tymczasem
Komentarze: 9
Siedzimy w altanie, a światło z okien rozpuszcza się w mżawce i rozświetla ogród. Kolejny samolot wznosi się nad kępą sosen.
- Pomyśleć, że ktoś nimi lata – mówi R.
Najwyższe tuje sięgają dachu. Ukorzeniłam z sadzonek i wyhodowałam od podstaw każdy rosnący tu krzew.
Mróz przyszedł nie w porę, nie w porę zakwitły drzewa. Kwiaty kruszą się pod palcami. Pachną gnijącym sianem, którego nie udało się zebrać przed deszczem, chociaż ręce spuchły od grabi i wideł. Podobno gdzieś jakiś ogrodnik popełnił samobójstwo.
Tymczasem Apollo ugotował pierogi z grzybami, samodzielnie. O takie:

Dodaj komentarz