Za dwa tygodnie zdejmę ostatnie bandaże i będę wolna aż do jesieni.
Mój Pan Chirurg został niedawno ordynatorem szpitala w Warszawie, ale gabinet ma nadal w miasteczku, którego mieszkańcy walczyli kiedyś o jego prawo pobytu w Polsce i zachowanie pracy w powiatowym szpitaliku. Dojeżdża trzy razy w tygodniu, a w poczekalni kłębią się tłumy podstarzałych chłopów, zgarbionych babć w chustkach i innych Fanaberek.
Pamiętam historię z czasu mojej pierwszej operacji: Doktor pojechał do domu jakiejś staruszki, świeżo wypisanej ze szpitala. Patrzy, a tam w ramkach, na kredensie stoją trzy święte obrazki: na prawo Jezusek, na lewo Maryja, a pośrodku jego zdjęcie wycięte z gazety :-)))))
Wiem, wiem, zaczynam się powtarzać;)
Chciałam zostać na wsi z Tatą i Siostrami, ale Apollo ma dzisiaj urodziny, więc wróciliśmy, by mógł je spędzić z przyjaciółmi. Minęliśmy kilka bocianich gniazd, a w każdym stał odrętwiały, brudny, mokry samiec i wypatrywał powrotu bocianicy.