Komentarze: 5
Jak chcę się spotkać z mamą, otwieram szafę i dotykam jej ubrań...
Nie umiem tego wytłumaczyć, ale na myśl, że coś tu o nim napiszę, nieważne co, robię się jakaś lekka...
Marka już nie ma w domu, który przed 20 laty dostał od ojca w prezencie ślubnym, i w którym przed rokiem zasnął z głową na kolanach. Świeża farba na ścianach...
-Żeby pozbyć się jego aury wycyklinowałam podłogi - powiedziała Liza.
Bardzo chciałam, ale nie miałam odwagi zapytać o obraz, który kiedyś namalował: odlana z brązu naga Liza na księżycowym gruncie, nic tylko rzeźba i kratery. Potem wręczył mi deskę i kazał namalować R.. Ale ja namalowałam nas oboje: "nie mogę nic zrobić" mówią moje oczy, a ogromna, szponiasta ręka R., ze zniewalającą siłą ściskająca moje ramię, jest zielona, szklista, butelkowa... Ten obraz nadal wisi mi na ścianie, już nieaktualny, będę musiała się go pozbyć przy najbliższym remoncie.