maj 23 2006

happy end


Komentarze: 3

Opuchnięty, fioletowy, złożony jak scyzoryk mężczyzna tkwił siedzeniem w wysokim, wtopionym w chodnik koszu na śmieci. Daj mi rękę – rozkazał, ale ja pomyślałam, że pewnie przed chwilą siusiał pod murem, gmerał w rozporku grubymi, bordowymi palcami, i cofnęłam się o krok.

 

Wyglądał komicznie, nie cierpiał i nic mu nie groziło. Wyjęłam aparat, a wtedy przestał się szamotać, wpatrywał się w obiektyw i niemrawo poruszał rozcapierzoną dłonią. Mogłam mu zrobić medialne zdjęcie, puścić w obieg, lub schować w archiwum osobliwości. Tymczasem odwróciłam się i odjechałam rowerem w pośpiechu, wzdychając po cichu z ulgą, że muszę skosić przed deszczem wyrośniętą trawę.

 

Pewnie pomógł mu któryś z rozbawionych gapiów i śmieszne zdarzenie z pijaczkiem w koszu znalazło szczęśliwe zakończenie. Lepiej nie pamiętać, że on sam nie zniknął, że gdzieś tam jest, fioletowy i opuchnięty, ze swoim ciężkim spojrzeniem i rozcapierzoną dłonią.

 

 

fanaberka : :
andy
25 maja 2006, 22:13
Wczoraj wieczorem pod nocnym \"Daj złotówkę\", ja, że nie dam, on, że nie do chleba (niby, że powinienem być rozumiejący i potrzeboskiego wesprzeć), ja że prohibicja, on, że dopiero od północy, ja że u mnie już od dziesiątej prohibicja (a było już po dziesiątej ;)
25 maja 2006, 21:13
Przecież Ty jesteś mala i malo siłki masz przecież Ten Pan miły pewnie kolegów ma lalalala
23 maja 2006, 23:31
... no po raz pierwszy jestem tu zadziwiona ... podaj dłoń ... to jak pomóż mi Fanaberko! ... oj długo bym gadać musiała ...cierpienia nie widać ... czasem ....a może nie zrozumiałam czegoś ....

Dodaj komentarz