Najnowsze wpisy, strona 14


poetka 
wrz 09 2007 możliwe przejaśnienia
Komentarze: 1

chwila pogody
odbita w schnącej kałuży
niepewność nieba

 

forum

kałuża

poetka 
wrz 09 2007 haiku (spółka z Jasną)
Komentarze: 1

wiekowy dąb

rozrzuca liście

byle gdzie

 

 

forum

fanaberka : :
poetka 
wrz 03 2007 Proces Ja
Komentarze: 2

Dzień blady, w powietrzu pył. Lato uchodzi z topoli.
W gałęziach odradzają się szpaki, zawsze młode, świeże,
szczebiotliwe i na swój sposób doskonałe, jak dzieci
które co roku, w miejskim parku, po raz pierwszy
zbierają żołędzie i zadają wciąż te same pytania.

A właściwie zbyt hałaśliwe, zbyt bezczelne
jak cuchnący piwem zachodni turyści,
wstępujący ze śpiewem po kamiennych schodkach
na Świętą Grabarkę, a później do cerkiewki
z jednym Ukrzyżowanym i zastępami Ojców,
gdzie można kupić świece, które skwierczą,
szeleści fartuch prowincjonalnej pomywaczki,
młodej, anemicznej i oddanej po stokroć.

Wrzesień, blady dzień, na drodze kurz, bolą oczy.
Wtedy się pojawiasz.

 

grabarka


PS. Miałam nie pisać wierszynów, ale mnie tak naszło dzisiaj cóś...

sie 28 2007 W mieście to jest życie klawe
Komentarze: 4
 

A Popielatka mnie ugościła, nie mogę powiedzieć, że nie...

 

łóżko

 

sie 27 2007 z puszczy
Komentarze: 5

Puszcza jest ciemna, grząska i wroga. Mieszkańcy walczą o pokarm i są pożerani niemal równocześnie. Tylko najstarsze wiązy mają dość siły oprzeć się grafiozie - grzybowej chorobie roznoszonej przez korniki.  Pasożyt wrasta w drewno. Wiązy się bronią, ale ich strategia jest śmiertelnie niebezpieczna dla nich samych. Lepka, grzybobójcza ciecz zatyka naczynia. Schną w letnim deszczu z braku wody.

 

trzysta metrów czy lat
kornik nie wie
w jakim zanurza się wiązie

 

Hm. Obiecałam Dzie Wuszce ucałować żubra, ale cóż - spotkałam jedynie bezdusznego byka, który dał się wypchać, a jego ciało straszy turystów w białowieskim muzeum.

:-)))

fanaberka : : hm  
sie 21 2007 bez tytułu
Komentarze: 3
 

Bezwietrznie, Wóz, czyste niebo, i świerszcze, a nad Warszawą żółte zygzaki błyskawic i chmury raz po raz podświetlane jasnym, zimnym płomieniem. Burza wydaje się potężna i groźna. Może się uda, może ominie moje miasto, mój ogród, mój

sie 20 2007 pestka
Komentarze: 0
 

Na rampie ogniki, zapach świec. Pewnego sierpniowego dnia, w dawnych barbarzyńskich czasach, kilka tysięcy mężczyzn - mieszkańców mojego miasta - upchano ciasno w bydlęcych wagonach.  Odjechali domyślając się, że do Treblinki. Także tego, że kobietom i dzieciom zaoszczędzono podróży.

Siedzę na brzegu i jem drobne, czerwone porzeczki wprost z krzaka, który zwiesza się nad nurtem. Słońce jeszcze nisko, odbija się w wodzie. Pajęcze sieci zroszone i puste. Moczą się w rzece - ostatnio wezbrała. Złamany liść pałki wodnej porusza się rytmicznie jak wiosło. Z oddali chór pogodnych, kobiecych głosów - pewnie Siostry nie zamknęły drzwi do kaplicy. Jakiś ptak gwiżdże z wierzchołka jesionu. Wiewiórka się rozpędza i pod moimi kolanami zakopuje jakąż pestkę. Dotyka mnie ogonkiem, kilka razy :-)

pająk

poetka 
sie 20 2007 haiku katastrofiku
Komentarze: 6
fanaberka : : sad  
sie 18 2007 bardziej Dirty
Komentarze: 0

(w czwartą rocznicę blogowania)
;-D

„Matka, chodź!! Mateła mówi, żebyś już tak nie siedziała nad tą wodą, bo jeszcze wiersz napiszesz.”

Dałam fotkę, ale wyświetla się jakoś dziwnie rozciągnięta, nie mogę se poradzić z wklejeniem.

