ptasie dusze
Komentarze: 6
Młody wróbel wylądował niezdarnie o krok od moich stóp. Uważaj, bo jesteś smaczny – powiedziałam, ale on, jak gdyby nigdy nic, przetrząsnął dziobkiem źdźbła, a potem się wykąpał w misce Paskudy, mocząc puch na brzuchu i sprytnie oszczędzając skrzydła.
Piliśmy ostatnią, nocną miętę w ogrodzie i opowiedziałam R. o tym wróblu, zbyt nieostrożnym i za małym na życie. Wtedy mnie objął pod osłoną altany i patrzyliśmy, przytuleni, na jasne chmury, czarne niebo, i kruczoczarne korony drzew.
Ale z siekierą czy bez czytam z nieodłączną przyjemnością;-)
Zazdroszczę Ci spokojnej umiejętności patrzenia. No i tej herbaty miętowej - w cieniu ogrodu ;)
Dodaj komentarz