Najnowsze wpisy, strona 23


paź 26 2006 czasy
Komentarze: 11

Jesień wydaje się długa, prawdziwa i pełna. Całe dnie spędzam w jej wnętrzu, widzę przebarwione liście, słyszę ptaki i wiatr, a nogi mi marzną w lodowatej rzece. A jednak nie czuję tych szarpnięć, zachłyśnięć, jakich doświadczałam przed rokiem, biegając po polach i lasach mojej rodzinnej wsi.

Coś się zmieniło tej jesieni. Nie mogę rozprostować ramion, a powietrze sięga tylko skrawka płuc. Już wiem, że istnieje lęk nie do zniesienia i wierzę, że można umrzeć ze strachu. Myślenie, racjonalizacja – są gdzieś obok, słabe i bezsilne. Są leki – nieciekawy epizod, wierzę, że mija.

 

Chciałam sfotografować ujście Świdra do Wisły na tle zachodzącego słońca – potrzebna mi ta fotka do prezentacji. Słońce się nie spieszyło, więc długo brodziłam, w kurtce i gaciach, na nogach czerwonych jak u bociana. A gdy spektakl się zaczął – skończyły mi się baterie.

 

PS. Dziękuję za komenty :-).

(Kiedyś to faceci dostawali orgazmu na widok damskiej stópki. A teraz? Kapuchy taki chce, schabowego. Co za czasy!!!)

 

 

fanaberka : :
paź 26 2006 super-łumen
Komentarze: 8

Mój powrót do pracy przesunie się prawdopodobnie o kolejne dwa tygodnie. Zjadłam jajko na boczku, szarlotkę, piję drugą kawę.

Czytam z ulotki, ze działaniem ubocznym jednego z moich leków są: zespół niespokojnych nóg, wykwit osutka i wzrost masy ciała.

No to ja teraz super-łumenką będę hahaha!

 

 

fanaberka : :
paź 25 2006 szara piosenka
Komentarze: 4

zamieszkałeś najbliżej.

len – szorstki październik.

śpisz obok tak odważnie.

 

tymczasem wczoraj płonie.

falują wstęgi tapet. wybuchają

sterowce, rdzawe strzępy stacji

zaśmiecają niebo.

 

księżyc obnosi gładką twarz. mija

północ - najbardziej stały punkt

na sklepieniu.

zmarszczone zwoje chmur. sowa (?)

milcząc spada w ciemność

z muchołówką w dziobie.

 

w butach piasek znad rzeki.

gdy zrzuci z siebie wszystko

- czy będzie podobny?

 

to co się liczy – jest szare.

surowe będzie jutro.

sweter naciągnięty na

ziębnące ciało.

 

Później spróbuję przy nim pomajstrować. Teraz aerobik.

:-)

fanaberka : :
paź 24 2006 zamki i klucze
Komentarze: 2

Nie dzieje się nic, o czym mogłabym tu pisać. Wydmy są szare, sosny kulawe, a cudzoziemskie czerwone dęby jak fenickie żagle – z każdym dniem bledsze, przejrzystsze, przybywa dziur.

 

Rzeka zmętniała i przyspieszyła bieg. Przerzedził się rząd drewnianych pali wbitych w dno, które mogły być kiedyś podstawą kładki. Nie ma też śladu ścieżki na zboczu, ale dokładnie na wprost, w betonowych słupach ogrodzeniowych nadal tkwią ciężkie zawiasy i masywny, żeliwny zamek.

 

Lecą gęsi, klucz za kluczem. Rzeka je niepokoi: przeraźliwie gęgają, a potem zmieniają szyk.

 

 

fanaberka : :
paź 18 2006 piosenka pająków
Komentarze: 11

nie spałam całą noc. o świcie

wyszłam z domu na łąkę,

bujną i dojrzałą do ścięcia

przez przymrozek. wśród łodyg

stało białe słońce. zimne

 

pająki drżały w jedwabiach.

