Archiwum 02 grudnia 2006


gru 02 2006 czysty przypadek
Komentarze: 7

Jest ciepło. Tak ciepło, że muchy buczą w trawie pośród gnijących liści a młode bazie zakwitają lekkomyślnie tuż obok przejrzałych głogów. Mężczyzna, który zimą przemierza rzekę na biegówkach – maszeruje rytmicznie ścieżką, odpychając się kijkami. Nosi bardzo ciemne, narciarskie okulary i nie zdejmuje ich nawet w obliczu spektaklu, jaki na powierzchni Wisły odgrywa zachodzące słońce.

 

Moja ciekawość jest bez wzajemności i jestem tu tylko intruzem.

 „Wytropię was wszystkie” – obiecuję, ale one nawet nie wiedzą, że nazywam je bobrami a na moje pogróżki odpowiadają lekceważącym milczeniem. Chodzę po cienkiej skórce oddzielającej moją jasną przestrzeń od ich tajemnych podziemi.

 

To czysty przypadek, że stoję dokładnie w tym miejscu, tego dnia, pod bezchmurnym niebem, w tej krótkiej chwili, kiedy słońce wpada wprost do odległego o kilka metrów wejścia, przemierza podziemny korytarz, a z mrocznej szczeliny w ziemi bucha pomarańczowe światło. Spektakl trwa kilkanaście sekund, ledwie zdążam uruchomić aparat.

 

 

 

Bobrowe siedliska są gliniaste, udeptane, uklepane ogonami, mokre i śliskie, zasypane wiórami i wikliną. Wnętrze nory - czyste, suche i przytulne, delikatnie pachnie bobrami.

Tutaj jest zdjęcie podwodnego wejścia do nory.

A tutaj wyjście awaryjne, a może kanał wentylacyjny, a kto je tam wie :-)

 

 

 

fanaberka : :