Najnowsze wpisy, strona 43


paź 06 2004 halucynogenek i afrodyzjaczek
Komentarze: 17

:-)))

 

fanaberka : :
paź 05 2004 ocenianie
Komentarze: 6

Wykończona, a to dopiero wtorek. Trudna, poruszająca rozmowa, a potem niespodziewany atak: bolesny, bo bezpodstawny, bzdurny, nieuzasadniony, poparty wyssanymi z palca zarzutami. Trzeba poruszyć niebo i ziemię, by znaleźć winnego, gdy cudownemu dziecku przytrafia się czwórka zamiast piątki. W nauczaniu początkowym nie ma ocen, potem przychodzi czwarta klasa, stopnie i często szok. Nie znoszę oceniania, ale rodzice żadają dużej ilości stopni, najlepiej bardzo dobrych. Emocje stopniowo cichną, w szóstej klasie robi się normalnie.

Siadłam z kawą do blogów, choć przed kolejną porcją sprawdzianów lepszy byłby ogród. Podręczny podejrzewa, że ustawa o związkach partnerskich straci życie w ideowej sieczkarni. Uważam, że prawna legalizacja związku coś w nim zmienia, trochę na dobre, a trochę na złe. Niewiele mnie obchodzą kwestie ekonomiczne. Mam wątpliwości, co do adopcji. być może z powodu niedostatecznej wiary w trwałość związku dwóch mężczyzn (a Podręczny tego nie neguje), w ich wystarczającą dojrzałość społeczną, gotowość do poświęceń, rezygnacji. I obawiam się o powodzenie tych dzieci w relacjach z rówieśnikami, często agresywnymi, bezlitosnymi. Wiem, oceniam, kierując się intuicją,, stereotypami, własnymi uprzedzeniami, szczątkową, niewystarczającą wiedzą. Niewiele wiem ... a może powinnam.

A teraz skorzystam z wieczornego słońca. :-)

fanaberka : :
paź 04 2004 o niczym
Komentarze: 2

Coraz częściej pracuję przy opuszczonym biurku Iwci – duży blat, dwie lampki, a odległa latarnia za oknem mruga w konarach sosen jak wielka gwiazda. Tyka zegar z korka, który Iwcia dostała na osiemnastkę, szemrze akwarium, w pokoju Apolla miło stuka klawiatura: szybkie kląskanie zwykłych klawiszy i wyraźniejszy “enter”. W kuchni przerywany, szeleszczący strumień wody z kranu, wolne kroki i brzęk naczyń wyjmowanych ze zmywarki. Cicha muzyka i głośniejsze pochrapywanie Paskudy w pokoju telewizyjnym. Nie słychać drzwi lodówki – no tak, Mateła na wyjeździe :-))) I żadnych innych dźwięków – a podobno mieszkam w mieście :-)))

I ciepło i ładnie pachnie, i nic złego się nie zdarzy. Jeszcze siedem sprawdzianów, gorąca kąpiel i kilka miłych chwil wolności, kiedy to można dużo, ale niewiele się chce.

Do jutra :-)


fanaberka : :
paź 03 2004 pora
Komentarze: 10

Odprowadziliśmy Iwcię, a potem powłóczyliśmy się godzinkę po lesie nad rzeką. Niepokój wśród ptaków, nie śpiew, raczej dramatyczny krzyk. Jedzenie cierpi, zanim stanie się jedzeniem. Ciepłe krople z nieba i zapach wilgotnego dymu, jakaś parka przytulona przy mini ognisku. Paskuda wywęszyła świeżą norę pod ściętym pniem – niezły cel na krótki spacer z aparatem. Lista ewentualnych “celów”kurczy nam się z roku na rok, coś się porobiło z nielicznymi dawnymi znajomymi, tracą atrakcyjność, a najprawdopodobniej to my dziczejemy.

Dobrze mi się czyta książki na monitorze, bez okularów, szkoda, że nie da się pójść z tym do łóżka.

