sie 09 2007

z miasta


Komentarze: 8

 Miasto jeżyków. Otwiera się balkon i nie widać niczego prócz chmur i wielkich stad ptaków. Śmigają przed oknami o każdej porze, o świcie i późną nocą, a ich przenikliwe głosy są tutaj tak nieodłączne, jak u nas szczekanie psów czy cykanie świerszczy.
Najwyższe piętro. Wysoko. Nawet wieże Katedry wydają się niższe. Wielki ptak (może sowa) krążył między nimi na tle tarczy księżyca. Zrobiłam zdjęcie, złej jakości, ale historyczne. Pewnie je tu opublikuję po powrocie do domu (zapomniałam kabla!).

Popielatka codziennie wstaje o piątej i idzie zarabiać na nasze fanaberie. Oddaję się lekturze, dopóki nie wróci. Wczoraj – John Irwing i Świat według Garpa, dzisiaj Erle Gardner i Aksamitne Pazurki.

Mam straszny katar i chyba gorączkę. Gdyby udało się zasnąć i przespać najgorsze.

2007-07-27 12:56:31

12 sierpnia 2007, 01:05
Mała, jeszcze tych lekturek cacy sporo zostało ,przyjeżdżaj abarot
10 sierpnia 2007, 15:31
Dzięki Wam wszystkim :-)
09 sierpnia 2007, 22:33
W jeden dzień się z Garpem uporałaś? (dla mnie to jego najlepsza).
cici
09 sierpnia 2007, 19:59
oj, zdrowka zycze...
Irvinga nie czytalam nigdy, ale duzo osob mowi, ze pisze niezle ksiazki, wiec chyba bede musiala siegnac po jakas
09 sierpnia 2007, 19:08
Dużo zdrowia, Fanaberko :)
09 sierpnia 2007, 12:28
Gdybyś widziała ten film o cudownym pilocie .. bodajże "click" wcale byś nie pisała, że chciałabyś tę chorobę przespać ;)
Zdrówka życzę!
ps. ja już trzeci tydzień jestem na zwolnieniu, a lektura jakoś opornie mi idzie... dziczeję :(
grainne
09 sierpnia 2007, 10:26
też mam katar. egzystuję i staram się przeczekać.

"miasto jeżyków" - brzmi ślicznie :)
09 sierpnia 2007, 10:15
nareszcie coś napisałaś :)

Dodaj komentarz