maj 18 2006

ptasie dusze


Komentarze: 6

Młody wróbel wylądował niezdarnie o krok od moich stóp. Uważaj, bo jesteś smaczny – powiedziałam, ale on, jak gdyby nigdy nic, przetrząsnął dziobkiem źdźbła, a potem się wykąpał w misce Paskudy, mocząc puch na brzuchu i sprytnie oszczędzając skrzydła.

 

Piliśmy ostatnią, nocną miętę w ogrodzie i opowiedziałam R. o tym wróblu, zbyt nieostrożnym i za małym na życie. Wtedy mnie objął pod osłoną altany i patrzyliśmy, przytuleni, na jasne chmury, czarne niebo, i kruczoczarne korony drzew.

 

 

fanaberka : :
zbit fg2002
21 maja 2006, 17:15
ech, Fanaberka, Ty wielkim poetą jesteś. Mimo płci. Bardzo mi sie podobasz.
Ryan do Bogdy
20 maja 2006, 22:36
Mam podobne odczucia.
Ale z siekierą czy bez czytam z nieodłączną przyjemnością;-)
Bogda
19 maja 2006, 11:55
Jestes niewiarygodnie zmyslowa kobieta , nawet jesli niezawsze rozumiem , to w innych przypadkach staram sie nie komentowac . Wszysko co pojawia sie w rubryce komentarzowej wymazuje , bo to wychodzi tak jak bym z siekiera na sokrotki sie wybierala .
zielony
18 maja 2006, 15:33
Ptaki takie są ;)
Zazdroszczę Ci spokojnej umiejętności patrzenia. No i tej herbaty miętowej - w cieniu ogrodu ;)
18 maja 2006, 09:57
...ostatnio karmiłam wróbla na dworcu w Warszawie ... zachowywał się jak oswojony, prawie mi wszedł na rękę ...
kobieta zamężna
18 maja 2006, 07:46
:)

Dodaj komentarz