gru 02 2006

czysty przypadek


Komentarze: 7

Jest ciepło. Tak ciepło, że muchy buczą w trawie pośród gnijących liści a młode bazie zakwitają lekkomyślnie tuż obok przejrzałych głogów. Mężczyzna, który zimą przemierza rzekę na biegówkach – maszeruje rytmicznie ścieżką, odpychając się kijkami. Nosi bardzo ciemne, narciarskie okulary i nie zdejmuje ich nawet w obliczu spektaklu, jaki na powierzchni Wisły odgrywa zachodzące słońce.

 

Moja ciekawość jest bez wzajemności i jestem tu tylko intruzem.

 „Wytropię was wszystkie” – obiecuję, ale one nawet nie wiedzą, że nazywam je bobrami a na moje pogróżki odpowiadają lekceważącym milczeniem. Chodzę po cienkiej skórce oddzielającej moją jasną przestrzeń od ich tajemnych podziemi.

 

To czysty przypadek, że stoję dokładnie w tym miejscu, tego dnia, pod bezchmurnym niebem, w tej krótkiej chwili, kiedy słońce wpada wprost do odległego o kilka metrów wejścia, przemierza podziemny korytarz, a z mrocznej szczeliny w ziemi bucha pomarańczowe światło. Spektakl trwa kilkanaście sekund, ledwie zdążam uruchomić aparat.

 

 

 

Bobrowe siedliska są gliniaste, udeptane, uklepane ogonami, mokre i śliskie, zasypane wiórami i wikliną. Wnętrze nory - czyste, suche i przytulne, delikatnie pachnie bobrami.

Tutaj jest zdjęcie podwodnego wejścia do nory.

A tutaj wyjście awaryjne, a może kanał wentylacyjny, a kto je tam wie :-)

 

 

 

fanaberka : :
wuszka suplementarnie
06 grudnia 2006, 15:27
aha. wyjście awaryjne to ostra fotka :) gratulacje :))
wusz
04 grudnia 2006, 22:46
o matko. na Łynie i Symsarnie mamy pełny odlot. heh i szczęściarze, którym się drzewka owocowe czule pielęgnowane uchowały w ogródkach nadrzecznych. i wogóle szczęściarze-drzewka ;)
szczytem nonszalancji jest żeremie na plaży. niedługo zaczną popalać papierosy, pić piwko i smażyć się pomiędzy letnikami. wiórki.
ale mają ładne oczki to im trzeba przyznać.

aha. a z jednej mojej klasówki \"bóbr ma płaski ogon, który mu służy do zamordowania ofiary\" - hurrra!! i jak tu nie kochać dzieci i bobrów? :)
Klu
04 grudnia 2006, 15:55
Lektura w dzieciństwie opowiadań J.O.Curwooda o zwierzaczkach i traperach zainfekowała mnie na trwałe bobrofilstwem. Uwiel;biam bobry i z tego powou nie lubię Chasydów za ich rytualne czapy bobrowe.. podobnie nie cierpię gwardziistów Jej Królewskiej Mosci U.K.za chełmy w bobrowym futrze... Nie nawidzę też myśłiwych za tępienie bobrów. Do niedawna było tak, ze bobry były pod całkowitą ochroną i na terenach, które bobry zdecydowały sie kolonizować zakładano rezerwaty przyrody. Jeśli sie zdarzylo, ze był to obwód koła łowieckiego, to mysłiwi by uniknąć wyjęcia terenu spod prawa o rezerwatach wybijali do nogi te bobry nim odpowiednie władze się dowiedziały o bobrowej ekspansji. Tak to bywa z bobrami... a skarżymy się na niski stan wd podskórnych. Ot co...
andy
04 grudnia 2006, 13:48
Bobrować i myszkować! :-)
03 grudnia 2006, 19:48
farta fotograficznego miałaś,fotka buzi dać
archeona
03 grudnia 2006, 13:07
Wygląda na to, ze elektryfikacja trafiła do nor ;-)
03 grudnia 2006, 02:40
Jest tak ciepło, że przed chwilą słyszałam śpiew ptaków. To musiał być słowik i pewnie szedł piechotą. Ja jechałam rowerem, a powinnam jak on... Ale nikt nie widział i przez park jechałam ... ;-)

Dodaj komentarz