Archiwum 08 września 2005


wrz 08 2005 czas posuchy
Komentarze: 13

Musiałam rozpocząć podlewanie altany. Nawet wiekowe winogrona przechodzą kryzys późnego lata. Punktowo podlewane rośliny jakoś się trzymają, ale trawnik zamarł, a bratki marnieją, czekając na rozsadę.

 

Trzeba było być artystą, żeby założyć miasto w miejscu aż tak suchym, gdzie rzeka zamiast przybierać - wraz z biegiem traci wodę, a młode drzewa więdną wśród zmurszałych, porzuconych w lesie fundamentów. Dziwaczne, drewniane „świdermajery” nie przeżyły stu lat, podobnie jak kaszląca sucho dziewczyna, dla której powstało to wszystko. Gdy przestała przyjeżdżać, eteryczny sosnowy las przegrał konkurencję z ogrodami Paryża i trawnikami Londynu, ale na niektórych powstałych tam sztychach droga do Soplicowa wydaje się znajomo piaszczysta, a pobocza i obszerne, zaniedbane podwórza porośnięte są kępami sucholubnych, „miejscowych” krzaczorów i zarośli.

 

Jutro Iwcia zawiezie mnie do Taty. Może pozwoli mi poprowadzić…  

;-)

fanaberka : :