Najnowsze wpisy, strona 37


kwi 20 2005 Katar odpuścił, gardło zachrypnięte,...
Komentarze: 12

Dziś sześć zwykłych lekcji plus jedna gratis dla kilku gagatków, którzy nie zostali wpuszczeni na spektakl wychowawczy teatru z Krakowa, bo dwa złote przeznaczone na bilet przepuścili w sklepiku szkolnym. Hitem są rurki, z których cukier można wciągać nosem w taki sposób, jak to pokazano na okładce pisma “Narkoman” (zdjęcie faktycznie atrakcyjne). Rekordzista zakupił dwadzieścia rurek, ale po wciągnięciu zawartości dziesięciu wymiękł i resztę zjadł.

Po sprawnym ustaleniu wszystkich faktów i okoliczności – kilka minut na warsztat, temat: dojrzałość i odpowiedzialność. I sonda: “Po czym rozpoznamy człowieka dorosłego?”

Wyniki:
4 odpowiedzi: po odpowiedzialności za żonę i dzieci.
1 odpowiedź: po wymuszaniu swojej woli.
9 odpowiedzi w stylu podobnym jak na zdjęciu (po wzroście, po piciu, po pracy, po rodzinie, po ćpaniu narkotyków, po paleniu).

Fajnie jest być dorosłym.

 

fanaberka : :
kwi 19 2005 dzwony i dzwonki
Komentarze: 9

Podobno siła symbolicznego oddziaływania dzwonów jest wprost proporcjonalna do siły wiary tych, którzy słyszą ich głos. Słyszałam też opinię, że nagrywanie, odtwarzanie, przetwarzanie przez media jest profanacją ich dźwięku. Na moim pustkowiu rzadko słyszę dzwony, ale dziś ich dźwięk, dobiegający zza uchylonego okna, oderwał mnie od rabatki z dzwonkami karpackimi (Campanulla carpatica) i przygwoździł do telewizora.

Oglądałam tłum gęstniejący na Placu przed Bazyliką i udzieliło mi się napięcie oczekiwania. A gdy rozsunęły się zasłony i Najstarszy Kardynał wystąpił z Ogłoszeniem, nasze trzy podkręcone na maksa aparaty telefoniczne zaczęły uporczywie dzwonić, Robal nerwowo odebrał i podał mi słuchawkę, a panienka z tele-2 zaoferowała nam tańsze połączenia telefoniczne.

“Zadzwoniła pani w takiej chwili, że nie usłyszałam, kto został papieżem – powiedziałam”.
“Tak, my też tutaj słuchamy  (powiedziała panienka z tele-2) chwileczkę, Wojtek, kogo wybrali? Niemca. Wybrali Niemca.”

Ps. Zadzwoniłam zaraz potem z wieścią do Iwci, ale chyba ze szkodą dla przyszłego wnuka :-))))))))

Podoba mi się imię Benedykt, może dlatego, że lubię Benedyktynów.

 

fanaberka : :
kwi 18 2005 przebudzenie [haiku]
Komentarze: 9

w pustej kapliczce
jeż w smudze światła
zdany na siebie

Czemu pusta ta kapliczka?
andy 2005-04-19 15:08

czemu pusta?
bo w każdej kapliczce mieszkaja jedynie nasze wyobrażenia, marzenia, tęsknoty, dumania, znaczenia, myśli. i tak naprawdę wystawiając nasze waleczne kolce zdani jesteśmy tylko na siebie. na własną moc, witalność, wspaniałomyśność karmioną blaskiem światła. można to światło nazwać bogiem, jak kto chce. i to jest piękne.
kri 2005-04-19 15:23
fanaberka : :
kwi 17 2005 Bohater wszystkich czasów
Komentarze: 8

Nie pomieszczę
jednak nie pomieszczę go w tym ciasnym wierszu

mierzącego czas i przestrzeń
wzrokiem odlanym z nadziei i zwątpienia

Mawiają, że gdy osiągnął rogatki pierwszego gorion
odczuł na własnej skórze mapę
której legenda głosi
że jest podzielnym władcą bezdroży.

I że gdzie niegdyś leżał skulony
wraca później pewnym krokiem
z niezachwianym spokojem
z widmowym rysem oddalenia w oczach.

