Najnowsze wpisy, strona 15


sie 09 2007 z miasta
Komentarze: 8

 Miasto jeżyków. Otwiera się balkon i nie widać niczego prócz chmur i wielkich stad ptaków. Śmigają przed oknami o każdej porze, o świcie i późną nocą, a ich przenikliwe głosy są tutaj tak nieodłączne, jak u nas szczekanie psów czy cykanie świerszczy.
Najwyższe piętro. Wysoko. Nawet wieże Katedry wydają się niższe. Wielki ptak (może sowa) krążył między nimi na tle tarczy księżyca. Zrobiłam zdjęcie, złej jakości, ale historyczne. Pewnie je tu opublikuję po powrocie do domu (zapomniałam kabla!).

Popielatka codziennie wstaje o piątej i idzie zarabiać na nasze fanaberie. Oddaję się lekturze, dopóki nie wróci. Wczoraj – John Irwing i Świat według Garpa, dzisiaj Erle Gardner i Aksamitne Pazurki.

Mam straszny katar i chyba gorączkę. Gdyby udało się zasnąć i przespać najgorsze.

2007-07-27 12:56:31

lip 20 2007 no to lecimy z obrazkiem
Komentarze: 8
haiku poranniku, (nie moje ;-)

Jeszcze zaspany
Podglądam sen gołębi.
Może kawki?




Aby zilustrować powyższe haiku należy:

Wstać z łóżka.
Zaparzyć kawę (w szklance) i sfotografować.
Znaleźć w necie jakieś japońskie zawijasy.
Załadować obie fotki do Corela.
Klikać myszą popijając kawę.
I jusz.


I czy masz pojęcie, szanowny Adminie, ile razy musiałam w tym tekście wpisać Br w nawiaskach?”

Brrrrrr…..
lip 20 2007 Droga Administracjo II
Komentarze: 1
jako poetka
blogowego formatu
uprzejmie proszę
o
entery w notkach
bo co to za wytwór literacki
bez
????
fanaberka : : br  
lip 20 2007 Droga Administracjo
Komentarze: 0
jako poetka blogowego formatu uprzejmie proszę o entery w notkach bo co to za wytwór literacki bez ????
lip 19 2007 o pasikoniku
Komentarze: 6
Pasikonik bez nóżki wrócił na parapet. Nie dotykam go – owady są kruche. Wiem jakie płyny w nim krążą, gdzie ma mózg, serce, geny, jaki hormon decyduje o przeobrażeniu. W poprzednim życiu skończyłam Uniwersytet :-D. Pamiętam jak smakuje i że jest soczysty. Jadałam pasikoniki gdy byłam dziewczynką, zanim się dowiedziałam, że pasikoników się nie jada. Za domem była łąka, gdzie nauczyłam się je łapać. Rosły na niej storczyki i mieszkały rusałki. To było inne życie, inny uniwersytet.
lip 19 2007 próba
Komentarze: 1
Dzięki za hasło. Sprawdzam czy działa. :-)
lip 02 2007 o rozpuście (słodkiej)
Komentarze: 26

Jeszcze się śmieje, rozpustnik i parowaniec! Godzina aerobiku lub półtorej godziny jazdy na rowerze – i po nim.

 

 


 

A to, co tutaj, przed czterema laty, na temat mojej kuchni wypisywał Boski_Apollo – to tylko pół prawdy!

 

 

_________________

 przepis:

 

Parowce 

Uwaga:

Wszystkie produkty muszą być ciepłe – nie z lodówki.

 

1,5 kg mąki wsypać do miski, zrobić pośrodku dołek. W 2 szklankach mleka rozpuścić szklankę cukru i 10 dkg drożdży. Wlać drożdże do dołka w mące, lekko zamieszać łyżką. Wbić 5 jajek, wsypać 2 cukry waniliowe, jeszcze raz zamieszać. Włożyć 2 czubate łyżki ciepłego masła. Jak trochę podrośnie – jeszcze raz porządnie wymieszać łyżką. Po około 15 minutach zagnieść ciasto, lekko, delikatnie, bez użycia siły. Pamiętać, ze drożdże są żywe, nie należy ich stresować. Dodać trochę oleju, żeby ciasto się nie kleiło do rąk. Pozostawić, żeby trochę podrosło.

