ocenianie
Komentarze: 6
Wykończona, a to dopiero wtorek. Trudna, poruszająca rozmowa, a potem niespodziewany atak: bolesny, bo bezpodstawny, bzdurny, nieuzasadniony, poparty wyssanymi z palca zarzutami. Trzeba poruszyć niebo i ziemię, by znaleźć winnego, gdy cudownemu dziecku przytrafia się czwórka zamiast piątki. W nauczaniu początkowym nie ma ocen, potem przychodzi czwarta klasa, stopnie i często szok. Nie znoszę oceniania, ale rodzice żadają dużej ilości stopni, najlepiej bardzo dobrych. Emocje stopniowo cichną, w szóstej klasie robi się normalnie.
Siadłam z kawą do blogów, choć przed kolejną porcją sprawdzianów lepszy byłby ogród. Podręczny podejrzewa, że ustawa o związkach partnerskich straci życie w ideowej sieczkarni. Uważam, że prawna legalizacja związku coś w nim zmienia, trochę na dobre, a trochę na złe. Niewiele mnie obchodzą kwestie ekonomiczne. Mam wątpliwości, co do adopcji. być może z powodu niedostatecznej wiary w trwałość związku dwóch mężczyzn (a Podręczny tego nie neguje), w ich wystarczającą dojrzałość społeczną, gotowość do poświęceń, rezygnacji. I obawiam się o powodzenie tych dzieci w relacjach z rówieśnikami, często agresywnymi, bezlitosnymi. Wiem, oceniam, kierując się intuicją,, stereotypami, własnymi uprzedzeniami, szczątkową, niewystarczającą wiedzą. Niewiele wiem ... a może powinnam.
A teraz skorzystam z wieczornego słońca. :-)
Dodaj komentarz