Najnowsze wpisy, strona 26


cze 07 2006

martwa na tura


Komentarze: 10

teraz maluj mnie
poczuj na płótnie
plamą chłodnego różu
podbiegłego bielą

albo lepiej znacz
węglem na surowym gruncie
szybkie kreski
w rozlane pokłady
mazistej brunatności

a może faliście
w mglistych wygięciach
cichych odpowiedzi chmur

jutro zwyczajnie
obrus jabłka na stole

 

 

 

fanaberka : :
cze 07 2006

martwa natura


Komentarze: 4

maluj mnie

mocuj na płótnie

plamą chłodnego różu

podbitego bielą

 

albo lepiej znacz

węglem na surowym gruncie

szyb kreski w rozlane

pokłady maziste brunatności

 

a może falliście

w wygięciach mglistych nokturnów

ciche odpowiedzi chmur

 

jutro zwyczajnie

obrus jabłka na stole

 

fanaberka : :
cze 05 2006

kasa


Komentarze: 10

Wtedy jeszcze nie wiedziałam ile kosztuje dom, ani chyba nawet tego, że w ogóle kosztuje. Dziś nadal nie znam ostatecznej ceny, ani nawet dotychczas zapłaconej, bo jak miałabym zsumować to wszystko.

 

Dzieci opróżniły konto i włożyły mi do ręki plik banknotów, a R. zabrał mnie nad rzekę, zrywał akacje, żebym mogła najeść się kwiatów i wreszcie przestała płakać, a potem tulił na skarpie tak długo, aż kaczki straciły czujność i powróciły na nasz brzeg.

 

Gdyby gangster P. nie przypiął się na nowo do mojego domu, pewnie jeszcze bym się nie dowiedziała, że KTOŚ już odzyskał moje pieniądze. Nie o kasę mi chodzi, właściwie nie wiem o co, może o tamte dzieciaki z maturalnej klasy sprzed ćwierćwiecza, oszołomione i ciekawe, czym jest miłość i seks.

 

fanaberka : :
cze 05 2006

Elizabeth Bishop - TA JEDNA SZTUKA


Komentarze: 2

tłum. Stanisław Barańczak


W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie
straty, że kiedy się je traci – nie ma sprawy.

Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy
straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze.
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy.

Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz – wejdzie ci w nawyk
utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec
lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy.

Przepadł mi gdzieś zegarek po matce. Jaskrawy
blask dawnych domów? Dzisiaj – blady cień, ukłucie
w sercu. W sztuce tracenia łatwo dojść do wprawy.

Straciłam dwa najdroższe miasta – ba, dzierżawy
ogromniejsze: dwie rzeki, kontynent. Nie wrócę
do nich już nigdy, ale trudno. Nie ma sprawy.

Nawet gdy stracę ciebie (ten gest, śmiech chropawy,
który kocham), nie będzie w tym kłamstwa. Tak, w sztuce
tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy;
tak, straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy.

fanaberka : :
cze 04 2006

blog


Komentarze: 12

Nocna ulewa wytopiła meszki. Miałam nadzieję, że na zawsze, ale powróciły.

 

Moje blogowisko poszło pod młotek na allegro. Czy ktoś wie, jak zapisać bloga na dysku? Proszę o pomoc.

 

Maryla daje czadu w czerwonej sukience.

 

I już.

 

 

fanaberka : :
cze 03 2006

ptasie mleko


Komentarze: 8

Synogarlice, które niedawno straciły gniazdo, robiły sobie nowe jajka na sosnowej gałęzi. Obejrzałam spektakl, chociaż niepokoi mnie widok ptasich zbliżeń, ich gwałtowność, szamotanina, nerwowe trzepotanie skrzydeł.

 

Tymczasem gołębie doczekały się potomka. Mała, naga główka beztrosko wystawia się na przeciąg. Dorosłe, ociężałe od hormonów, o nabrzmiałych wolach wypełnionych ptasim mlekiem, zapamiętale gruchają i karmią się z dziobków na pobliskiej gałęzi. W synchronicznych ruchach pisklęcia i rodziców, w rytmicznych dźwiękach z ptasich gardeł, jest jakaś pierwotna siła, jakiś pradawny, pulsujący, pociągający rytm.

 

Tłusty czas ptasiego mleka. W koślawym, opuszczonym karmniku - łuski po prosie.

 

fanaberka : :
cze 03 2006

o powietrzu


Komentarze: 6

Przestało padać, a suchy wiatr wessał tęczę, rosę, mgłę, a nawet sok z podziemnych kłączy.

 

Popielatka śpi obok z uchyloną buzią. Nadal jest młoda, piękna i szczęśliwie zakochana. Czekam na nią, w jasnej przestrzeni między biurkiem a parapetem okna i wtulam w powietrze.

