Intercity
Komentarze: 2
Po południu spadł deszcz i rwące strumienie płynęły po dachu Złotych Tarasów tak gwałtownie i bezszelestnie, że nie sposób było nie patrzeć w okno. Ktoś robił zdjęcia, ktoś kręcił film, Robal z Iwcią wymieniali uwagi na temat konstrukcyjnej maestrii.
Wiatr rozsypał puste doniczki, przeniósł i przewrócił krzesełka ogrodowe. W zagłębieniu śpiwora, na którym rano bawiłam się z Agatką, zgromadziła się kałuża deszczówki. Wiem o ptakach, które z niej piły - chociaż pozostały niewidoczne, zostawiły kilka mokrych, białych, bezwzględnie materialnych plam.
Iwcia z Agatką pędzą pociągiem na zachód.
Oglądam zdjęcia i filmy.
A jeszcze jeden dwulatek mnie nie odwiedzi w tym roku a w pazdzierniku urodzi sie jeszcze jeden. To tak gwoli buchalterii. A serce ma to do siebie, ze pomiesci wszystkich: i wnuczkow i dzieci i malzonka i roznych takich. Ahoj babcia!
Dodaj komentarz