Fanaberka na plaży

 

 

sie 16 2007 a tak poza tym to jestem całkiem normalna...
Komentarze: 2
widziałam Elvisa
sie 15 2007 nos jak haczyk
Komentarze: 0
 

Od rana słońce, wilgoć, mydlany zapach ogórecznika. Pajęcze sieci moczą się w rzece, odwłoki ważek ociekają rosą. Plaża jest wysoka, wzdęta, upstrzona białymi piórami, szczątkami ścięgien i kości. Wody ubywa, płycizny zmieniają się w wyspy . Wczorajsze zamki kruszą się i zapadają w piasek. Odcięte od wody, dotknięte upałem szczeżuje jeszcze żyją, zaciskają muszle tak mocno, jakby siłą mięśni dało się zatrzymać życie.

 

Pomyślałam o kawie, kiedy przyszli ludzie, rozłożyli koce, grille. Brodziłam w piasku i mulistej zupie, rozebrana do rosołu, rozgrzana,  jak wszyscy. A później zobaczyłam odciski swoich stóp. Obu.

 

odcisk

poetka 
sie 14 2007 haiku sierpienniku
Komentarze: 2
 

(nie inspiratiku!)

 

sierpień na scenie

a tu jesień w przebraniu

kawki nad rżyskiem

 

rżysko

sie 13 2007 pupa
Komentarze: 0

  *

(Witold Gombrowicz - Ferdydurke)

 

Byłem straszliwie zmęczony. O, byle tylko dostać się do Warszawy, uwolnić się od Zosi i zacząć żyć na nowo. Chciałem ją wyzyskać jedynie jako pretekst i pozór, aby ze względną dojrzałością oddalić się od kupy we dworze i dobrnąć do Warszawy, gdzie po pewnym czasie mógłbym już sam się urządzić. Ale póki co musiałem interesować się nią i w ogóle wieść tę rozmowę intymną dwojga ludzi, którzy znajdują w sobie rozkosz. A Zosia, jak się rzekło, ujęta moim uczuciem, coraz bardziej stawała się aktywna. A pupa, nieprawdopodobnie żarząca i wzbita na wysokość miliarda sześciennych kilometrów, pustoszyła dolinę świata. (...) Poza tym wysuwała i wystawiała te części ciała, które miała lepsze, gorsze chowała.

A ja musiałem patrzeć i spoglądać i udawać, że mię to bierze i brać to w sobie. A pupa strzelista i górna dominowała świat z bezbrzeżnych błękitów niebios i świetniała, jaśniała błyszczała i przypiekając, przypalając wysuszała trawy i zioła. A Zosia, ponieważ wiedziała że w miłości jest się szczęśliwym, była szczęśliwa i spozierała promiennym, jasnym wzrokiem i ja też musiałem spozierać.

fanaberka : : pupa  
sie 12 2007 papierówki
Komentarze: 2
 

Na madach wzdłuż wału - pachnąca rzeka chwastów. Płyną na wietrze żółtą falą i topią pola, miedze, zagony ziemniaków, rzędy porzeczek, sady. Stroszą się zaniedbane drzewa, strzeżone przez ostre zarośla i łopiany. I tak nikt tutaj nie przychodzi -  przymrozek ściął zawiązki owoców.

 

Nagle olcha, dwie wierzby i między nimi jabłoń. Przejrzałe papierówki rozkładają się w zielsku, a każda kusi: weź mnie, przecież można odkroić obite, wydłubać robaka i zjeść zdrowszą połowę.

 

Mały samolot bzyczy jak duży komar. Krąży tak nisko, że widzą kabinę pilota. Oddycham z ulgą, kiedy się oddala. Potem wracam do domu, zmęczona, niosąc kilka słodkich owoców, kilka rzepów, zapomnienie.

 

sie 11 2007 Harley
Komentarze: 4

Nie zapisują mi się komentarze u Ciebie. Piszę ten kod i piszę i gówno.

Napisałam Ci o wspomaganiu, kozetce i samotności. Właściwie nic odkrywczego.

 

 

sie 11 2007 odłamki
Komentarze: 1
 

Niebo w ciężkich chmurach. Szkoda - przed nami noce spadających gwiazd. Jakaś kometa się bawi w Królową Śniegu i zasypuje nas odłamkami lodu.

 

Pamiętam pogodny sierpień, kiedy je zobaczyłam. Zasypiałam w ogrodzie, kiedy spadła pierwsza, potem druga i nagle niebo wybuchło. Pamiętam, jak trzęsłam się w śpiworze, z oszołomienia.

