cze 23 2005

bez cenzury


Komentarze: 7

Zatruł jej życie obsesyjną zazdrością, a gdy ją porzucił – w wychowaniu córek odnalazła sens życia. Poświęciła im wszystko, od pieniędzy po czas. Były leniwe, trochę mało ambitne, ale wierzyła, że cierpliwością i siłą pragnień uczyni z nich pianistki, sportsmenki, intelektualistki, miłośniczki sztuki, wzorowe katoliczki. Im później wracały ze szkoły, im więcej czasu spędzały w łazience, tym mocniej cierpiała z powodu odrzucenia, przypływów smutku i złości. Jej zaangażowanie rosło, przyjmując formę kontroli telefonów, korespondencji, niezapowiedzianych spotkań w różnych miejscach, przetrząsania szafek, przepytywania kolegów, ważnych rozmów o wzajemnych uczuciach i relacjach. Wbrew wieloletniej dbałości o kulturę bycia coraz częściej traciła cierpliwość, zachowując się brutalnie i wulgarnie. Do harmonogramu dnia dziewczyn dostosowała pracę, godziny snu, zrezygnowała z hobby. Nie pragnęła w zamian niczego, prócz wdzięczności i wymiernych efektów w postaci ich sukcesów życiowych, a gdy tego nie otrzymała – poczuła się ofiarą.

 

Tyle zapamiętałam – w wielkim skrócie. Nie oceniam, ani nie osądzam, nawet nie mam pojęcia, co to jest. Widzę nierealne oczekiwania połączone z panicznym lękiem. Prawdopodobnie potrzebują pomocy.

Nawet nie znam jej imienia.

 

fanaberka : :
marudny
28 czerwca 2005, 17:49
Kiedy zdecydowałam się zostać zupełnie sama z chopcami młodszy miał 2, a starszy 11 lat. nie oczekiwałam,że zastapią mi każde szczęście i że będą realizować moje ambicje. Dzieci się chowa dla świata, nie dla siebie.Nie wybierałam im szkół,zawodu ani przyjaciół. Dzisiaj są dorośli, jeszcze mieszkaja ze mną. Starszy pracuje, młodszy się uczy w szkole średniej i dorabia. Ja caly czas pracowałam zawodowo , a w międzyczasie skończyłam zaocznie studia ( młodszy chadzał ze mną na egzaminy ,na uniwersyteckich korytarzach grywał w papierową piłkę nożną z moimi młodszymi kolegami z roku :)
Nie można czynić z żadnego człowieka jedynej wartości w swoim życiu. I nie należy za nikogo planować życia.Radziłam moim dzieciom, a one z tych rad korzystaly albo nie :)
Dzieci są naszym szczęściem nie z tego powodu jakie są ale dlatego że są .
Współczuję córkom tej kobiety i jej samej też.
selwa
24 czerwca 2005, 19:21
Za późno poszła do psychologa.
babcia-malgosia
24 czerwca 2005, 11:32
Mam dzieci czworo i zawsze mialam takie przekonanie, ze dzieci nie rodzi się i nie wychowuje dla siebie i na swoja modle. Trzeba je dlugo obserwowac, co one za jedne, jakie sa ich mozliwosci, potrzeby, chęci i zamilowania, a dopiero pozniej TOWARZYSZYC IM W ROZWOJU.
A poza tym, jesli nie ma sie innego celu i sensu zycia, jakiegos wspolnego mianownika wszystkich dziedzin wlasnego zycia (dla mnie jest to moja wiara) to trudno wyjsc, jak to sie mowi, na prostą i nie wiem czy mozliwe jest dac sobie samemu rade... Moze, ale to bardzo trudne, tak mysle.
qe?
24 czerwca 2005, 07:12
po drugie, kiedy to czytam, czuje sie jak ja. ja ktora zawiodlam moja mame i jej nadzieje wedle mnie. ot, zycie
qe?
24 czerwca 2005, 07:10
po pierwsze (wybacz Fanabeko) harley, zazdroszcze posiadania celu \'od zawsze\'. i, jak juz chyba pisalam na Twoim blogu, podziwiam sily i kobiecej mocy, jaka w sobie masz. nie znam Cie, ale chcialabym kiedys byc, chociaz w 15% kobieta jak Ty.
24 czerwca 2005, 00:26
Mój Junior skończył szkołę muzyczną. Był w niej 12 lat. Nie zliczę ile rzay pytałam go czy na pewno chce dalej grać, czy woli zmienić szkołę na \"normalną\". Wytrwał, z własnej woli, choćiaż o wielogodzinnym ćwiczeniu \"przypominałam\" mu nie raz. Kiedy nie zdał na wydział instrumentalny, mój były odebrał to jako osobistą porażkę. Nie mogłam tego zrozumieć, obraził się na Juniora. Nie muszę mówić jaki to był dodatkowy ciężar dla Juniora. Następnego dnia poszedł zdawać egzamin na inny wydział (też na Akademii Muzycznej). Chyba to się nazywa Wydział Edukacji Muzycznej. Znów nie mogłam pojąć lekceważenia z jakim mój były odnosił się do tej decyzji, tym bardziej, że sam ten wydział skończył (i nie pracuje jako nauczyciel). Potem sprawa trochę przycichła, wróciła po roku. Były znów obraził się na Juniora, kiedy dowiedział się, że Junior nie zamierza ponownie próbować zdawać na skrzypce, tylko postanowił zostać na tym wydziale, na którym jes
BanShee
23 czerwca 2005, 23:51
ja też nie wiem co to jest ale mnie to przeraża... przerzyłam coś podobnego (na szczęście w mniejszym stopniu) ale od strony córki.. tam potrzeba GRUBEJ pomocy!

Dodaj komentarz