Tata ma już swój las i grzyby, i wesoły głos w słuchawce. I coś w płucach...

Szemrzą grzejniki i akwarium, i radio cichutko na granicy słyszalności.

Pora zmienić pozycję. Już nic się nie wydarzy, a jutro nowy dzień.

fanaberka : :
paź 01 2004 bobry
Komentarze: 14

Jesień dla urody wymaga wilgoci, a tej brakuje w brązowiejącym lesie. Rezerwat się zmienia w kosmicznym tempie, powalone drzewa zmieniają bieg rzeki, trudno rozpoznać wydeptane przed rokiem ścieżki. Bobry jeszcze przed zmrokiem zaczynają się kręcić w swoich jamach, zostawiają mocny, charakterystyczny zapach na kopczykach w pobliżu bobrowych ścieżek, a nawet ślady stóp i ogonów na mokrej plaży.


Kilka lat temu zdjęlibyśmy buty i brodzili po lodowatej mieliźnie... dziś nam się nie chciało, niech się bobry moczą.

Śmierdziuchy i szkodniki :-)

fanaberka : :
wrz 30 2004 Baba Jaga
Komentarze: 7

W sumie nie wiem, na czym byłam, na ile to było artystyczne, a na ile szokujące swoją odmiennością od wszystkiego, co serwują media. Myślałam, że to będzie jakaś chała, wymyślona tylko po to, żeby lekcje się urwały i żeby przewietrzyć dzieciaki z klas 4-6 w drodze do miasta po drugiej stronie rzeki. Słyszałam jakieś opowieści, że sama wszystkim się zajmuje, wyszukuje muzykę, opracowuje choreografię, że nawet samodzielnie szyje wszystkie te kostiumy... i że dzieciaki lgną do zespołu i nawet nie ma kłopotu z naborem chłopaków...

Nikt się nie roześmiał, choć wyglądała jak Baba Jaga, gdy stanęła pośrodku sceny w teatralnym stroju. A potem wystąpił jej dziecięcy zespół: ok. 50 aktorów w wieku 4-18 lat: półtorej godziny spektaklu “tańca”, szczególnej muzyki, krótkich tekstów, nietypowych kostiumów ...

Greccy bogowie, kapłanki, święty ogień, igrzyska starożytne i współczesne, praca nad wynikiem, medale, radość ze zwycięstwa i znów ciężka praca i znów ogień...

Ruchy aktorów były uporządkowane, ale naturalne, pozbawione wymyślnych póz i gestów. A na scenie, mimo występującego tłumu, zaskakujący spokój i ład. I jakiś szczególny, mocno zaakcetowany szacunek dla młodych ludzi, ich zwyczajności, prostoty...

Przeładowana widownia początkowo zastygła w ciszy, potem ktoś zaczął naśladować tańczących, potem tego kogoś zaczęli naśladować inni... (może zachęceni brakiem reakcji pilnujących nauczycieli). Ostatni taniec był wspólnym dziełem tancerzy i wiwatującej widowni, a potem, na bis, pani Baba Jaga zatańczyła ze “swoim ukochanym zespołem”i “swoją najlepszą publicznością” taniec legendarnego Zorby...

ziemia!... zboże!... niebo!... radość!

fanaberka : :
wrz 29 2004 magia liczb
Komentarze: 14

Miałyśmy tylko kilka minut: ja przed wywiadówką, Iwcia przed angielskim...

Rozmawiałyśmy o siódemkach, które wstawiałam czasem omyłkowo, zamiast piątek, uczniom z siódmym numerem w dzienniku. Wśród tych, którzy tego doświadczyli był Maciuś Iwci i taki jeden Jacuś z koła, który użyczył swojego imienia szkieletowi... chodził do klasy z taką fajną, mądrą dziewczyną o długich, farbowanych na blond włosach, ogromnych, zielonych oczach i idealnej figurze, jak ona się nazywała...

