Najnowsze wpisy, strona 24


wrz 13 2006 ciiiii...
Komentarze: 0

I tak oto mamy za sobą pierwszą odsłonę wznowionego przedstawienia: krzyki na ulicy, pogróżki, policja, nakazy, zakazy, sesja zdjęciowa.

 

W łóżku pod orzechem próbowałam odespać noc, ale stada ptaków – chyba wielogatunkowe – obsiadły drzewa i zagłuszały chrobot pacek do tynku, a nawet wiertarkę Robala, Apolla i Mateły.

 

O siódmej aerobik, spotkam się tam z Iwcią.

 

Nie komentujcie, proszę.

 

 

fanaberka : :
wrz 11 2006 joł joł
Komentarze: 7

jutro kocioł i kicha

w sądzie się spotykam

z bossem P.

ehe! ehe! 

nie wymiękam!

no dobra, trochę stękam.

dom jest mój!

dostanie w trąbę głupi cioł!

joł, joł! 

skończę z głąbem!

rozstanę się z chamem

i nie tylko z nim.

(tu rym

się rwie).

ehe! ehe!

 

fanaberka : :
wrz 10 2006 wieś
Komentarze: 0

Iwcia pędziła na wschód pustą szosą, a świat rozrastał się i dziczał w surowym świetle odbitym od czerwonych chmur. Czułam się wolna i było pięknie. A dziś wróciłyśmy do domu.

 

fanaberka : :
wrz 07 2006 Julia Hartwig Zwierzenia i Błyski
Komentarze: 6

"Co ma wspólnego szczerość ze sztuką?
      Prawda to co innego"

tak mi się samo otworzyło

:-)

fanaberka : :
wrz 04 2006 pestki
Komentarze: 22

Przeszył mnie śpiewny dźwięk, jakby ktoś zabawiał się dmuchaniem w pustą, szklaną butelkę. Zobaczyłam, że niebo jest tak lodowate, jak zimne może być złoto, błękit i róż. Wichura, która przyszła po chwili, nie gięła gałęzi i nie gniotła drzew, ale szarpała i rwała je w górę, a las trzeszczał, ryczał i wył. Niebem płynęła rtęć, a rzeką rdza.

 

Coś spadło mi na głowę, pomyślałam, że grad, ale to mirabelki, żółte i czerwone, obsypały mnie ot tak, w środku leśnego gąszczu. Jadłam je, a potem jeszcze ulęgałki i kwaśne jabłka, które spadały obok, na ściółkę i trawę.

 

Nie jestem tą dziewczyną. Nie dla mnie posadził ten sad, który już zdziczał i prawie zamarł, i nie dla mnie zbudował willę, której fundamenty kruszeją w mchu. Są tu jeszcze ślady lipowej alei, którą być może miała chodzić nad rzekę i kasztanowy krąg, w którym siedziałam, jadłam jej śliwki i plułam pestkami, a gdzie być może miała pijać kawę.

 

Tyle, że dziewczyny są śmiertelne i nie dożywają moich lat.

 

fanaberka : :
wrz 02 2006 nie do wiary :-)
Komentarze: 3

Powietrze wydawało się całkowicie nieruchome, a jednak nadpływały. Połyskiwały w słońcu jak szereg niewiarygodnie wydłużonych, lekko drżących koników morskich, albo flotylla obcych z książek Lema. Wolno, majestatycznie spływały znad dachu domu, nad trawnikiem lekko zniżały lot, potem się wznosiły i znikały za zasłoną z winogron.

 

Myślałam, ze babie lato - to latająca pajęczyna, jaką czasem widywałam nad łąką, nie wiedziałam, że to tak.

:-)

 

fanaberka : :
wrz 01 2006 z rzeki
Komentarze: 15

a kiedy przesypiamy dzień
w gęsim puchu, z wczorajszym porankiem 
rumieniącym się w fałdach powiek,

nielotne anioły z marzeń
podejmują taniec. ich dłonie
dzwonią lekko, wesoło klaszczą,
tupią w barokowych wieżach,
wdeptują w ziemię wzgórze.

tymczasem skwar za oknem narasta i rosa
przestaje skraplać się z niczego.
dach cichnie - kawki sączą z gontu
resztkę wilgoci, a ich pióra
już nie wydają się atramentowe.
młode mewy na wysypiskach
krzyczą o morzu.

obudźmy się w porę, w śpiewie ogrodu,
z rannych pni, gniazd nabrzmiałych owoców,
z listkiem mięty w ustach.

innym razem się nie zdarzy.
nocą wrócę do rzeki.

fanaberka : :
sie 30 2006 jabłko
Komentarze: 12

Deszczowa pogoda sprzyja moim mężczyznom, którzy chyba przechodzą jakiś kryzys. Robal napalił w piecu i byczymy się przy oknie, obserwując, jak deszczowa chmura rozjaśnia się i wtapia w niebo. Kasztan nadal ciemnozielony – z nieznanych przyczyn oparł się chorobie, która zniszczyła pobliską aleję. Spadają jabłka – zielone i nieapetyczne, chociaż pewnie dobre na szarlotkę, albo dżem. Na słupie na wprost, przodem do okna – ogłoszenie o aerobiku. Będę chodziła, Trenerze, spoko :-)

 

Oglądałam tynki, chciałabym oliwkę, khaki, albo inny kolor ziemi, żeby nasz dom wtapiał się w tło.

