Komentarze: 14
Jej stan mnie przeraził, pomyślałam, że jest wypalona i ucieka w iluzje. Do trzeciej nad ranem słuchałam, jak to było być żoną śmiertelnie chorego despoty.
Umieranie trwało sześć lat, ale ostatnie jedenaście miesięcy w pozycji siedzącej, z głową między kolanami. Nie chciał słyszeć o szpitalu, hospicjum, czy obcej osobie w domu.
- Jeśli nie przestanie tak cię lżyć i poniewierać, postrasz go, że zakręcisz mu tlen – poradziła lekarka.
Kilka dni przed niespodziewanie przystał na spowiedź, a dwa dni później przywołał ją z pytaniem:
- Jak myślisz, jeśli nie wszystko powiedziałem, to czy to było ważne?
Co takiego zrobił, co takiego się wydarzyło, że nie chciał lub nie umiał powiedzieć... i jak mu z tym było...
Beztroski chłopak z iskrami...