-Anka Tupolska! Iwcia pamiętała nazwisko jedynej dziewczyny, która ponoć czasem rozmawiała z nią w podstawówce, nie widziałyśmy jej ponad 10 lat.

Już prawie wychodziłam, kiedy zadzwonił dzwonek, a przy furtce stała Anka Tupolska, elegancka, piękna, mocno wzburzona kobieta przed trzydziestką. Przy użyciu oszczędnych wyjaśnień, w dziwnym napięciu, poprosiła o pożyczenie czterdziestu złotych i że jutro na pewno przyjdzie i odda. Wyjęłam z torebki swoje ostatnie, przyoszczędzone 50, a ona niespodziewanie objęła mnie, mocno przytuliła i odeszła.

Wierzę, że jutro znów się spotkamy.

 

fanaberka : :
wrz 28 2004 oczopląs
Komentarze: 9

Niewiele ostatnio bloguję, w dodatku nie tyle w necie, co na uczniowskich kartkówkach. Chyba pod wpływem wizyty Iwci na pracy dyrektorskiego synalka podkreśliłam słowo “Kartkówka” i napisałam “Sądząc po charakterze pisma to nie Kartkówka, a Recepta ha ha ha”. Długopis czerwony, litery duże, musi zostać, nie będę się wygłupiać i korektorować. Dostał 5, to powinien mieć przypływ poczucia humoru.

A poza tym, to ani dziąg, ani klong, ani 702 (beznadziejna ta moja Iwcia :-), ale okulary na nos i do roboty.

 

fanaberka : :
wrz 26 2004 potwór
Komentarze: 17

Iwcia kupi szczepionki grypy – kompletnie zapomniałam! I muszę powtórzyć żółtaczkę!!! Mam nadzieję, że się dziś nie przeziębiłam, na łąkach bywało gorąco, a w lesie lodowato.

Torfowiska  mało jesienne... młody, miły facio z UW nadawał całkiem fajnie o stałości tego ekosystemu, odporności, niezmienności... siedziałyśmy z Iwcią w wilgotnych kępach, zrywałyśmy leniwie żurawinę do mięsa, aż wypłoszył nas żurawinowy potwór.

Apollo rozmawiał z rektorem, biorą go na studia dzienne. Postanowił zrezygnować ze Scholandii w najprostszy sposób: przestał jeść i wkrótce umrze. Powiedział mi o tym z powagą i smutkiem... to oznacza wiele rozstań, ludzie w wirtualnym państwie okazali się prawdziwi. Byłam tam dla niego, więc też już nie jem i zamierzam napisać testament :-))) Dorobiłam się tam domu i niezłego majątku, ale nie mam szczególnych sentymentów... no może Monika... i ta ksywka: Fanaberia da Vinci :-)))))

 

fanaberka : :
wrz 25 2004 mokradła
Komentarze: 8

Pojechałyśmy dziś z Iwcią na prelekcję o mokradłach, jutro rano wybieramy się na pobliskie torfowisko. Rośliny, które Iwcia zna tylko z fotografii, ja składałam w bukiety i wplatałam we wianki :-))) Podmokła łąka, storczyki, jakiś wianek – era przedmelioracyjna :-))))

A kilka godzin wcześniej odwiedziliśmy ją w domu, R. wbił kołki w ścianę, powiesił lustro, skrytykował zawartość zlewu, ochrzanił za brudną mikrofalówkę i za kilka innych strasznych przewinień...
“Ojciec to ojciec, ale gdyby tak teściowa... !!!” - roześmiała się.

Coś tu komuś ujawniłam, odkryłam, na coś skrycie liczyłam i w dużym stopniu dostałam... Po burzy przyszła cisza i fala ciepła. Szkoda, że pożałowałam kasy na tamtą świeczkę pachnącą mydłem i liliami :-)....