Wspomina się
o jego umyśle przywykłym do nabierania wysokości
o twarzy
do której pasuje każda radość i każdy smutek

krążą też krzyki
o jego ciele wystawionym do bólu.

_________________________

Dzisiaj 10:38, napisał: Robert X

 

fanaberka : :
kwi 16 2005 Wildstein i Inni, czyli notka niepolityczna...
Komentarze: 17

Spędziłam dzień na łóżku ogrodowym w altanie, w towarzystwie nietkniętego worka z nawozem i nieskalanych ziemią narzędzi ogrodniczych. Usprawiedliwia mnie choroba i odkrycie, że najpiękniejsze wiosenne kwiaty zakwitły nie na starannie uprawionym klombie, lecz na ukrytej w kącie pryzmie kompostowej, wśród tysięcy dżdżownic, pod stertą zgrzybiałych gałęzi porzeczki.

Robal mnie leczył z mieszanki grypy i fanaberii stosując tradycyjne lekarstwo (rosół) i tradycyjną miksturę grzechu i obowiązku (.... ;-)

Przeczytaliśmy rano w Wysokich Obcasach, że w swoich fantazjach seksualnych przeciętna Polka spaceruje z Wildsteinem za rękę, w świetle księżyca, po rozgwieżdżonej plaży, natomiast przeciętny Polak topi się w biuście i udach dziewczyny z warzywniaka i gotów jest swoje fantazje wprowadzać w czyn. Robal zeznał pod przysięgą, że – podobnie jak ja – jest ponadprzeciętny. Hmmmm...

Deszcze omijają naszą część świata, więc grzałam twarz w słońcu wśród odgłosów gwałtownej, długotrwałej, szalejącej za plecami burzy, w powietrzu rześkim, wilgotnym, swojsko pachnącym kompostem i ozonem.

:-)

 

fanaberka : :
kwi 16 2005 czy wszyscy już śpią?
Komentarze: 10

Próbuję wyzdrowieć, wyspałam się, a teraz cieszę się chwilą bezczynności z Robalem. Ptaki lekceważą większość naszych budek lęgowych – pobliski rezerwat chłonie ptasie pary jak gąbka. W rozpadających się drzewach nie brakuje dziupli, ani tłustych larw.

Pąki nadal w stanie uśpienia, nie tak jak o tej porze w osiemdziesiątym trzecim (śmieszne takie wspomnienia :), kiedy to z Apollem-noworodkiem, wprost ze szpitala pojechaliśmy nad rzekę, było zielono, kwitnąco i pięknie.

Dobranoc.

 

fanaberka : :
kwi 14 2005 gorączka i inne niebezpieczeństwo
Komentarze: 10

Nie wiem czemu większość moich odlotów intelektualnych, emocjonalnych bądź duchowych kończy się katarem tak strasznym, że nawet fasolka po bretońsku, pracowicie ugotowana przez Robala, nie różni się zapachem od jego wody toaletowej perfumowanej. A może to lepiej, że nic nie czuję, bo co to będzie, jak on to wszystko zje.

 

fanaberka : :
kwi 12 2005 zjeżyć się
Komentarze: 17

Ankieta na temat zachowań agresywnych (dla rodziców na jutrzejszą wywiadówkę), z której wczoraj byłam zadowolona, dziś wydaje mi się zbyt inwazyjna.

W przeciętnej klasie jest taki rozkład: 4-5 diabełków, 1-2 aniołki, 20 średniaków. To, kto rządzi zależy od atmosfery w klasie. W pewnym stopniu kształtuje ją wychowawca, czasem tak prozaiczny przypadek jak fizyczna atrakcyjność aniołka, średniaka, bądź diabełka. Atrakcyjność wyczynów diabełka bywa dyskusyjna..

Rozmowa “wychowawcza" z uczniami na temat zachowań (pożądanych lub nie) prowadzi do sprzeczek, plotek, wzajemnych oskarżeń, kłótni, kłamstw, eskalacji niechęci i agresji. Gdy zaczynamy mówić o wartościach – dzieci cichną, łagodnieją, stają się pogodniejsze i życzliwsze. Zapytane o podstawowy warunek szczęścia piszą: brak kłótni, zgoda w rodzinie. Zachowania wzmacniające więź z najbliższymi, to – ich zdaniem – wzajemna pomoc i częste przebywanie ze sobą. Piękny dom, samochód, ciuchy, podróże – tak, to wszystko się liczy, ale gdzieś tam dalej, na dalszym planie. I nie oddadzą niedzielnego wyjścia na lody z rodzicami za najwspanialsze zwycięstwo Małysza.

