na bank
Komentarze: 12
Jakoś mi z tym nie najlepiej, że w taki upał R. tyra na dachu i to od strony południowej. Chociaż... w mojej kuchni z marną wentylacją jest niewiele lepiej.
Apollo kupił bilety do Paryża: autokarem pięć setek w obie strony. Chata za darmo: babcia z ala-dziadkiem przyjeżdża do Polski, oni przez dwa tygodnie będą używać jej mieszkania.
Żałuję, że mnie i R. przeszedł koło nosa czas, kiedy mogliśmy się cieszyć wspólnymi wyjazdami. Ja czasem gdzieś tam jeździłam na krótko, przeważnie w miejsca nieco dzikie – coś tam tropiłam, czegoś tam wysłuchiwałam... czasem dawałam się temu ponieść... chyba brakowało mi w tym wszystkim dopełnienia w postaci wspólnych nocy, poczucia bliskości, seksu. (No tak, klemensa nie ma – myszy harcują).. Co tu zresztą dużo gadać, przeszło, minęło i nie wróci. Świata nie poznaliśmy i pewnie już nie poznamy, ale zdarzały się po drodze inne rzeczy, których być może nie dano niektórym obieżyświatom .
Boję się otworzyć list, jaki przyszedł dziś z banku.
Dodaj komentarz