Komentarze: 0
Tyle światła, ale to już jesień. Zaczynam myśleć o nieuniknionym, kiedy kulawa, dzika gęś wydostaje się z wody i odchodzi wzdłuż pachnącej mokrym piaskiem plaży.
Owoce dzikiej róży dojrzały i zmiękły. Zrywam kilka garści i robię sobie piknik pod wierzbą, w której kiedyś mieszkał wesołek Rokita. Słońce mnie usypia i zaczynają mi się marzyć jakieś gruszki, czy jabłka. I jeszcze Adam, albo chociaż wąż...