 

 

fanaberka : :
maj 31 2006

zapis chwili


Komentarze: 0

 

babskie fanaberie

dla pewnej Pani od zupy pomidorowej i storczyków

w pomidorowym nastroju
uwiązałam nasze spotkanie tęczą skakanki
na zawsze wpisze się strugami
wtedy jeszcze nieużytego deszczu
a popatrz dzisiaj mokną moje słowa

własne wewnątrznastroje
to tylko pyzate chmury
z brudnym odcieniem pomarańczy
spójrz przyniosłam dla ciebie
korę brzozy zdartą na policzku
efekt zaległych przytuleń

stałam tak w makaronowej kąpieli
myśląc czy ty też tam mokniesz
czy tylko przypominasz
wciśnięty w okno rogal smutnego księzyca

zostaw to
plaśnijmy nieodkrytą ręką
kałuże depczmy świat
uśmiechaj się rozbawieniem w kąciku
tych ust co wiedzą że jesteś



Dnia: Dzisiaj 15:11:26, napisał(a): dzie wuszka

 

Dzie wuszko Joanno, „pięknie mokną Twoje słowa”!
Deszcz „wczoraj jeszcze nieużyty” zaowocował dziś wierszem i to jakim!!!

Co za obraz: ulewny deszcz, pomidorowe niebo i olbrzymia, dziurawa  tęcza, jak kilka skakanek (w pomarańczowym świetle tęczy brakuje kilku barw :-)

„własne wewnątrznastroje
to tylko pyzate chmury
z brudnym odcieniem pomarańczy”
Mam wątpliwości do „pyzate”, niepotrzebnie się kojarzy z buzią dziecka.. Z drugiej strony doskonale pełni rolę rozcieńczalnika, skutecznie zdejmuje ciężar z tych „wewnątrznastrojów”, a o to chyba chodziło. I pasuje do zupy, makaronu i pomarańczy. Głosuję za pozostawieniem :-)

Trzecia strofa wzrusza. Widzę Cię, jak mokniesz w tym niezwykłym, pomidorowym deszczu i chcesz się podzielić.

„uśmiechaj się rozbawieniem” – czasem rozbawienie wymaga wcześniejszego uwolnienia, to bywa trudne, ale możliwe.

”tych ust co wiedzą że jesteś” – spójrz dzie wuszko: wyszło, że usta wiedzą. Może coś tu zmienić? Ale niekoniecznie.

Pomyślałam sobie, że dobrze jest pisać takim zwykłym językiem, prostym, bez inwersji i innych udziwnień. Przekaz staje się wiarygodny, wiersz czytelny i prawdziwy.

Wielkie uznanie, dzie wuszko i podziękowanie za wiersz :-)

Fanaberka
:-)





Dnia: Dzisiaj 19:53:22, napisał(a): Fanaberka

fanaberka : :
maj 29 2006

spotkanie I stopnia: storczyk - obuwik :-D...


Komentarze: 11

Są kapryśne i rzadkie, choć wszystko, czego im trzeba, to ciepła skała, grudka humusu, strzępki grzyba, prześwietlony las.

Piętnastoletnie i dojrzałe podejmują grę o zapylenie: owadzimi feromonami wabią wygłodniałe samce pszczół samotnic, potem nadymają warżkę niczym żółty balon i pachną cytrynowo, zwodząc obietnicą miodu. Kwiat jest pułapką, ale niezbyt groźną, tylko najsłabsi giną na dnie. Silni robią swoje i mogą odlecieć, nie dostając w zamian nic, prócz przygody.

 

 

:-)

 

fanaberka : :
maj 28 2006

Łysa Góra - rap


Komentarze: 9

Wy tu z Papieżem, pobożnie i skromnie,

a Fanaberka w kamieniołomie.

 

W reflektarzu pieczeń,

miotła mnie piecze

Łysogórskie gołoborze!*

łyso i goło i pod górkę, mój Boże!

Opat krzemień łupie

a mnie łupie w … głowie

Krzemionki!* (w Opatowie).

Fanaberka przeklina:

Chęcińska antyklina!*

(mam chęć na klina)

yoł yoł

 

* Brzydkie wyrazy

 

 

PS. No dobra, Andy, w rapie przegrywam, za to lepiej wychodzę na fotkach!

:-))))))

 

fanaberka : :
maj 24 2006

mlecze


Komentarze: 9

Może jeszcze wkleję jakieś mlecze, zanim całkiem przekwitną i zjedzą je krowy.

 

 

Na końcu tej drogi, tuż za płotem, wciąż jest boisko, na którym biłam pierwsze rekordy, drzewo, pod którym wypaliłam pierwszego papierosa i szkoła, która przez lata była moim domem. Nie znalazłam storczyków, ani końskiego łajna – doskonałej pożywki dla śniadaniowych pieczarek. Nadal kwitną delikatne, bezpłatkowe kwiatki omijane przez pszczoły. Nie spotkałam ich nigdzie, prócz tych łąk.

 

fanaberka : :
maj 24 2006

Nowa Era


Komentarze: 3

Dyrektor: W porządku jest ta szkolna strona, zawsze na bieżąco.

