Najnowsze wpisy, strona 16


cze 21 2007

letnia


Komentarze: 5

Niebo nad Warszawą jak różowy lampion, wypełniony wewnętrznym, rozproszonym światłem. Nietoperze polują na pestki wiśni, którymi strzelam w górę, dla zabawy. Dwie młode, nieporadne sroki toczą nocną wojnę o zakurzony dach.

Gdzieś spadł deszcz, wiatr niesie zapach mokrej ziemi. Jeszcze świerszcze

 

fanaberka : :
cze 19 2007

nie wierz nigdy kobiecie


Komentarze: 27

Miałam plan. Czekałam niecierpliwie aż mężczyźni wyjdą z domu. Wtedy zerwałam w ogródku pierwszego kabaczka i usmażyłam w czosnku z gałązkami bazylii.

 

 

Pachnący, delikatny w smaku i wogule.
;-)))

 

fanaberka : :
cze 19 2007

bluzeczki w kropeczki


Komentarze: 4

Radzę sobie. Papierzyska prawie gotowe. Nie dopilnowałam zbiórki na koncerty i ksero, więc pewnie załatwię to tak, jak zazwyczaj.

 

W środę impreza – polonez, akademia, przyjęcie, dyskoteka. Myślę o tym z tak obezwładniającym lękiem, że chyba wrócę od jutra do najlżejszych tabletek.

 

Nie kupiłam kiecki. Włożę bluzkę w czerwone plamki, którą jakiś czas temu kupiłam na stypę. Fajna jest – podkreśla talię i hmm… okrągłą pupę. ;-D

 

Wpadłam na to wczoraj po południu, nad Wisłą. Trzej mężczyźni rzygali na rozgrzanej plaży, a potem mnie prosili o butelkę wody. Pluskwiak kołysał się lekko w białych kwiatach marchwi. Szeleścił i cykał, gdy zbliżyłam ucho.

 

 

fanaberka : :
cze 14 2007

Nawet


Komentarze: 9

Józek z piątej mówi, że najlepszy szczaw rośnie po tej stronie, koło palisady po spalonym moście i nawet wyciąga z kieszeni garść bujnych, jasnych liści.

 

Na zupę potrzeba pięć dużych kartofli, a jak małe, to dziesięć, albo nawet więcej. Trzeba je pokroić, nawet te najmniejsze, żeby się szybko ugotowały w wodzie z łyżką soli i łyżeczką cukru. Wtedy się dodaje pokrojony szczaw. Jajko i dwie łyżki mąki trzeba rozpuścić w garnuszku z zimną wodą, wlać do zupy i zagotować.

 

Dobra jest i nawet nie potrzeba śmietany. Nawet Justyna zje, jak wróci z Chatki Puchatka.

 

Mówi, że nawet lubi gotować.

 

 

A u Andy'ego jadłospis Bartka.

 

fanaberka : :
cze 14 2007

jaką tu zupe ugotować kurde


Komentarze: 4

Stopnie, rady, arkusze, świadectwa, dekoracje, polonezy i te sprawy.

A na impre ide bez kiecki.

 

fanaberka : :
cze 13 2007

złotooki


Komentarze: 9

Kończy się dzień. Ciężki deszcz gromadzi się w chmurach i rzuca cień na rzekę.

 

Wiotkie, zielonkawe złotooki wyłaniają się z wody i siedzą na mokrym piasku, przed odlotem. Idę ostrożnie, uważnie stawiam stopy. Myślę o tym, co jest i czego nigdy nie było. Ostry piasek pod skórą, wiatr, powietrze.

 

fanaberka : :
cze 12 2007

***


Komentarze: 1

"Rzeka dotyka wszystkiego co jej
na to pozwala. Głazy stają przeciwko nurtowi
ale też dają się zaokrąglić. Jak moje biodra"

                                             (dzie wuszka)

:-)

fanaberka : :
cze 10 2007

kilim


Komentarze: 4

Biały pałacyk zarasta młodniakiem. Kiedyś była tu szkoła rzemiosł artystycznych. Czasami ktoś dzwonił ręcznym dzwonkiem na przerwę. Dziewczyny leniły się w ciepłym słońcu, na trawie, albo zbiegały kasztanową aleją w stronę rzeki. Aneta tkała kilim dla Papieża. Spieszyła się, bo w piersi rósł kolejny guzek. Zdążyła.

