Archiwum 13 października 2007


paź 13 2007 pod okiem
Komentarze: 3
Tych dwoje w czerwonym samochodzie. Nic tu po mnie, ale nie odwracam wzroku, nie schodzę z drogi, nie zataczam koła. Przez zaparowaną szybę widzę rozchylone, bujne, białe piersi kobiety. Prawa dłoń pociera czoło, lewa ręka w górze. Jakby się otwierała, ale tylko w połowie. On chyba drobny, chyba zgarbiony, właściwie nie wiem dlaczego go nie zapamiętałam.

Widuję ich czasem i różowe prezerwatywy, które po sobie zostawiają. Od niedawna nie czuję zawstydzenia. Właściwie nie czuję niczego. Ot cudza miłość pod okiem wierzby o wypalonym pniu.

wierzba