śpiewały: chcemy tańczyć,

łąka jest dywanem, potrzebuje wzoru.

w przebieralniach utknęły

gniewne gąsienice. ciało

jest nadal nasze – oświadczały.

gdy przychodzi odwilż, wypełnia się

powietrzem. odsłaniają się skrzydła.

 

o tej porze łąka śpi.

jej poranne drżenie

jest tylko dreszczem,

inną wersją snu.

 

nie bierz tego

na poważnie.

 

 

Dreszczowiec II

 

nie spałam całą noc. o świcie

wyszłam z domu na łąkę,

bujną i dojrzałą do ścięcia

przez przymrozek. wśród łodyg

stało białe słońce. zimne

 

pająki drżąc w jedwabiach
śpiewały: chcemy tańczyć.
łąka to dywan, potrzebuje wzoru.

gniewne gąsienice
utknęły w przebieralniach.

czym jest chłód, skoro

ciało jest nadal nasze.

gdy przychodzi odwilż,
wypełnia się powietrzem.
odsłaniają się skrzydła.

o tej porze łąka milczy.
jej ranne poruszenie to tylko dreszcze,
inna wersja snu.

 

nie bierz tego

na poważnie.

 

??

fanaberka : :
paź 10 2006 dwa słońca
Komentarze: 16

Jak prawdziwy przyrodnik – ze słoikiem i siatką – zapuściłam się na stare wysypisko, bo tylko tam, w dołach wypełnionych wodą, można jeszcze łowić żywe rozwielitki.

Wzgórze całkowicie zarosło zielenią. Skorzystałam z wydeptanej ścieżki na szczyt. Nie mogłam przewidzieć, co tam zastanę.

Nad drogą zachodziło olbrzymie słońce, lekko spłaszczone, pomarańczowe, z błyskiem niebieskiego światła na biegunie. Po przeciwnej stronie, na podobnej wysokości nad horyzontem wisiał księżyc, równie olbrzymi, jasny i pomarańczowy, lekko zniekształcony - gigantyczna mandarynka, którą ktoś obrał ze skrawka pełni. Dwa słońca, prawie jak u van Gogha – pomyślałam, a wtedy duże stado wron przeleciało nisko nad ziemią i obsiadło południową stronę wysypiska (to nie żart!)

To było wczoraj albo przedwczoraj, dzisiaj jesień przybrała postać zwyczajnej wiewiórki. Tańczyła mi nad głową i strącała orzechy z drzewa.

 

fanaberka : :
paź 06 2006 test
Komentarze: 13

Jestem na zwolnieniu. Testuję osiągnięcia współczesnej farmakologii.

Niczego nie muszę, zaraz pójdę nad rzekę.

 

fanaberka : :
paź 06 2006 łóżko w ogrodzie
Komentarze: 7

dom. drewniana konstrukcja

podparta snem. mech w ścianach

dach z piernika, garnek, piec.

tylko wejść i już

moczymy nogi w wannie.

 

to właściwie jest rzeka.

mokra plaża paruje pokornie.

pod kocem mieszczą się jeszcze

gniazda wędrownych jaskółek.

zwodzony most opuszcza

łatwopalne krzaki.

okrągłe owoce

obcych pór roku.

 

dzisiejsze popołudnie wchodzi bez pytania

rozpala czoła cegieł, lampy, potem świece.

piasek grzeje się w tynkach.

modlitwa pocałunki

coraz bardziej senne.

 

w najgłębszym wnętrzu

papierowych tapet

pod pajęczynami

gęstnieje las.

 

w nim dziecko

otwiera usta

na czekoladkę.

 

fanaberka : :
paź 04 2006 o śnie
Komentarze: 12

Spadł ciepły deszcz – chyba pierwszy tej jesieni. Burze nad Warszawą, które obserwowałam z łóżka w ogrodzie, nie przekraczały granic mojej rzeki. Spadają liście i orzechy, a winogrona już są gotowe na pierwszy przymrozek i zbiór. Nie jestem pewna, czy się nie zmarnują tej jesieni. Za chwilę aerobik, potem sen.