Dzieci chcą być dobre i są dobre, tylko zagubione, pozostawione samym sobie w zmanipulowanym świecie mediów, zaniedbane wychowawczo nie dostają dostatecznego wsparcia od nie mniej zagubionych rodziców. Od telewizji przyjmują wzorce zachowań (wiemy jakie), z czasopism młodzieżowych błędne przekonania normatywne (np. piątoklasiści czują bolesną presję chodzenia na randki:-).

A jeż iwci_iwon podobno przed chwilą potupał, charknął, a może warknął i podrapał się po brzuszku. Pewnie ma pchełki, biedactwo.

 

fanaberka : :
kwi 10 2005 gdzie strumyk płynie z wolna
Komentarze: 17

Trasa miała liczyć dziesięć km, ale wyszło koło piętnastu. Byłam przewodnikiem, bo doskonale znam te lasy, więc zboczyliśmy ze szlaku i chyba krążyliśmy w kółko. Ku przerażeniu Robala dwukrotnie trafiliśmy na tę samą kępę drzew, ale mogłabym przysiąc, że to one za nami łaziły!!

 

fanaberka : :
kwi 09 2005 mała notka
Komentarze: 11

Wiele się działo w mojej duszy, sercu i głowie, ale R zadzwonił, że wraca z kremówkami, nie mam czasu, żeby się zastanowić i napisać, co naprawdę w tych dniach wyciągnęło mnie na ulicę.

To trochę trwało i nieco bolało, ale w końcu i ja otwarłam się na publiczne świętowanie. Nawet odludki mają pragnienie przynależności, może tylko bardziej od innych czują się niegodne, albo boją się odrzucenia. Dobrze mi było w tłumnym, rozświetlonym zniczami parku, i we wspólnym marszu, zwłaszcza, gdy jakaś grupa pogodnych, nie najmłodszych ludzi złapała nas za ręce i bez ceregieli wciągnęła do szeregu.

Jakiś chłopak o skupionej twarzy, przebrany za dziewczynę, samotnie szedł pod prąd.

 

fanaberka : :
kwi 07 2005 zachowane między zakurzonymi szpergałami...
Komentarze: 9

 

13 czerwca 1999 Warszawa Praga
Kościół Św. Floriana

Powitaliśmy i chyba pożegnaliśmy Papieża. Przejechał na wyciągnięcie ręki, ale nas nie pobłogosławił. Cierpiał.

Z homilii pamiętam zdrowie i miłość. Daj Panie zdrowie mojemu mężowi, żebym mogła go kochać. Tylko tyle.

A dalej normalna lekcja angielskiego.

 

fanaberka : :
kwi 05 2005 kolor
Komentarze: 18

Wiem co to znaczy być kochanym, bo miałam Dziadka.

– Dlaczego przyjechałaś z całą rodziną, tak bez sensu, tylko na niedzielę, pięć dni przed wakacjami? – zapytał.
– Nie wiem – odpowiedziałam.

Umarł rano. Poskarżył się, że boli.

Pamiętam swoją rozpacz, potem zmęczenie. Po powrocie z pogrzebu szkoła wydała mi się miejscem z innej planety. Zauważyłam krzywe spojrzenia i szepty, a z każdą przerwą krąg osób niechętnych powiększał się.

– Czy ty na pewno wróciłaś z pogrzebu dziadka? – zapytała koleżanka.

Podążyłam za jej wzrokiem i zamarłam: byłam ubrana w letnią, krótką, wydekoltowaną, czerwoną sukienkę.

Czasem czuję, że nadal ją noszę. Jak dzisiaj, gdy nie pojechałam z R na Wielką Mszę za Papieża, ale włóczyłam się samotnie po krzakach nad rzeką, rozmyślałam, szukałam. Znalazłam polanę pełną wiosennych kwiatków, miały ładny kolor, żółty, papieski.

