Archiwum 23 czerwca 2005


cze 23 2005 bez cenzury
Komentarze: 7

Zatruł jej życie obsesyjną zazdrością, a gdy ją porzucił – w wychowaniu córek odnalazła sens życia. Poświęciła im wszystko, od pieniędzy po czas. Były leniwe, trochę mało ambitne, ale wierzyła, że cierpliwością i siłą pragnień uczyni z nich pianistki, sportsmenki, intelektualistki, miłośniczki sztuki, wzorowe katoliczki. Im później wracały ze szkoły, im więcej czasu spędzały w łazience, tym mocniej cierpiała z powodu odrzucenia, przypływów smutku i złości. Jej zaangażowanie rosło, przyjmując formę kontroli telefonów, korespondencji, niezapowiedzianych spotkań w różnych miejscach, przetrząsania szafek, przepytywania kolegów, ważnych rozmów o wzajemnych uczuciach i relacjach. Wbrew wieloletniej dbałości o kulturę bycia coraz częściej traciła cierpliwość, zachowując się brutalnie i wulgarnie. Do harmonogramu dnia dziewczyn dostosowała pracę, godziny snu, zrezygnowała z hobby. Nie pragnęła w zamian niczego, prócz wdzięczności i wymiernych efektów w postaci ich sukcesów życiowych, a gdy tego nie otrzymała – poczuła się ofiarą.

 

Tyle zapamiętałam – w wielkim skrócie. Nie oceniam, ani nie osądzam, nawet nie mam pojęcia, co to jest. Widzę nierealne oczekiwania połączone z panicznym lękiem. Prawdopodobnie potrzebują pomocy.

Nawet nie znam jej imienia.

 

fanaberka : :