. Będzie słodko. Tak.

grusza

 

fanaberka : :
lip 27 2009 Z cyklu: Lato na wsi. Arka.
Komentarze: 0
Budzi mnie zgrzyt hamulców. Młode bociany robią zamieszanie na szosie, po czym z szumem skrzydeł lądują mi nad głową. Syczą na siebie i klekoczą. Jeden z nich stąpa chwiejnie po krawędzi dachu w stronę balkonu i zapuszcza żurawia. 
Wysyłam do Apolla ostrzegawczego maila: mój letni pokój na wsi jest równocześnie oficjalnym biurem jego firmy. Potem biorę szczotki, puszki, pędzle i idę malować ogrodzenie.
A wy śpijcie spokojnie, moje samolubne geny*, w chruście hemoglobin, butwiejących hamakach helis. Płyną młode arki i przybędą kolejne. Podróż w nieskończoność trwa. Ktoś czuwa.

bociany

*lektóra - tak se czytam w wolnych chwilach między renowacją ogrodzenia a obróbką grzybów na zimę.

 

lip 18 2009 Z cyklu: Lato na wsi. Krzyk.
Komentarze: 0
Świt, czwarta trzydzieści. Budzą się żurawie, a każdy ich krzyk jest linką, ostrą żyłką, która drąży powietrze i patroluje wieś. Jestem bezpieczna, szczelna - przyjęłam szczepionkę, ale dla pewności otulam się szlafrokiem i podciągam chronione papuciami stopy. Wystarczy pęknięcie, odcisk, martwy płatek naskórka, a nić zahaczy się, szarpnie i ściągnie mnie z balkonu.

A może zejść i odsłonić skórę. Pozwolić się prowadzić labiryntem pól, rozgarniając mgłę, depcząc krwawnik i maki. Dotrzeć do serca tych mokradeł, gdzie wielki ptak założył swoje gniazdo. Może zobaczyć pisklę i śmiertelnie wystraszyć. Może wrócić.
poetka 
lip 11 2009 Klisza
Komentarze: 2

W płytkim śnie, stojące na parapecie pudełko z filmem - żyje.

Mężczyzna, który niepostrzeżenie pojawia się obok, dostrzega pulsujące niecierpliwie wieko. Uchyla je, bierze twardą kliszę w ciepłe, szybkie palce i dokleja kadr.

fanaberka : :
lip 10 2009 Z cyklu: Lato na wsi. Przyducha.
Komentarze: 1
Chłodna noc niesie fetor zatrutego Liwca. Za barierką balkonu, klonem, mokrą szosą, za uprzątniętą łąką - płynie czarna rzeka. Pękate ciała płotek kołyszą się w pianie. W oleistej kąpieli, pod pełnym księżycem, ich wzdęte brzuchy są srebrne. Wiem o tym.



lip 06 2009 Z cyklu: Lato na wsi. Kosa.
Komentarze: 1
Po deszczu życie pleni się, wije, plącze - więc od rana chodzę z kosą, ale to Tata próbuje uśmiercić koguta. Wszystko gotowe: żywiczny pień i topór. Tylko kogut, nieświadomy popełnianej zbrodni nieprzydatności, ma u nasady kupra gospodarską sprawiedliwość. Dotychczasowe próby ujęcia go (jak na westernie - strzałem w głowę z wiatrówki; jak na zabawie w remizie strażackiej - sztachetą przez łeb) zawiodły. Kogut pieje triumfalnie na całe podwórze a Tata z koszem wędruje w stronę lasu. Zamiast rosołu z kury będzie zupa z kurek.
Hm... kto mi naostrzy kosę?
fanaberka : : kosa  
lip 04 2009 Notka dyktowana przez Popielatkę
Komentarze: 1
Ola ucikła do Egiptu
Kasia uciekła do Poznnia
Iwcia uciekła do Gorzowa
1 lipca 2009r  Pieszczoszek (Boski Apoollo) uciekł do Warszawy.

Wszyscy - jak mówi Popielatka - s... ają. (a my takie fajne!)
fanaberka : :