maj 14 2008

cyrkówka


Komentarze: 3

Przed sklepem słońce i bratki, pomarańczowe jak loki Weronki. 

Podobno wszyscy szeptali zazdrośnie, kiedy Weronka wyjechała do szkoły w Julinku, zdobyła stypendium, podpisała kontrakt, a latem obnosiła się po mieście z czerwonym kabrioletem i szwargoczącym, podstarzałym akrobatą. Podobno współczująco kiwali głowami, kiedy wróciła na stare śmieci z brzuchem i stalową szyną w nodze. Podobno z niechęcią odwracali wzrok, kiedy oddała dziecko i ciągała się po osiedlu za miejscowym  żulem i obszczymurkiem. 

- Stoczy się, skończy na ulicy - wydyma usta sprzedawczyni, ale nawet ona podchodzi do szklanych drzwi i mruży oczy.

A Weronka, jakby na przekór, unosi ręce gestem cyrkówki i stąpa po grzbiecie krawężnika tak lekko i pewnie, jakby od rana nie brała do ust niczego, oprócz chrupiących, kokosowych kulek i kilku łyków źródlanej, niegazowanej wody. Jakby można było zatoczyć koło, w pomarańczowym świetle tańczyć na linie.

 

Dorma
15 lipca 2008, 09:25
Uwielbiam Twoje zdjęcia
cecylia
18 maja 2008, 22:08
zadziwia mnie ta de - natura:)że można od tego nie wrócić na swoje posłanie:) Pozdrawiam Fanaberko serdecznie:))
kama
15 maja 2008, 12:10
masz extra bloga tylko mi sie nie p[odoba że jest taki krótki i nawet nie śmieszny on jest nawet extra laleczko bo mi sie takie bloki koteczku podobnajom ja nie mam bloga tylko niemam kompa z internetem a bloga mam niewiesz jak ktoś ci powie rze niemam

Dodaj komentarz