 

fanaberka : :
kwi 04 2005 między powodzią a suszą
Komentarze: 6

R. uruchomił kran, a ja “przeprosiłam” sadzonki iglaków poszarzałe wiosną z zaniedbania i niedostatku wody.

Odwiedził mnie w klasie Tomek gimnazjalista. Dostałam gęsiej skórki z wrażenia, bo to był jeden z tych z pałą z zachowania, co to ja ciągle opier-papier, a on pyskówa i w-kółko-macieju. Trafił na zlecone mi przez dyrekcję rozmowy z szóstoklasistami. Miało być o Papieżu, wyszło o żałobie, wierze, miłości, prawdzie, wolności, komuniźmie, autorytetach, życiu, śmierci, szacunku i pewnie jeszcze o czymś, Baśka-pedagożka weszła i została. Tomek przesiedział dwie godziny w pierwszej ławce i nawet odezwał się kilka razy, a potem uścisnął mi rękę (to nie żart!) i powiedział, że nareszcie znowu się poczuł, jak uczeń tej szkoły.

A ja znów nie oglądam telewizji. Jeśli czas istnieje, to co ważne już się zdarzyło, lub nie.

Oczy w mokrym miejscu.

Pogoda rowerowa, kurtka rozpięta, nos spieczony, włos splątany, ptaszyska rozświergolone., ciepło, jasno, zdrowie, wolność, życie, cierń tęsknoty za zielenią.

 

fanaberka : :
kwi 02 2005 o prezentach
Komentarze: 18

Iwcia i jej praca maturalna z religii. Nie miała sił ani czasu, kuła do egzaminu na medycynę. Mogła spłodzić byle co – wiadomo, że i tak nikt tego nie czyta. Ale ja chciałam zrobić to za nią, pociągał mnie pewien temat. Pożyczyłam od Sióstr kilka tomów dzieł Papieża. To nie było czytanie i pisanie, ale kilkutygodniowa kąpiel w prostocie, prawdzie i miłości. Zostałam obdarowana i to na tym etapie życia, kiedy już byłam gotowa przyjąć ten dar.

Papież umiera i to mnie wzrusza. Byłam obecna przy kilku śmierciach najbliższych mi ludzi i to też uważam za dar. Dostałam czas, by się oswoić, pożegnać, coś przeżyć, zrozumieć. Każdej śmierci towarzyszyło jakieś cierpienie, ale nie było to straszne, śmierć wydawała mi się czymś wzruszająco naturalnym, częścią zycia.

Papież powiedział kiedyś, że człowiek umiera zawsze w momencie dla niego najlepszym, bo Pan Bóg jest dobry. Teraz Papież umiera, powoli, przytomnie, świadomie, a my dostajemy czas, by się oswoić, pożegnać, coś przeżyć, zrozumieć. Może to dar dla nas. Bo Pan Bóg jest dobry.

 

fanaberka : :
kwi 01 2005 jeszcze jedna pusta kartka
Komentarze: 27

Było niebezpiecznie i nawet zamknięto obwodnicę, ale wielka woda już się wyniosła z doliny, pozostawiając stosy śmieci na wygładzonych plażach i sterczących patykach, zapadnięte brzegi, podmyte drzewa-mosty, postrzępione dróżki ni stąd ni zowąd kończące się w wodzie.

Gdy tak się snuję pustymi ścieżkami, jestem sama, ale nie samotna. Mam przeczucie, niemal pewność, że na końcu każdej z nich ktoś na mnie czeka. W moim śnie na jawie ten ktoś jest człowiekiem, siedzi bokiem na zwalonym pniu i coś tam sobie bazgrze patykiem po piasku. A gdy już obejrzę te wszystkie dziuple, przyschnięte grzybki, pomarańczowe dziobki, gdy już usłyszę te wszystkie gwizdy, chrobotania i wytropię ich źródła – ucieszymy się ze spotkania.

Dopiero dziś mam urodziny, ale jubileuszowy tort orzechowy już przepadł w przepastnych żołądkach bliskich mi ludzi. Tylko jedna świeczka, ale za to aż trzy życzenia, sklecone pobieżnie, bez namysłu. Jedno pamiętam. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie zapomniałam o najważniejszym.

