Komentarze: 15
a kiedy przesypiamy dzień
w gęsim puchu, z wczorajszym porankiem
rumieniącym się w fałdach powiek,
nielotne anioły z marzeń
podejmują taniec. ich dłonie
dzwonią lekko, wesoło klaszczą,
tupią w barokowych wieżach,
wdeptują w ziemię wzgórze.
tymczasem skwar za oknem narasta i rosa
przestaje skraplać się z niczego.
dach cichnie - kawki sączą z gontu
resztkę wilgoci, a ich pióra
już nie wydają się atramentowe.
młode mewy na wysypiskach
krzyczą o morzu.
obudźmy się w porę, w śpiewie ogrodu,
z rannych pni, gniazd nabrzmiałych owoców,
z listkiem mięty w ustach.
innym razem się nie zdarzy.
nocą wrócę do rzeki.