 

Może uda mi się skończyć kolejne „wypracowanie”. Chodzi o e-learning, którym się ostatnio trochę zajmuję. Mam swoje spostrzeżenia, uwagi, ale jeszcze nie dojrzałam do ostatecznej oceny tego typu edukacji, poznanie i ewolucja ocen w toku :-)

 

I dziękuję :-)

 

fanaberka : :
sie 26 2006 sobota
Komentarze: 6

Pisałam tu o wypadku R. Wszystko zakończyło się szczęśliwie, tymczasem sąsiad z dzielnicy, który spadł z balkonu podczas wykonywania podobnych prac – nie żyje. Już po pogrzebie.

 

Listonosz znowu ominął nasz dom.

Czekam na małą, ale ważną książkę. Wstydzę się ponaglać kolejny raz.

 

Frontowa ściana już pokryta styropianem. Apollo kładzie siatkę i klej. Robal obija drugi szczyt listwami. Mateła śpi.

 

Przeczytałam dwa niezłe wiersze – oba o tęsknocie za nieokreślonym. Zajrzałam do bloga. Gotuję zupę kalafiorową.

 

fanaberka : :
sie 23 2006 drewniak
Komentarze: 5

 

Trzej moi mężczyźni: Robal, Apollo i Mateła, pracują sobie od rana cicho i zgodnie. Wydają się weseli i jacyś rozjaśnieni wysiłkiem, byciem razem, pracą w rześkim powietrzu. Robal nadal jest chory i ból go usztywnia, ale na nogach radzi sobie dużo lepiej niż w łóżku.

 

Najbardziej zniszczona, frontowa ściana już trzyma pion po naprawach, i jest gotowa na przyjęcie ocieplenia, a ściany sypialni czekają na tynk.

 

To dla nas nowe doświadczenie: budzić się i nie słyszeć dźwięków z ogrodu. I trzeba się będzie pożegnać z dzięciołem – twórcą niejednej dziupli w deskach. „Nasze” młode wiewiórki już na orzechu, a „nasze” wróble jeszcze się karmią, ale już latają w krzakach, kompoście i Bóg wie gdzie. Za rok muszą znaleźć nowe miejsca na gniazda.

 

Taki tam wysoki, przedwojenny drewniak.

 

 

fanaberka : :
sie 18 2006 i tak
Komentarze: 10

„Notka śliczna higieniczna”

 

Weź parasolkę – śmieje się Apollo. Czyżby moim blond lokom mógł zaszkodzić deszcz?

Od rana wkręcałam śruby z pomocą wiertarki, ale teraz sprawy zaszły wyżej, a ja jestem słabą kobietą i boję się wysokości.

Siedzę więc w fotelu i tylko podaję arkusze styropianu. Trzej mężczyźni w krótkich spodenkach skaczą mi nad głową. Jednego z nich – niby przypadkiem – czasami chwytam za pupę, a wtedy on napina pośladki i lekko podskakuje z krótkim „oj”.

 

Napisałam ten tekścik w krótkiej przerwie na kawę. Już wpisałam tytuł i miałam go wkleić, kiedy usłyszałam wołanie z ogrodu. To R. spadł z rusztowania, na rurę, na klatkę piersiową. Długo nie mógł zaczerpnąć tchu. Pojechał z Iwcią na prześwietlenie, a ja czekam na wieści. Spodziewam się dobrych, może nic się nie stało, tylko Iwcia musi przestrzegać procedur.

 

Wystarczy chwila i wszystko się zmienia.

Ps. Robal okazał się twardszy od zgiętej wpół żelaznej rury. A ściany?  Czekały już tak długo, zaczekają jeszcze trochę.

:-)

fanaberka : :
sie 17 2006 skąd się bierze kozie mleko [haiku gospodarskie...
Komentarze: 12

ależ się spieszy
ta para pod jabłonią
- chrupią aż miło

 

fanaberka : :
sie 16 2006 muzeum
Komentarze: 13

napisałam pod wpływem tekstu Andy

Chłopiec, który gapi się na niemiecki motocykl BMW,

porzucony w polu przy drodze, jest mną.

Wraca z mamą z wojny. Dojdzie za kilka minut

lub wiele lat. Teraz odjeżdża z coraz głośniejszym wrrrr.

 

Jestem chłopcem wracającym z tułaczki, a ten

mężczyzna jest mną. Teraz czeka w karnym tłumie

na windę w Muzeum Powstania Warszawskiego. Gapi się

na kopię niemieckiego motocykla BMW.

Szerokie siedzenia plus przyczepka do obsługi kaemu.

 

Wczorajsze teraz rozciąga się do dziś i zdaje się

nie mieć końca jak droga, którą przeszedł front.