 

Pośrodku klombu, którego już nie ma, żółknie przerośnięty, zdziczały krzew jałowca. Przed rokiem odcięłam niewielką sadzonkę i ukorzeniłam w ogrodzie, w leśnej ziemi spod wrzosu.

 

Dziś znowu się zakradłam, krążyłam po żwirowym podjeździe dla bryczek, przykrytym dywanem butwiejących liści. Padał ciepły deszcz i sromotniki pachniały słodko w trawie. Słowiki gwizdały w kasztanach, nade mną.

 

 

fanaberka : :
cze 08 2007

kto to taki?


Komentarze: 3

Żona, matka, córka, siostra, ciotka, teściowa, koleżanka, znajoma, (.?.), babcia Agatki.

 

fanaberka : :
cze 05 2007

Płaskogłowi


Komentarze: 4

Znowu się spiekłam, podrapałam, mrówki i meszki napoiłam własną krwią, ale woda pluskała, trzciny szeleściły, znajomo rechotał spóźniony, czerwcowy żab.

 

Płaskogłowi prawie u kresu podróży. Powoli schodzą do rzeki. Nieuchronnie.

 

 

fanaberka : :
cze 04 2007

Jaśminy


Komentarze: 1

Polana za mostem spieniona po brzegi. Kwiaty smakują gorzko, ale zjadłam kilka płatków i popiłam wodą.

 

 

 

Mężczyzna w sztruksowym kapeluszu szedł w moją stronę, z gałązką w dłoni. Podnosił wysoko nogi, jakby pokonywał kłody. Zamknęłam oczy – a wtedy zniknął. Suche patyczki trzaskały w zaroślach.

 

 

fanaberka : :
cze 03 2007

Ślady. Dziś jestem. Powiedział kot.


Komentarze: 7

Wszystkie stoliki zajęte – usiadłam w fotelu, w rogu, blisko drzwi.

-Znam panią – powiedziała Pani z Lokalu, gdzie było wesele Iwci. I przyniosła mi pyszną kawę – na koszt firmy.

 

Uśmiechy, świece, delikatne wnętrze. Troje poetów czytało wiersze, ilustrowane muzyką, pokazem slajdów i mydlanych baniek.

 

 

- Wygląda pani na nieśmiałą – powiedział Spóźniony Nieznajomy Poeta. Potem się dosiadł i odważnie rozmawialiśmy o sercu.

:-)

 

*********** 

 

NAMYSŁ  

 

fanaberka : :
cze 03 2007

UZIEMNIĆ DIAMENT


Komentarze: 2

"W pewnej chwili przypomniałem sobie, że właśnie zaczyna się spotkanie w Warszawie. Na którym miałem być. A po nim do Świdra. Przepadło. Zginęło. Zapomniałem o Świdrze. Zapomniałem o domu. Rozmowach. Rzece. Wszystkim. Zostawiłem. Roztrwoniłem. Tak.

(…)

Wszystkie ofiary napisu miały na sumieniu pewien czyn. Grzech porzucenia. Grzech zaniechania. Grzech zapomnienia. Straszny grzech oddalenia. Ja też. Porzuciłem, zaniechałem, zapomniałem, oddaliłem się. Nigdy o tym nie pisałem, bo nie potrafię o tym pisać.

(…)

Powroty? Bzdura. Trudne, coraz trudniejsze wizyty. Tak. Prosty wniosek. Porzuciłem. Zrejterowałem. Umknąłem. Uciekłem. Wszystkie ofiary napisu tak zrobiły. Tak.

 

Tyle. Wychodzę. Na rynek."

 

             (Maciej Malicki – Kogo nie znam.)

 

 

 

Wczoraj skończyłam książkę, a dzisiaj przeszukałam google. Informacje, fotografie, ludzie, miejsca, wydarzenia - sporo tego, wszystko się zgadza. Tak.

 

fanaberka : :
cze 02 2007

krótkie serie


Komentarze: 3

Mężczyzna znad rzeki napisał kolejną książkę – znów prosto z życia, znowu o sobie. Objawienie polskiej prozy, jedyny spadkobierca tradycji literackiej Mirona Białoszewskiego – czytam na okładce. Wewnątrz moje miasto, moja rzeka, las, pociąg i autobus, znane mi miejsca w sieci, ludzie, na których i ja się natykałam, a nawet tutaj opisywałam. Z drugiej strony obcy styl życia - z dnia na dzień, w podróżach, cudzych domach, knajpach, pośród przypadkowych kobiet, alkoholu, używek. Jakby najbliżsi nie istnieli, a przecież wiem, że mieszkają za zakolem.