Trochę pieką opalone policzki :-)

 

fanaberka : :
mar 30 2005 z dzienniczków szkolnych
Komentarze: 5

Zwracam się z uprzejmą prośbą o odrobinę wyrozumiałości.
Moje dziecko mimo młodego wieku rozpoczęło już kurację “Bilobilem”, ale na widoczne skutki działania tego leku trzeba poczekać.
Nie potrafię uzyskać logicznego wyjaśnienia okoliczności, w jakich ćwiczenie od matematyki, zamiast w plecaku, znalazło się na biurku w pracowni przyrody pod opieką (mam nadzieję) Pani Kalmus.
Proszę o szansę na poprawę. Z poważaniem.....Tatuś

Nad łąką samotny bocian, chudy i brudny. Żab jeszcze nie widać, ale głód mu nie grozi: nory gryzoni podziurawiły łąkę jak sito.
Rano w oknie sypialni jasne niebo i lecący klucz. Stwierdziliśmy z Robalem, że to pewnie jakieś ptaki.

Dużo pracy, dwa nowe zadania, ale to dopiero jutro, dziś już tylko ogórkowa na żeberkach na jutrzejszy wczesny obiad dla menów i słodka chwila lenistwa, i wolności przed zaśnięciem.

 

fanaberka : :
mar 30 2005 małżeństwo z wieloletnim stażem wiosennym...
Komentarze: 10

a ja w tej chmurze
co robię ? się chmurzę
a Robal w pościeli
w bieliźnie się bieli
a ja na tym wietrze
co robię? się wietrzę
tulipan wtulony w żonkila dla żony
cielisty jak ciało* (kształt też przesadzony)
Robal spięty wystawia pięty

a ja? wciąż z kubkiem mięty

*w pierwszej wersji było: cielisty jak cielak

 

fanaberka : :
mar 28 2005 mój syn polityk
Komentarze: 18

Apollo: Mamo, co to za wampiry?

Ja: Żurawie.

Apollo: Powiedz im, żeby się uciszyły, nie mogę spokojnie kontemplować przyrody. A te trzy ćwiry nad polem?

Ja: Skowronki.

Apollo: Żebym tak miał dubeltówkę. Sfotografuj tego żuczka, to go zaraz wezmę pod podeszwę.

Ja: Pietrek, synu, spójrz na mnie, ty tak na poważnie?

Apollo: Dlaczego wszyscy zawsze mi wierzą, gdy zaczynam pleść takie bzdury. Chyba byłbym dobrym politykiem.

 

Iwcia wymiękła na podmokłej łące, ale Apollo dwa dni z rzędu taplał się ze mną po zagajnikach i ugorach. Na zdjęciu pędzel golibrody.

 

fanaberka : :
mar 23 2005 jesteś ojcem wszystkiego co urodziłam
Komentarze: 21

 

Świetnie pamiętam ciepłe, mocne słońce, w którym dwa lata temu fotografowałam własnoręcznie wyskrobane pisanki (na zdjęciu). A przed rokiem, na Wielkanoc, w podmokłym zagajniku znalazłyśmy z Iwcią czerwone grzyby.

Kto wie, co przyniosą tegoroczne Święta. Czego mogę Wam życzyć. Kochajmy i czujmy się kochani, zdrowi, bezpieczni. Wesołych Świąt.

 

fanaberka : :
mar 22 2005 epidemia
Komentarze: 17

Nie ma połowy uczniów, a wielu z gorączką zostało zabranych z lekcji przez rodziców. I pyskówka na rekolekcje. Fakt, były roztopy, przemoczone buty, spodnie mokre do kolan, po dwie obowiązkowe godziny w lodowato zimnym kościele. Nie ten adres: marzłam jak wszyscy, nie chcę słuchać żali.

R. wrócił roześmiany, z nosem opalonym w koślawe piegi. Ja też suszę buty i smaruję twarz kremem. Wiosenny zapach jest dziełem pewnych bakterii glebowych, które mnożą się w słonecznym cieple gwałtownie i nieopanowanie, a ich produkty przemiany materii działają na mózgi zwierząt i ludzi, podobnie jak zakochanie, dźwięki natury, wytwory sztuki, czy dotknięcia skóry, uwalniając endorfiny i generując uczucie przyjemności.

Przyjemnie tak pomylić wiosnę z zakochaniem, a ich mieszankę nazwać miłością.

:-)

 

fanaberka : :