Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13
|
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Archiwum 13 grudnia 2007
Czekając na ogłoszenie wyroku zauważyłam dwoje ludzi, przytrzymywanych i prowadzonych pospiesznie przez policję, wzdłuż sądowego korytarza. Mieli fioletowe, opuchnięte twarze, wydawali się pijani i agresywni. Mężczyzna spojrzał na mnie i wtedy ich rozpoznałam. To była moja stryjeczna siostra z mężem. Mieszkają w pobliżu. Lata temu, niemal równocześnie urodziłyśmy naszych synów. Przez jakiś czas odwiedzałyśmy się z dziećmi.
A teraz rower i druga praca.
Rano przeżyłam hospitację. Dobrze poszło. Przynajmniej to.