 

Przygotować garnek:

Przykryć wierzch gazą i obwiązać sznurkiem. Przeciągnąć jeszcze sznurek pomiędzy uchami, i jeszcze w poprzek, żeby parowce nie wpadały do środka. Na sznurkach ułożyć drugą warstwę gazy zamoczoną w oleju (żeby parowce łatwo dawały się zdejmować. Przygotować drugi garnek odpowiedniej wielkości, który posłuży jako przykrywka.

 

Uformować parowce:

Lekko formować placuszki Na środek każdego wsypać 1 czubatą łyżeczkę cukru Na cukier –  położyć czubatą łyżkę jagód Starannie zaklejać i od razu parować 15 minut każdą porcję.

 

Uwaga

Nie należy sklejać parowców na zapas, tylko tyle, ile na raz się zmieści do garnka. Można nadziewać drylowanymi wiśniami.

 

Prościzna, a naprawdę jest pyszne.

 

 

fanaberka : :
lip 01 2007 motyl
Komentarze: 11

[haiku inspirowane]

 

jesteśmy sami - zapewnia

a przecież wiem

o motylu

 

 

P.S. Fotka z cyklu  OBCY ;)

fanaberka : :
lip 01 2007 o Pięknym
Komentarze: 5

Robal: Szybko, szybko, zobacz! Wykąpał się, siadł tutaj, potrząsnął ogonkiem i sptasił mi się na spodnie.

 

Fanaberka: Wróbel, Sikor czy Piękny?

 

Robal: Piękny!!!

 

fanaberka : :
cze 30 2007 o szczęściu
Komentarze: 1

-Co ze mną zrobi?

-Będzie z tobą rozmawiał, potem rzuci ci się do nóg. Uczepi się jakiegoś wypowiedzianego przez ciebie zdania i będzie cię przekonywać, że to jakaś głęboka myśl, a ty jesteś wielkim mędrcem. Niektórzy uważają, że w takich chwilach najzwyczajniej w świecie z nich drwi, ale w tym właśnie tkwi siła szejcha. W końcu uwierzysz w jego przekonanie o swojej niezwykłej mądrości. Będzie się zachowywał tak, jakby w twoim wnętrzu żyła istota o wiele potężniejsza od ciebie. Po jakimś czasie sam zaczniesz zauważać to ukryte w tobie piękno. Pomyślisz, że skoro sam nie dostrzegłeś go wcześniej, musi pochodzić od Boga. Będziesz szczęśliwy. Świat u jego boku nabierze nowych barw. I pokochasz szejcha, który będzie cię do tego szczęścia przybliżać. Przez cały czas jednak jakaś cząstka twojej świadomości będzie ci podszeptywać, że to wszystko jest grą, a ty jesteś godnym pożałowania durniem. Ale nie znajdziesz w sobie sił, by znów uwierzyć tej zgniłej i złej stronie swojej duszy.(…) W ten sposób wkroczysz na wyznaczoną przez szejcha drogę, jedyną, jaką będziesz w stanie iść. Szejch ma dar, który sprawia, że siedzący przed nim człowiek czuje się lepszy. To jest jak cud dla większości mężczyzn z Karsu, którzy uważają, że nikt nie może być większym nędznikiem, biedakiem i nieudacznikiem niż oni. W ten sposób najpierw zaczynasz wierzyć w szejcha, a potem w islam, o którym kazano ci zapomnieć.(…) Będziesz jak wszyscy, staniesz się członkiem wspólnoty. I może na chwilę przestaniesz być nieszczęśliwy.

 

                                         (Orhan Pamuk, Śnieg)

 

fanaberka : :
cze 29 2007 z rzeki
Komentarze: 3

Ujście się zmienia, przesuwa w stronę nurtu Wisły. Na rozległą, plażę, która jeszcze wiosną była dnem groźnej rzeki, niecierpliwie wchodzi życie. Pierwsze pojawiają się wierzby i od razu są twarde, zdrewniałe. Następnie trzcina – wyrasta kępkami sprężystych źdźbeł i pospiesznie zakwita. Potem ważki.

