lis 06 2004

pierwsza pomoc


Komentarze: 20

Pobudka przed świtem – zapisałyśmy się z Baśką na kurs pierwszej pomocy. Miała być nauka poprzez fajną zabawę, jakiś tam nietypowy sposób spędzenia soboty poza domem – była ciekawa, ale ciężka, stresująca praca.

Mimo mocnej informacji zainteresowanie kursem niewielkie, większa liczba instruktorów niż uczestników. Trafiła nam się z Baśką młoda lekarka, tuż po stażu i tuż przed LEPem. Ćwiczone na materacu sposoby postępowania okazały się wyczerpujące fizycznie i wymagały czegoś jeszcze trudniejszego: pokonania pewnych barier bliskości cielesnej z innym, obcym człowiekiem. Po nauce dwie godziny symulacji...

Choć krew “poszkodowanych” była nieprawdziwa, a ból udawany, jestem wykończona, boli mnie brzuch i mam nadzieję, że pewne życiowe doświadczenia zostaną mi zaoszczędzone, a moje nowe umiejętności dołączą do długiej listy nigdy nie wykorzystanych, gasnących powoli, niepotrzebnych...

fanaberka : :
10 listopada 2004, 19:09
pamiętam jak miałam zaliczać pierwszą pomoc - koszmar, szczególnie z obleśnym manekinem ^^
10 listopada 2004, 16:46
... :)
10 listopada 2004, 14:15
kurs pierwszej pomocy skonczylam dwa lata temu [ten ostatni]. w wakacje mam zamiar ukończyć następny. a szlag mnie trafia jak widze sytuację taka jak dziś - karetka, która [z różnych powodów] nie może dotrzec na miejsce. ludzie powinni myśleć, gdzie zostawiają swoje samochody.
10 listopada 2004, 09:37
a ja sie zapisałam na kurs tańca, nie wiem, co tym wniosę dla ogółu, ale nastrój jesienny poprawia...
09 listopada 2004, 18:47
.
fizgal fg2002
09 listopada 2004, 18:19
bliskość cielesna, która z założednia niczemu nie służy, nie ma także zbliżyć, rzeczywiście jest. Krępującym problemem. I każdy o nim wie, ale jakoś go przegapia. A Ty ładnie go zauważyłaś. - Dlatego znów dotarłem do Ciebie z moich linków także ciekawych.
09 listopada 2004, 17:35
z jednej strony świadomość, że w razie nieszczęścia będzie można uratować życie najbliższej osobie, a nie stać bezsilnie i patrzeć jak umiera, a z drugiej... Kiedyś w parku, w pewnej odległości ode mnie, upadła starsza kobieta; poczułam jakby ktoś obciął mi nogi, straciłam w nich czucie i nie skontrolowałam odruchu ucieczki; zobaczyłam tylko że jacyś ludzie spieszą tej kobiecie z pomocą... Czułam się później obrzydliwie. Teraz przypuszczam, że nawet gdybym wtedy nie uciekła, nie byłabym w stanie udzielić jej pierwszej pomocy. Teoria teorią, a w praktyce można totalnie stracić głowę
NiN
09 listopada 2004, 16:03
dalczego latwo?
09 listopada 2004, 15:26
też się zapiszę
kaisa.
09 listopada 2004, 13:24
ciekawy sposob?dla mnie to wypad do Wroclawia;]
kobieta zamężna
08 listopada 2004, 10:10
udawany ból, nieprawdziwa krew, to jedno.... ale Ty o tym doskonale wiesz :)
07 listopada 2004, 20:01
Zawsze to jakiś sposób innego spędzania soboty niż w domu. Kiedyś szkolili nas w tej materii na przysposobieniu obronnym. Ale gdyby zaszły okoliczności to nie jestem pewna, czy potrafiłabym się za to wziąć.....
07 listopada 2004, 13:53
Na ostatnim moim takim kursie - pierwsza pomoc dla nauczycieli - lekarze nam pokazywali jak udrazniac tchawice pilniczkiem do paznokci. Wychodzac stamtad tez mialam nadzieje i mam do tej pory, ze nigdy nie nbedzie mi to potrzebne! Buziaki!
07 listopada 2004, 13:31
Uczyłam się sporo o pierwszej pomocy i szczerze mówiąc narawdę nie chciałabym ich kiedyś wykorzystać... Myślę nawet, że raczej nie byłabym w stanie.
07 listopada 2004, 00:49
oby! bo te 3 centymetry na wysokości 1/3 dolnej części mostka i po 2 wdmuchnięcia powietrza i tych uciśnięć 15... brrrr.
BanShee
06 listopada 2004, 23:44
na pierwszej pomocy zawarłam bliższą znajomość z manekinem, niestety nie udało mi się go ożywić, tym samym również wolę nie mieć do czynienia z sytuacja która wymagała by wcześniej nabytych umiejętności
y
06 listopada 2004, 19:32
Nikt nie wykorzystuje wszystkich, w każdym coś gaśnie. Jeśli to coś zmienia. (bo widzisz, przełamywałas barierę z niewłaściwym ofiarą :)
kindziorek
06 listopada 2004, 18:24
Fanaberko również miałam nadzieję na nie wykorzystanie tych umiejętności :) na szczęście przydały się w mało drastycznych sytuacjach...i niech tak pozostanie. ;)
06 listopada 2004, 18:10
a ja siedzę cały dzien w domku i sie nudzę...no oczywicie sprzątałam
NiN
06 listopada 2004, 16:31
w życiu bym komuś mostka nie wcisnąl trzy centymetry w dól!!! au!

Dodaj komentarz