 

 

fanaberka : :
paź 03 2006 o lataniu
Komentarze: 12

Byliśmy zajęci jedzeniem winogron i nie wiedzieliśmy o sowie. 

Spadła niespodziewanie, wzdłuż pnia najwyższej sosny. Wyglądała jak tłusta, brązowa kura. Wszystko trwało krótko, bez odgłosów walki, prócz kilku uderzeń skrzydłami o ziemię. Potem odleciała, bezszelestnie i ciężko, a ja zebrałam lotki synogarlicy, a puch i oderwane skrzydło zgrabiłam na kompost.

 

Pióra u nasady pachną obco, zwierzęco. Przydadzą mi się szkole na lekcjach o lataniu.  

 

fanaberka : :
paź 01 2006 metro
Komentarze: 21

Pomyślałam, że jest pijaną smarkulą wracającą z imprezy, może ćpunką, wariatką, a może bezdomną. Rozłożyła się na wąskim murku przy zejściu do metra. Rozrzuciła szeroko nieopalone nogi, dość szczupłe, a jednocześnie niemowlęco pulchne, jakby je tworzyły tylko kości i sadło. Zmięta spódnica zwisała do ziemi, spod zrolowanej bluzki wylewał się puszysty, biały, wiotki brzuch.

 

Musiała marznąć w porannej mgle. Przystanęłam na chwilę a ona zawiesiła na mnie wzrok i zafalowała jak gęstniejący budyń. Nie była żałosna, raczej malownicza, w tej swojej niechlujnej, wulgarnej bezczelności. Pomyślałam, że sfotografuję smarkulę i opublikuję na blogu. Sięgnęłam po aparat, a ona wydęła usta, jeszcze bardziej zwiotczała i jeszcze szerzej rozchyliła nogi.

 

Ale ja nie mogłam zrobić tego zdjęcia, nie starczyło mi śmiałości, żeby podnieść aparat, ustawić kadr, nacisnąć migawkę. Poczułam się jak pasożyt, który znalazł tłustą larwę, odpowiednią na żer.

 

Zjeżdżając schodami na peron pomyślałam, że rzadko fotografuję ludzi.

 

 

fanaberka : :
wrz 28 2006 wolny
Komentarze: 6

Można się przepychać na żyznej grządce, a można i tak – ubita droga, słońce, piach.


;)

 

fanaberka : :
wrz 27 2006 drewniana ważka [haiku]
Komentarze: 4

cień chłodzi rzekę

coraz ciszej w szuwarach

drewnieją ważki

 

 

fanaberka : :
wrz 24 2006 żelbeton w mięcie
Komentarze: 14

Rzeka jest lodowato zimna, ale płytka i rozświetlona. Długo brodziłam w wodzie poniżej kolan. Wiem, że foto-kuracja – to sztuczne pompowanie nastroju, darmowa namiastka jakichś prochów. Jak się przeziębię – będę wiedzieć że za karę.

 

W rzece tkwił pień jak potwór, kąsek dla foto-Fanki :-). Czepiałam się gałęzi, schodząc po stromym zboczu.

 

W osuwającej się skarpie, na granicy nurtu tkwił fragment ogrodzenia – żelbeton obrośnięty miętą. Zapomniałam o potworze.

 

 

 

Rezerwat, las, rzeka, skarpa – to dla mnie za mało. Ja nawet nie wiem, czy lubię przyrodę. Tęsknię do ludzi i szukam ich śladów. Mieszkali tutaj wszędzie – potem nagle odeszli. Nie pozostały po nich żadne dokumenty, żadne wspomnienia, sąsiedzkie opowieści.

 

Chyba się domyślam ich narodowości.