 

Skarpa pęka, odsłania opuszczone nory i nagie, pozbawione ziemi korzenie olch. Bobry porzuciły wysuszone miasto. Woda znika, jakby ją ktoś spuścił, albo wypił. Może Zielononosy?

 

 

:-)

fanaberka : :
cze 28 2007 ząbki
Komentarze: 3

-Niech pani kupi sztućce, ładne i tanie.

 

Przypinałam rower do stojaka pod sklepem, a ona otwierała bordowe etui. Zszarzała twarz, determinacja, lekki rys na akcencie. Wiatr szarpał i szeleścił spódnicą. „Chyba Cyganka” – pomyślałam.

 

Wzięłam do ręki widelczyk z cienkiej blaszki, ze złotą obwódką wokół rękojeści. 

-Nie, nie potrzebuję sztućców – skłamałam.

-Sprzedam za tyle, ile może pani dać, co ja z tym zrobię na granicy – nalegała.

Zachwalała  łyżki i ząbki na nożach, coraz bardziej pobudzona, zdeterminowana.

-Proszę pani, nie kupię tych sztućców – powtarzałam.

 

Zobaczyłam ją jeszcze, kątem oka, przy wyjściu. I jeszcze później, w wyobraźni, na plaży. Zielone owoce stroszyły miękkie kolce. Liście szeleściły. Wiał wiatr. Było mi zimno, chyba z chłodu.

 

 

fanaberka : :
cze 27 2007 następny prosie
Komentarze: 11

 Tytuł alternatywny: następny płosie (kindziorek)

:-D

P.S. Aparat bez zooma, niestety.

fanaberka : :
cze 26 2007 i po balu
Komentarze: 12

Grad, który zmienił dach i strych w wielką perkusję, zapchał i zerwał z hukiem rynny, zasypał ogród lodowym konfetti, a na niebie rozwiesił tęczowe serpentyny  – topnieje w kałużach i wsiąka w mysią ziemię.


 

Już po wszystkim. Pędy wilca wygrzebują się z mułu pod domem. Na niebie samolot – daje świetlne znaki. Księżyc prawie w pełni. Nietoperze cmokają.

 

fanaberka : :
cze 26 2007 tak samo
Komentarze: 3

Zurbaran malował na przemian

hiszpańskich świętych

i martwe natury,

i przez to przedmioty

leżące na ciężkich stołach

jego martwych natur

są święte tak samo.

               (A. Zagajewski - Zurbaran)

 

Agneau

 

 

fanaberka : :
cze 26 2007 z tego wszystkiego zapomniałam gdzie byłam...
Komentarze: 7

Sto kilometrów na południe, żwirowisko, sporty ekstremalne: ścianka, bandżi, karaoke...

 

 

I żeby nie było, że bredzę po pijaku :-DDD

 

 

Acha jutro idę do szpitala, nie daje się spać, tak mnie stopa naparza.

 

fanaberka : :
cze 24 2007 rzeka
Komentarze: 4

 

znów tyle światła

mój cień podnosi rękę

zasłania oczy

 

 

fanaberka : :
cze 23 2007 po śniadaniu
Komentarze: 1

Siedzieliśmy przy stole, lilie pachniały w wazonie. Złota mucha topiła się w resztkach sałatki, przeznaczonych dla Paskudy. Mężczyźni wznosili oczy w niebo, wyciągali dłonie, kładli je sobie na sercu, modulowali głos. Ja rapowałam.

 

Czytaliśmy na zmianę: Mateła – Szymborską, Apollo – Ewę Lipską, a ja – Rycha Peję. Robal milczał, patrzył na nas.

 

Wszyscy dorośli. Tylko ja mam wakacje.

 

 

fanaberka : :
cze 22 2007 [haiku]
Komentarze: 9

to nic - tylko ćmy

uderzają o szybę

całkiem zwyczajnie

 

**********

 

   gołąb kulawy

   inwalida na ziemi

   lotny w przestworzach

                     (Oxyvia)

 

fanaberka : :
cze 22 2007 Notka dla Dormy, która szuka kabaczków...
Komentarze: 7

a to trzeba w krzaczkach.

 

:-D

fanaberka : :