sobota
Komentarze: 6
Pisałam tu o wypadku R. Wszystko zakończyło się szczęśliwie, tymczasem sąsiad z dzielnicy, który spadł z balkonu podczas wykonywania podobnych prac – nie żyje. Już po pogrzebie.
Listonosz znowu ominął nasz dom.
Czekam na małą, ale ważną książkę. Wstydzę się ponaglać kolejny raz.
Frontowa ściana już pokryta styropianem. Apollo kładzie siatkę i klej. Robal obija drugi szczyt listwami. Mateła śpi.
Przeczytałam dwa niezłe wiersze – oba o tęsknocie za nieokreślonym. Zajrzałam do bloga. Gotuję zupę kalafiorową.
Niektóre listy dochodziły o czasie. Tym bardziej nie rozumiem.
Jak ważna, to ponaglaj.
A ta ksiazka, to co to takiego? Czy male moze byc wazne? Raczej piekne...
A te wiersz? Czyje? Moze je tu nam dasz?
A ta zupa? Co jezcze poza kalafiorem dodalas?
Jakas wnikliwa i konkretna sie przy tym dezczu zrobilam...
Dodaj komentarz