 

Książka się czyta i pewnie bym skończyła tej nocy, gdyby Iwcia nie zauważyła pierwszego nietoperza. Wyleciały z ruin, cicho i ostrożnie. W świetle latarni pikowały mi nad głową, chwytały ćmy i pękate owady o wibrujących skrzydłach. Słyszałam je - krótkie serie bzyczących dźwięków. Widziałam nastawione uszy.

 

A miałam napisać o pocałunkach, a właściwie o Monice z szóstej, która chciała się dowiedzieć, kiedy dorasta się do całowania.

- Chciałabyś się całować, Moniko? – zapytałam.

- Nie, to obrzydliwe! – odpowiedziała.

- Więc to na pewno nie jest jeszcze ten wiek – zawyrokowałam.

 

Ciekawa jestem w jakim wieku się z tego wyrasta.

 

fanaberka : :
maj 30 2007

iglaki


Komentarze: 3

Trawnik po drugiej stronie ulicy zarósł zielskiem i konwalią, młode cyprysy przyschły i już wiem, że Stary Kazik zachorował ciężej niż poprzednim razem.

 

Kto się urodził - musi umrzeć, ale to za wcześnie, za wcześnie – mówi Pani Halina i człapie dalej w przemoczonych klapkach, niosąc sąsiadom wieść o pogotowiu.  Wiatr próbuje z niej zerwać kwiecistą spódnicę, kiedy ciężko wzdycha i kładzie dłoń na sercu.

 

Potoki wiosennego deszczu płyną środkiem drogi, rozpędzone chmury pochłaniają światło. Donice po cyprysach toczą się przez trawnik, obijają o płot i fundament altany. Jedna pękła i stała się bezużytecznym odpadem. Gdyby Stary Kazik wyzdrowiał – mogłabym o nie poprosić i przesadzić jałowce. Więc życzę mu zdrowia, niech wraca – jak najszybciej.

 

fanaberka : :
maj 30 2007

nitki


Komentarze: 4

Zarośla w przędzy. Pnącza dzikiego chmielu oklejone topolowym puchem. Pędy zdziczałych róż oplatają dziki bez.

 

Z kępy dzikiej marchwi wyskoczył żylasty zając. Przysiadł na polanie i drapał się leniwie i beztrosko, jakby las był wolny od drapieżników - mnie, mieszkańca lisiej nory, czasu.

 

Został po nim spłowiały kłębuszek.

 

 

 

Pada deszcz, powietrze jest lepkie, gęste od mgły i tęsknoty.

 

fanaberka : :
maj 27 2007

iwcia_iwon


Komentarze: 20

Najpiękniejsza Panna Młoda

:-)

fanaberka : :
maj 25 2007

próba


Komentarze: 3

Wszystko gotowe: ogród, dom, tort śmietanowy, opalenizna, tipsy, a nawet nowe plomby w jedynkach - wyproszone u dentysty następczynie tych, które akurat dzisiaj zjadłam z pierogami. Jutro fryzjer, suknie, kościół, wesele w pięknej sali.

 

Iwcia w ciąży pięknieje – jak ja dawno temu. A Harry – na próbę – powiedział do mnie: „mamusiu”.

 

 

PS. 16.30 "i wogule".

:-)

fanaberka : :
maj 24 2007

haiku :)


Komentarze: 8

Spółka autorska Andy i Fanaberka

piórko na parapecie
dziecięce marzenia
- pan słowik szedł piechotą

skrót 

:)

 

fanaberka : :
maj 21 2007

blog


Komentarze: 11

Pod koniec drugiej lekcji rozbolał mnie brzuch – inaczej, obco i ostro.  Trwało to do szóstej po południu, po czym wstałam z łóżka – całkowicie zdrowa, tylko trochę zmęczona. Zdaje się że straciłam słoneczny, ciepły dzień.

Wieczór jest szary od dymu i wilgoci.  Jakieś męskie zabawy dzieją się na wydmach: opony piszczą, ryczą silniki i syreny radiowozów.

Uszyłam dwa prześcieradła na łóżka dla weselnych gości. Za chwilę zniknę w jednym z nich.

Dobranoc :-)

 

 

fanaberka : :