   -Nie jestem dla ciebie otwartą księgą i nigdy nie będę, nie mogę i nie chcę – powiedziałam kiedyś...
   -Za to bez lęku możesz być ze mną zwyczajna, niedoskonała, nieco wadliwa, bez póz i gierek, prawdziwa – odpowiedziałby ...

Czasem lubię pisać bloga :-))))))))

fanaberka : :
wrz 24 2004 święty spokój
Komentarze: 12

Odwiedziły mnie dziewczyny z mojej byłej, ostatniej w dziejach podstawówki ósmej klasy. Od progu zaplusowały: “Laska z pani, nic się pani nie zmieniła”. Oczywiście :-))) Zacytowały z pamięci wierszyk o klasie, który na pożegnanie ułożyłam i wydrukowałam zamiast oficjalnych dyplomów. Wynikało z niego, że odwiedziła mnie Magda Pecura – zabroniona regulaminem fryzura i Magda Derecka – najkrótsza w szkole kiecka. Za kilka dni rozpoczynają dzienne studia na UW, cieszą się, że już nigdy, przenigdy nie będą zmuszone pisać wypracowania z polskiego. A szkoła – to podstawówka, liceum, to podobno już nie było to.

Niepokoi mnie świadomość, że zakończona sukcesem operacja Taty, to dopiero wstęp umożliwiający dalsze leczenie. I świadomość, że kiedyś przed laty nawaliłam... Mama zauważyła pierwsze objawy jego choroby, prosiła mnie o pomoc w przekonaniu go o konieczności badań... Rozmawiałam z nim, choć było to trudne i nieprzyjemne, wymagało przełamania dystansu i pewnych innych barier, ale on nie chciał słuchać, uparcie zaprzeczał, skarżył się, że mama coś mu wmawia, śledzi go, podpatruje... i że taka diagnoza to wyrok.. Uwierzyłam mu z ulgą, ale mama wiedziała swoje, czasem dzieliła się ze mną swoim niepokojem i lękiem, że zostanie sama... Gdybyśmy były mniej ustępliwe, mniej wycofane, nie tak uległe...

 

fanaberka : :
wrz 22 2004 po zachodzie
Komentarze: 5

Iwcia nieoczekiwanie zaprosiła mnie na winko... rozmowy o Tacie, jego życiu z Mamą, chłodnym, zdystansowanym ojcostwie, twardym karku, sztywnym kręgosłupie... potem o czekającym ją stażu, nocnych dyżurach, marnych zarobkach i romantycznym pociągu do medycyny ratunkowej :-)))


Urodzona introwertyczka, znów dziwnie się czuję w swoim fanaberkowie, jak uchylona szuflada, z której wypadają pożółkłe papierki, niektóre mało czytelne, schylam się po nie, ze wzruszeniem przepisuję, a zatarte słowa zastępuję iluminacjami.

fanaberka : :
wrz 17 2004 kult
Komentarze: 21

Operacja się powiodła, Tata został z pielęgniarką... wiem z doświadczenia, że w tej chwili nie odczuwa bólu, ani lęku, ani obaw o przyszłość. A jaka ona będzie – czas pokaże. Jutro go zobaczę – tyle teraz mogę.

Jest zimno i powietrze pachnie dymem. Rano czeka mnie podróż. Niewiele dziś spałam, co nie znaczy, że spałam źle: trochę rzeczywistości, trochę marzeń :-))). Teraz miękki szlafrok, miękkie włosy na szyi, świeża mięta w kubku z mapą bliskiego wschodu (wyciągnęłam z naparu małego pajączka).

W medialnej zadymie coś znalazłam dla siebie:

Przykazania Leszka Kołakowskiego

Po pierwsze przyjaciele.

A poza tym:
Chcieć niezbyt wiele.
Wyzwolić się z kultu młodości.
Cieszyć się pięknem.
Nie dbać o sławę.
Wyzbyć się pożądliwości.
Nie mieć pretensji do świata.
Mierzyć siebie swoją własną miarą.
Zrozumieć swój świat.
Nie pouczać.
Iść na kompromisy ze sobą i światem.
Godzić się na miernotę życia.
Nie szukać szczęścia.
Nie wierzyć w sprawiedliwość świata.
Z zasady ufać ludziom.
Nie skarżyć się na życie.
Unikać rygoryzmu i fundamentalizmu.

