Komentarze: 20
Pobudka przed świtem – zapisałyśmy się z Baśką na kurs pierwszej pomocy. Miała być nauka poprzez fajną zabawę, jakiś tam nietypowy sposób spędzenia soboty poza domem – była ciekawa, ale ciężka, stresująca praca.
Mimo mocnej informacji zainteresowanie kursem niewielkie, większa liczba instruktorów niż uczestników. Trafiła nam się z Baśką młoda lekarka, tuż po stażu i tuż przed LEPem. Ćwiczone na materacu sposoby postępowania okazały się wyczerpujące fizycznie i wymagały czegoś jeszcze trudniejszego: pokonania pewnych barier bliskości cielesnej z innym, obcym człowiekiem. Po nauce dwie godziny symulacji...
Choć krew “poszkodowanych” była nieprawdziwa, a ból udawany, jestem wykończona, boli mnie brzuch i mam nadzieję, że pewne życiowe doświadczenia zostaną mi zaoszczędzone, a moje nowe umiejętności dołączą do długiej listy nigdy nie wykorzystanych, gasnących powoli, niepotrzebnych...