Komentarze: 13
Wiem, kiedy zawiniłam. A dziś rano zdobyłam się na odwagę i otworzyłam tamtego mrocznego, porzuconego przez autora bloga.
Weszłam tam przez przypadek, ale przeczytałam wszystko bardzo uważnie, poczułam Twoje cierpienie i usłyszałam wołanie. Skoro nie byłam w stanie tego udźwignąć, powinnam była odejść bez słowa, a nie wysilić się na zdawkowe „nie widzę takiej możliwości”.
Dlatego proszę, wybacz, jeśli potrafisz, choć boję się, że także w tym względzie Bóg okazał w stosunku do Ciebie szczególne okrucieństwo.
Powoli wracam do równowagi.
Już bez bólu potrafię myśleć o tym, że straciłam Muszelkę.
No i jeszcze powiem coś, co zapewne większość doskonale wie, ale powtórzę to tutaj dla pewności:
Klemens, zamknij oczy.
Fakt, że adoruję Klemensa i jego twórczość nie oznacza, że zakochałam się w autorze bloga.
Możesz otworzyć, mam nadzieję, że nie podglądałeś.
Domownicy powstawali, dom nabiera życia, pora wracać.