Gwiazdy spadały przez kilka nocy. Wystarczyło wyjść przed dom - i były. Zdążyłam je jeszcze komuś pokazać. Nie wypowiedziałam życzenia.

 

sie 11 2007 zapach
Komentarze: 4

Patrick Süskind - Pachnidło

„Tak. Kiedy znajdą się we władzy tego zapachu, będą musieli go pokochać. Nie tylko uznać za swego, ale kochać go do szaleństwa. Będą gotowi do największych ofiar. Będą drżeć z zachwytu, będą krzyczeć, będą łkać z rozkoszy, nie wiedząc dlaczego. Będą padać na kolana, jak w kościele, w wystygłych strugach bożego kadzidła, na sam jego, Grenouille’a, zapach. Grenouille stanie się wszechmogącym bogiem zapachu. Tak jak był nim w swoich rojeniach, tylko że w rzeczywistym świecie, i dla rzeczywistych ludzi. I wiedział, że leży to w jego mocy.

Ludzie bowiem mogą zamykać oczy na wielkość, na grozę, na piękno. I mogą zamykać uszy na melodię albo bałamutne słowa. Ale nie mogą uciec przed zapachem.

Zapach bowiem jest bratem oddechu. Zapach wnika do ludzkiego wnętrza wraz z oddechem i ludzie nie mogą się przed nim obronić, jeżeli chcą żyć. I zapach idzie prosto do serc i tam w sposób kategoryczny rozstrzyga o skłonności lub pogardzie, odrazie lub ochocie, miłości lub nienawiści. Kto ma władzę nad zapachami, ten ma władzę nad sercami ludzi.”

sie 11 2007 aero
Komentarze: 2
 

Wieczór jest miękki, pachną różowe petunie. Woda się skrapla i kapie z ciężkich kwiatów. Gdzieś trwa jakaś burza, ale tutaj widać gwiazdy. Białe motyle wynurzają się z mroku i rozpuszczają w świetle latarni jak śnieg. Świat kurczy się do rzeczy delikatnych i znajomych: krzak porzeczki, trawa, konewka, stół. A przecież miasto jest obecne i groźne jak pociąg, który przejeżdża z łoskotem przez ciemny most.

Ćwiczyłam dzisiaj Dirty Dancing. To łatwiejsze niż myślałam.

sie 10 2007 ZBUDZISYN
Komentarze: 1

- Chodź, pokażę ci Moją Matkę Boską – mówi.

Skręcamy w piaszczystą drogę, a później na przykościelny parking, porośnięty bujną trawą i otoczony eklektyczną galerią rzeźb. Ich tworzywem są kamienie, cement i gipsowe figurki świętych, zużyte i niepotrzebne, usuwane w trakcie remontów z okolicznych kościołów.
- Ładna Matka Boska? – pyta.
Tak. Chyba znam tę figurkę. Tak.

Trzy potężne, granitowe głazy bronią wejścia do pobliskiej, przestronnej niecki, obrośniętej wierzbami. W XII wieku, podczas jednej z wypraw Jadźwingów, stał tu ołtarz polowy wojska polskiego, a w nim obraz Maryi. Z tego obrazu Matka Boska w cudowny sposób zbudziła znużonych rycerzy i ocaliła ich od niechybnej śmierci. Wkrótce zbudowano tu kościół, a obok wytrysnęło cudowne źródło.

Ktoś je otoczył betonową cembrowiną i nakrył żeliwną, dwuskrzydłową klapą. Obok stoi wiadro z kulką – i można by pomyśleć, że to zwyczajna, wiejska studnia, gdyby nie kamienna grota, ołtarz, kolejne figurki, spłowiały, przekrzywiony bukiecik sztucznych kwiatków i instrukcja:

Proszę nie wrzucać monet do źródełka.

I jeszcze jedna:

Zanim użyjesz wody zmów:
Ojcze nasz…
Zdrowaś Mario…
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…


Ale ja nie mam przy sobie monet i nie mogę się modlić, tu i teraz, klepać słów Pacierza. Odchodzę jak niepyszna i grzeszę myślą, nie wiadomo dlaczego skracając nakazane modlitwy do trzech słów:
…bądź…
…pełna…
…teraz…


Po chwili wracam i przecieram oczy kilkoma kroplami, które ktoś zostawił na dnie emaliowanego kubka. I zanim zostawię za plecami trzy głazy, wierzbową nieckę i źródło zamienione w studnię, jeszcze powtarzam, jak mantrę, z której trudno się otrząsnąć:
…bądź…
…pełna…
…teraz…

poetka 
sie 10 2007 po [haiku]
Komentarze: 2

i już po burzy
na sznurach od bielizny
suszą się krople

ilustracja