Komentarze: 2
Nie dzieje się nic, o czym mogłabym tu pisać. Wydmy są szare, sosny kulawe, a cudzoziemskie czerwone dęby jak fenickie żagle – z każdym dniem bledsze, przejrzystsze, przybywa dziur.
Rzeka zmętniała i przyspieszyła bieg. Przerzedził się rząd drewnianych pali wbitych w dno, które mogły być kiedyś podstawą kładki. Nie ma też śladu ścieżki na zboczu, ale dokładnie na wprost, w betonowych słupach ogrodzeniowych nadal tkwią ciężkie zawiasy i masywny, żeliwny zamek.
Lecą gęsi, klucz za kluczem. Rzeka je niepokoi: przeraźliwie gęgają, a potem zmieniają szyk.