Komentarze: 5
Biegnę otworzyć. Jakiś mężczyzna roznosi ulotki, zatacza się od furtki do furtki – jak Renek Organista z opłatkami.
Myję szyby. Czarny dzięcioł skacze z gałęzi na gałąź i krąży wokół pnia, kryjąc się przed moim spojrzeniem.
Odkurzam. Dzikie ogrody i nimfy zwiewne jak marzenie wychodzą dobrze w albumach na nocnym stoliku.
Za domem rośnie las. W nim inna galeria, inne performance.