 

Ja: Niech mi pan kupi służbowy aparat, bo ten mój prywatny badziew już całkiem się sypie. Musi mieć 5 000 pikseli, zoom, cztery akumulatorki i dobrą lampę błyskową.

 

Dyrektor: Takie rzeczy to tylko w Erze.

 

 

fanaberka : :
maj 23 2006

happy end


Komentarze: 3

Opuchnięty, fioletowy, złożony jak scyzoryk mężczyzna tkwił siedzeniem w wysokim, wtopionym w chodnik koszu na śmieci. Daj mi rękę – rozkazał, ale ja pomyślałam, że pewnie przed chwilą siusiał pod murem, gmerał w rozporku grubymi, bordowymi palcami, i cofnęłam się o krok.

 

Wyglądał komicznie, nie cierpiał i nic mu nie groziło. Wyjęłam aparat, a wtedy przestał się szamotać, wpatrywał się w obiektyw i niemrawo poruszał rozcapierzoną dłonią. Mogłam mu zrobić medialne zdjęcie, puścić w obieg, lub schować w archiwum osobliwości. Tymczasem odwróciłam się i odjechałam rowerem w pośpiechu, wzdychając po cichu z ulgą, że muszę skosić przed deszczem wyrośniętą trawę.

 

Pewnie pomógł mu któryś z rozbawionych gapiów i śmieszne zdarzenie z pijaczkiem w koszu znalazło szczęśliwe zakończenie. Lepiej nie pamiętać, że on sam nie zniknął, że gdzieś tam jest, fioletowy i opuchnięty, ze swoim ciężkim spojrzeniem i rozcapierzoną dłonią.

 

 

fanaberka : :
maj 22 2006

blog


Komentarze: 2

Widziałam krótki spektakl: sroka zapolowała w locie na małego ptaszka. Nie było żadnej dramaturgii, krzyku, szamotaniny, tylko nagły bezruch, spokój i cisza. A wieczorem znalazłam w trawie pół skorupki gołębiego jajka. Znikło gniazdo z gałęzi lipy i przez chwilę pomyślałam, że czas najwyższy skończyć z czekaniem na jakiekolwiek pisklęta, ale przecież są jeszcze grzywacze na dębie i synogarlica w dachu altany, ta, która już kiedyś wychowała młode.

Tymczasem przebrnęliśmy z A. przez kolejny rozdział sprawozdania, które będzie podstawą jego awansu zawodowego i przepustką do dalszej pracy w Polsce. Lekko sfrustrowani, zmęczeni i niepewni, nieźle się dogadujemy i dłubiemy swoje.

 

 

fanaberka : :
maj 21 2006

pełnia


Komentarze: 11

zgęstniała pod nieprzejrzystym

nocą

pękam od naprężeń

 

a gdyby tak w pełni

rozpiąć siebie po horyzont

opuścić zatęchłe wylać ocet

niedojrzałych win

 

mimo lat powrócić

 

śmiało wejść

w wiekową skałę tak pewną

jak bruzdy kłosy i chleb

 

biały motyl

z krwi i słowa

 

nie spłoszyć

wyśpiewać głód

po ciało

 

 

 

fanaberka : :
maj 18 2006

ptasie dusze


Komentarze: 6

Młody wróbel wylądował niezdarnie o krok od moich stóp. Uważaj, bo jesteś smaczny – powiedziałam, ale on, jak gdyby nigdy nic, przetrząsnął dziobkiem źdźbła, a potem się wykąpał w misce Paskudy, mocząc puch na brzuchu i sprytnie oszczędzając skrzydła.

 

Piliśmy ostatnią, nocną miętę w ogrodzie i opowiedziałam R. o tym wróblu, zbyt nieostrożnym i za małym na życie. Wtedy mnie objął pod osłoną altany i patrzyliśmy, przytuleni, na jasne chmury, czarne niebo, i kruczoczarne korony drzew.

 

 

fanaberka : :
maj 15 2006

Duch Lasu


Komentarze: 6

To za nim, w kasku, jeździłam po lasku na skuterze (nie wierzę;)

:-)))

 

fanaberka : :
maj 12 2006

praca nauczycielska umysłowa


Komentarze: 15

"Proszę pani, znaleźliśmy nad Świdrem fajnego Ducha Rzeki, niech pani wsiada na skuter, mamy dla pani kask!"

 

 

:))))

 

fanaberka : :
maj 11 2006

lipne haiku


Komentarze: 6

w koronie lipy

gniazdo z czterech patyków

napuszony gołąb

 

fanaberka : :
maj 09 2006

blogowa notka


Komentarze: 2

Obudziłam się pod drzewem, obsypana kartkami. Księżyc w chmurce, śpiwór w rosie i tak dzwoni powietrze, że można by pomyśleć, że już pora na świerszcze.

 

R. w oknie - podgląda niebo, trochę siebie i mnie. Czeka, aż się „nadotykam tych swoich klawiszy”. Nie wie, co to net.

 

 

fanaberka : :