Taaaak... trudne te przykazania, a jedno napisało mi się tłustym drukiem, jakoś tak samo wyszło...

fanaberka : :
wrz 15 2004 a było to dzisiaj około trzynastej
Komentarze: 24

To ciebie wyślą do Ogniska – Wyrośnięty Naparzacz rzucił się z pięściami na Skręconego Muchę

_Mnie nie mogą, bo by mnie wypisali z rodziny – krzyknął poczerwieniały Skręcony Mucha.

Co ty głupku gadasz, z rodziny nie da się wypisać – odkrzyknął Dopieszczony Maminsynek.

Proszę pani, co on gada, to głupek – wtórował Blady Kujon.

Tak? A dzisiaj w nocy mój tata chciał mnie zabić!!!! - krzyczał z całych sił Skręcony Mucha. Miał czerwoną twarz, a włosy mokre od potu.

Ha ha ha, co on gada, to głupek – śmiał się Dopieszczony Maminsynek.

Proszę pani, on nie kłamie - krzyczała Lepka Ręka.

Zamknijcie się dupki! Wyrośnięty Naparzacz objął Skręconego Muchę, coś mu szeptał do ucha i tak dłuższą chwilę siedzieli obok siebie, przytuleni.

Ja znów coś mówiłam, znów łamałam regulamin siedząc na ławce i pozwalając na to innym, nie zrealizowałam tematu, i dzieci już się nie dowiedzą, że 3/5 organizmu to woda, a czeka je sprawdzian kompetencji, i jeśli to się powtórzy, to nasza szkoła znów nie uzyska pierwszego wyniku w powiecie, jak to było 2 lata temu. A po dzwonku słyszałam gromnkie “sto lat” i pod koniec tego znienawidzonego przeze mnie hymnu nawet zrozumiałam, że to było dla mnie.

A jutro rano pogadam z panią pedagog, ona pogada z matką, która będzie zaskoczona i zdziwiona, potem policjant pogada z rodzicami, potem oni pogadają ze Skręconym Muchą, potem pogada z nim ktoś sprawiedliwy, a Skręcony Mucha wszystkiemu zaprzeczy. A potem wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. A Skręcony Mucha do końca swoich dni w tej szkole będzie miał do mnie żal, że go zdradziłam.



fanaberka : :
wrz 13 2004 kolej rzeczy
Komentarze: 18

Wczoraj pod krzakiem piwonii – dzisiaj na patelni Fanaberki. Naturalna kolej rzeczy.I mam nadzieję, że to były kanie.:-)

Trzy dni używania mięśni – i sto cebulek tulipanów, w komfortowych warunkach, czeka wiosny. Ech, kiedy to ja ostatnio sadziłam tulipany, chyba kilkanaście lat temu, dla Cioci... Marek pomógł mi zawieźć Ciocię do przychodni, ale tam były schody, a ją bardzo bolało... wziął jakieś krzesło z poczekalni, a potem zrozpaczeni i spoceni wtargaliśmy ją na górę. Zauważył, że zmęczył się bardziej niż ja...wtedy jeszcze nie wiedział.... W drodze ze szpitala kupiłam cebulki tulipanów, tych najzwyklejszych – takie są najtrwalsze, najbardziej odporne, chciałam, żeby przezimowały i żeby Ciocia zobaczyła jak kwitną. Udało się :-) Dziś patrząc na świeżo urawioną ziemię pomyślałam o Tacie...

Lisa nie chodzi na grób Marka, ale w szklanym pojemniku na znicz widziałam świeżą, delikatną, wyjątkowo urokliwą, niebieską kompozycję... może corka, podobno odziedziczyła talent po ojcu...


fanaberka : :
wrz 12 2004 brzoskwiniowo
Komentarze: 17

Niedzielny ranek tym rózni się od powszednich, że do porannej sałaty bez skrupułów można dodać ząbek rozgniecionego czosnku.

