Archiwum 12 listopada 2003


lis 12 2003 Chaszcze i ja
Komentarze: 10

Wróciłam wcześnie z pracy i napisałam notkę, która nie nadaje się do umieszczenia na blogu, bo pełno w niej słów na k i na p. Bo dla mnie nie jest ważne, co myślę, lecz co czuję, a to, co czuję jest bolesne i trudne, i nie umiem sobie poradzić z uczuciem bezsilności, bezradności, smutku…

 

Nie, kochani, nic się nie stało, nic nie wydarzyło, wszystko po staremu, wszystko ok., nic mi nie zagraża, nikt mi nic nie zrobił ani ja nikomu. To tylko taki nieokreślony niepokój o bliską osobę, dla której chcę wszystkiego, a nie mogę zrobić nic.

 

Napisałam to i poczułam się lepiej. A potem postanowiłam pobawić się w agenta i poszwędałam się trochę, w poszukiwaniu kukułczego gniazda, po błotnistym mohylewskim lesie i po łące pana Jana Sz i jak zwykle się zachwyciłam, ale nie uspokoiłam, bo tego, czego szukam, naprawdę tam nie ma! Dwa zdania i koniec!

 

Jeszcze pół godziny temu sądziłam, że zabraknie mi sił, by pójść na siłownię, a teraz czuję przypływ energii, zaraz spakuję ciuchy i w drogę!

 

Pa!

 

fanaberka : :