 

 

fanaberka : :
wrz 23 2006 pierwszy dzień astronomicznej jesieni (06.03)...
Komentarze: 1

liście jak trąbki
i żółte dzioby kosów
gwiżdżą na jesień

 

fanaberka : :
wrz 22 2006 kula
Komentarze: 4

Za tym oknem, na Kościuszki pod numerem piątym mieszkał Bronisław Marchlewicz, pseudonim „Śmiały”. Był komendantem granatowej policji, agentem wywiadu AK, wieloletnim bywalcem komunistycznych więzień, sprawiedliwym wśród narodów świata.

 

  

 

Siedzimy z A. pośrodku cienistej polany. Cztery podgrzybki brązowią się w mchu. Soczysta zieleń, obłoczki, lekki wiatr.

 

- Oni nadal tu leżą: kobiety, starcy, dzieci. Tylko silnych mężczyzn pogonili na rampę.

 

Potem oglądam ukośną przesiekę i słucham opowieści o ognistej kuli, która przetoczyła się tędy w biały dzień. To jedno z najsilniejszych przeżyć siedmiolatka, który biegał do getta bawić się potajemnie w Janka i Gustlika.

 

A. podejrzliwie zagląda mi w oczy, kiedy mówię, że mu wierzę. Ale ja nie kłamię: moi Rodzice też taką widzieli, w innym miejscu lecz w podobnym czasie – około dwudziestu lat po wojnie. Jasna kula ognia spłynęła z wydm, na których nasza jazda stawiała opór ich czołgom i długo toczyła się miedzą pośród zagonów seradeli.

 

 

fanaberka : :
wrz 21 2006 haiku zdrowe mundurowe
Komentarze: 4

(dedykowane mojemu panu od PO)

 

pobudka! up, up!

jaskółki za morze, gołębie na dach,

wróble w garść!

 

 

PS. Jakiekolwiek podobieństwo do wczorajszego Issy (opublikowanego na znajomym blogu) całkowicie przypadkowe:

 

 wake up! wake up! my children -
swallows, pigeons
sparrows

fanaberka : :
wrz 18 2006 haiku sprzed aerobiku
Komentarze: 8

ależ trajkocze

dzięcioł z czerwonym kuprem

sypie się kora

 

fanaberka : :
wrz 16 2006 krąg
Komentarze: 5

Gdybym nie zapuściła się w starorzecze, i gdybym nie wpadła do żabiego oczka, pewnie bym nie klęła jak szewc i nie wdrapywała się z rowerem po tak stromym, śliskim od liści zboczu.

 

Na górze, w najbardziej wietrznym miejscu, tuż nad uskokiem, tkwił w ziemi betonowy półokrąg. Roślinność porastająca szczyt skarpy nie wyglądała na naturalną. Przedarłam się przez zewnętrzny pas gęstwiny i znalazłam się nagle w pustym wnętrzu koła, utworzonego z wybujałych, krzewów. Otaczały mnie kępy nagich  badyli. Jasna, delikatna kora i liście – nieliczne i wypłowiałe, wyniesione wysoko ponad linię wzroku, świadczyły o życiu tych dziwnych chaszczy. Znalazłam drugi taki krąg i kolejny, i jeszcze jeden. Między nimi stał mocny, drewniany słup z wgłębieniem. Trzy schodki z czerwonej cegły wrastały w ściółkę i mech.

 

Usiadłam na nich i nagle zrozumiałam, że patrzę na duży, opuszczony ogród. Bajeczne kręgi – to żywopłoty, kiedyś strzyżone i pielęgnowane, słup – to podstawa żurawia, a dół w ziemi – to pewnie stara studnia. Ktoś tu mieszkał, na skarpie, zanim rzeka zmieniła koryto, strzygł krzewy, podlewał kwiaty i być może siadał na ceglanych schodach, aby patrzeć na ogród tak, jak teraz ja.

 

 

 

fanaberka : :
wrz 14 2006 na haiku brz mienia od niechcenia
Komentarze: 4

pęcznieje rosa

ślimak rozchyla muszlę

perła jest twarda

 

fanaberka : :