Dzięcioł dał się zwieśc moim bezruchem przy kubku kawy – podpatrzyłam, jak z konara akacji wyciągnął białą larwę długości własnego dzioba :-)))

Brzoskwiniowy raj jest soczysty, słodki, pachnący, i gdyby nie znajomy, nieuchronny ból brzucha...

Sucha ta jesień, zapylona...

fanaberka : :
wrz 10 2004 zamiast
Komentarze: 15

Nawiedziła mnie była klasa – ot tak, z biegu, bez zapowiedzi. Zostali rozdzieleni do różnych klas, to ich ekscytuje: trochę lęków przed nieznanym, moc nadziei na rozwój nowych znajomości. Radośni, pełni wrażeń, hałaśliwi...


-A może więcej nienawiści w obojętności, niż pogardzie? - zapytał.
-Czy to możliwe, że bardziej obawiasz się mojej obojętności, niż pogardy? odpowiedziałaby Markiza.

fanaberka : :
wrz 09 2004 UWAGA NA PRZEGLĄDARKI!!!
Komentarze: 16

Otrzymałam przedwczoraj miłego maila, oto jego fragment:

"wpisałem na przeglądarce google "sadzonki iglaków" i zanalazłem się na...
blogu...."

Teraz korzystam z godzinnej przerwy w pracy, coś mi tam z nudów zaświeciło w głowie, wpisałam do googli "seks w zbożu". Oto rezultat:

Fanaberka bloguje
... Nad polami tumany białawego pyłku - żyto "plonuje" (seks, seks w zbożu ha ha ha)
Prześwietliłam Was trochę, Kochani Blogusie, ale coś mało piszecie! ...
www.blogi.pl/blog.php?blog=fanaberka&m=2004-06 - 57k - Kopia - Podobne strony

Fajnie.

 

fanaberka : :
wrz 07 2004 aparat
Komentarze: 18

Kupiłam cebulki tulipanów, jeśli odpowiednio uprawię kwietnik – wiosna może być kolorowa... Przy moim szczęściu pewnie powymarzają.

Apollo z Magdą na wsi. Tata dzwonił, czy przydzielić im do spania oddzielne pokoje, czy bez ceregieli wysłać razem na górę. Oddali mi aparat, więc z tej radości zrobiłam zdjęcia aparatu.

Wrócił R., coś tam robi przy rusztowaniu. Sami w domu... czas zacząć się przyzwyczajać :-)))))


fanaberka : :
wrz 06 2004 jeszcze nie jesień :-)))))
Komentarze: 17

Ostre, popołudniowe, bezlitosne światło skłoniło mnie do natychmiastowego zastosowania podwójnej warstwy kremu przeciwzmarszczkowego, wyciągnięcia drabiny i umycia wszystkich 13 okien (tylko z zewnątrz... hmmmm...). Może krócej by to trwało, gdybym użyła jakiegoś płynu, a nie ściereczki z mikrofibrią i wiadra letniej wody, którą na koniec wylałam pod kwiatki, ale mam satysfakcję, że byłam ekologiczna. A okna naprawdę lśnią. Gdy sąsiad Jacuś zaczął krążyć po ulicy przed domem, zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie wymienić roboczej (wygodnej) mini na jakieś długie gacie, w końcu to drabina, ale zrezygnowałałam: a niech ma – stary kawaler podgladacz z lornetkowymi tradycjami – faceci :-)))))))

Polecono nam w pracy, żeby o określonej godzinie uczcić minutą ciszy pamięć tych dzieci, których już nie ma... ograniczyłam ten czas do ź widząc, że niektórzy uczniowie źle się z tym czują i pod naciskiem mojego wzroku stroją sztuczne miny...

 

fanaberka : :