 

Teraz jesteś synem tego chłopca i moim. Prawie widzisz

osprzętowanych żołnierzy na szerokich siedzeniach

kopii niemieckiego motocykla. Maszynka obliczeniowa

w twojej głowie przestaje się się kręcić

i niemal równocześnie dostrzegasz ślad 

jego uśmiechu na mojej twarzy.

 

fanaberka : :
sie 15 2006 haiku muzykaiku
Komentarze: 10

wieczór gra cicho
na dwie sowy i świerszcze
wiatr hen w koronach

:-)

fanaberka : :
sie 14 2006 Wrocław
Komentarze: 4

- Fan, co ty tu robisz w tym deszczu, w centrum Wrocławia, o czwartej nad ranem?? :-)

- Nie mam pojęcia, chyba żyję :-).

 

Przywiozłam z Wrocławia dwa tomiki. Pewnie by mnie przykuły do biurka i wpędziły w autyzm, gdyby nie dwaj mężczyźni, z młotkami i piłami w dłoniach, żądający ode mnie tak prozaicznych rzeczy jak bigos i schabowe.

 

 

 

 

Ewa Lipska
Drzazga

Lubię panią pisze do mnie dwudziestoletni poeta.
Początkujący cieśla słów.

Jego list pachnie tarcicą.
Jego muza drzemie jeszcze w różanym drewnie.

W literackim tartaku ambitny hałas.
Czeladnicy okładają łatwowierny język fornirem.

Przycinają nieśmiałe sklejki zdań.
Wystrugane heblem haiku.

Problemy zaczynają się
z wbitą w pamięć drzazgą.

Trudno ją wyjąć
jeszcze trudniej opisać.

Lecą wióry. Ogryzki aniołów.
Pył do samego nieba.

 

 

fanaberka : :
sie 13 2006 deszcz
Komentarze: 0

Zaskoczył mnie Dolny Śląsk, jego senność, cichość, bujność i soczystość. Zadbane miasteczka wydają się wyludnione, góry i lasy dzikie, i tylko rzeki są jakby sztuczne, rwące, zamulone, groźne. Nawet niewielki deszcz, który w moim mieście bez śladu wsiąka w ziemię – tutaj zalewa chodniki, drobne cieki zamienia w strumienie, a małe rzeczki w huczące potoki. Rowy, pokopane przez mieszkańców wokół osiedli wypełnione są wodą, a ogródki działkowe zalane i niedostępne.

Ula, która zna powódź, śni koszmary i odczuwa lęk. Zaczęłam to rozumieć.

 

 

fanaberka : :
sie 12 2006 Drezno
Komentarze: 7

Chciałam tu coś napisać o Dreźnie, albo chociaż stworzyć mini-galerię fotografii, żeby pozostał jakiś „materialny” ślad mojej najdalszej i najbardziej niezwykłej, wakacyjnej wyprawy. Chłód sprzyjał zwiedzaniu, ale niskie chmury i mrok, które dodały „dreszczyku” moim wrażeniom i wspomnieniom, nie sprzyjały zdjęciom, odebrały obrazom barwę i przestrzeń, zatarły szczegóły.

 

Nie opiszę Drezna, bo co nowego mogłabym powiedzieć o mieście tak sławnym i szczegółowo opisanym w necie.

 

Wspomnę tylko o ludziach, którzy zatrzymywali się z uśmiechem, żeby nie zasłaniać mi planu, oferowali chęć robienia mi zdjęć aparatem moim, lub własnym, gotowi dawać wizytówki z adresem e-mail. Jakaś kobieta, stojąca na czerwonym świetle, uśmiechała się do mnie zza uchylonej szyby samochodu. Spojrzałam ponownie, a ona powtórzyła uśmiech.

 

Potem siedziałam sobie nad Elbą, plecami do tego niezwykłego miasta, gęstego od majestatu, przepychu i uśmiechniętych twarzy. Patrzyłam na statki, jadłam kanapki z polskim serem i kiełbasą, i skrycie tęskniłam.

 

Wiem, że już tam nie wrócę. Za rok może Praga, kto wie.

 

Może jednak zamieszczę tu jedno zdjęcie: Fanaberka z aparatem w Europie. Wakacje, Drezno 2006 ;-)

 

 

 

link dla Martyni :-)

 

Iwcia mi powiedziała, że lekarstwo, które biorę na stałe i od lat, ma depresjogenne działanie uboczne. Może to stąd mój częsty smutek, z którym walczę domowymi sposobami, eksploatując ciało i uciekając myślami w stronę spraw dalekich, za to wystarczająco ciekawych i trudnych, by utrzymać uwagę na zewnątrz. Na jakiś czas.

 

 

fanaberka : :
sie 12 2006 Książ - Hall Myśliwski z galeryjką [haiku]...
Komentarze: 0
fanaberka : :
sie 11 2006 królestwo Daisy [haiku]
Komentarze: 6
fanaberka : :
sie 09 2006 na wakacjach
Komentarze: 10

można sobie mieszkać w domku Uli

;-)))))

fanaberka : :