Archiwum 27 grudnia 2006


gru 27 2006 pastwiska
Komentarze: 4

Robal budzi mnie o świcie, szybciej, szybciej - ponagla, chociaż nic wielkiego nie dzieje się w pobliżu, tylko wschód zapowiada się fotogeniczny, kłębiasty i czerwony.

 

Lekki mróz zaciąga pola cienkimi tafelkami lodu. Rozgniatam je w biegu jak delikatne szkło. Pastwiska i łąki, aż po horyzont, jestem w stanie przebiec bez większego zmęczenia (:-D).

 

Kork, kork – kracze kruk na tym co zazwyczaj, samotnym dębie pod lasem.

Wieś wychyla się z sinych prętów powietrza: zagrody dla koni, których już nie ma, chałupy jak skrzynie porzucone przy drodze, kościelna wieża sunie czerwienią w przestrzeń, a w niebie różowym od obłoków jeszcze jeden i jeden obłok.

 

 

 

Przywiozłam kilkadziesiąt przesadnie i tandetnie płomiennych zdjęć.

 

Dzisiaj padał rzadki deszcz i dzień był szary od wilgoci.

 

PS. Dziękuję Wam za życzenia. To były dobre Święta :-)

 

 

 

fanaberka : :