Archiwum listopad 2003, strona 1


lis 11 2003 flaga
Komentarze: 9

Ech, nic mi wczoraj nie wyszło z zamiaru machania ścierką, powtarzania „wiedziałam, że tak będzie”, ani z innych nieakceptowanych przeze mnie zachowań. Usiadłam wygodnie, włączyłam kompa, zgasiłam światło i dałam się ponieść Matrixowi, A gdy Mężuś wrócił i dołączył do mnie z talerzem zupy, byłam już pod takim wpływem siły, odwagi, determinacji, urody i zmysłowości bohaterów, że nie chciało mi się zawracać sobie głowy jakimiś tam przyziemnymi problemami. A na koniec miałam nawet przez moment ochotę, żeby wypróbować na Mężusiu tamten filmowy pocałunek, ale zmroziło mnie jakieś gwałtowne i ostre uczucie żalu i chwila minęła, i już nigdy nie powróci, bo ile razy można oglądać ten sam film.

A dzisiaj rano wywiesiliśmy flagę, bo Ciocia zawsze to robiła i jeszcze przygotowywała dobry obiad z winkiem. Jest to jedyna flaga na naszej ulicy, niech sobie powiewa, może dzięki niej sąsiadka dzisiaj wspomniała Ciocię.

 

fanaberka : :
lis 10 2003 konserwatorka powierzchni płaskich
Komentarze: 8

Ach, jaki piękny dzień: od świtu tylko ogród, słońce, Paskuda i ja. No dobrze, jeszcze trzy razy połączyłam się z Internetem, bo jak bym mogła bez Was wytrzymać, kochani Blogusie. Przecież nie mogę podczas grabienia myśleć o grabiach, prawda?

Trzeba przyznać, że to niskie słońce jest zdradliwe: nie zastosowałam kremu, mrużyłam oczy i znowu się opaliłam w białe zmarszczki, niczym baba od pielenia, nie jest to zabawne, o nie!

Ale już koniec tego dobrego, zmarzłam, zupa pomidorowa bulgocze w garnku, żebym nie musiała przechodzić stresu, gdy do domu wpadną głodomory, zaraz napalę w piecu i żegnaj pogodny dniu, czas na mniej pogodny wieczór, choć przecież nigdy nic nie wiadomo…

 

Hmmm mój dom wymaga odkurzacza i ścierki… a może by tak wziąć tę ścierkę do ręki i przyłożyć komu trzeba, tak na powitanie, gdy tylko stanie w drzwiach? Haha, napisałam to i już mi lepiej. Już mogę zacząć sprzątać dosłownie, nie w przenośni. Baba od pielenia – to ja!

 

 

fanaberka : :
lis 09 2003 do zaginionych
Komentarze: 5

Jestem tu zaledwie, a może już od kilku miesięcy, poznałam kilka osób, polubiłam, przyzwyczaiłam się, zaczęło mi zależeć, może się uzależniłam, nie wiem… I nagle cisza, zniknięcie bez słowa. Odczuwam straszny niepokój, jakieś nieokreślone poczucie winy. Muszelko, Twój blog jest taki smutny, proszę, jeśli możesz, daj jeden, jedyny znak życia.

fanaberka : :
lis 08 2003 Gdy mężczyzna milczy
Komentarze: 7

Niestety, znowu się sprawdziło. Im bardziej mężczyzna milczący i zamknięty w sobie, tym więcej ma do powiedzenia… Dziś rano Mężuś przyznał się, że podpadł w pracy i że może się to skończyć nieciekawie. Dwudziestokilkuletnia praca na Uniwersytecie dała mu chyba złudne poczucie stabilności i bezpieczeństwa – pracownicy administracji podobno bywają na uczelni potrzebni, a jeśli się pracuje bezawaryjnie, można poczuć się pewnie. Okazuje się, że czasem zbyt pewnie.

 

Czuję niepokój, czyżby kolejne kłopoty… Za wcześnie, jeszcze nie otrząsnęliśmy się z poprzednich. Dzieci wciąż częściowo na naszym garnuszku, choć od lat wspierają się wysokimi stypendiami (żadne tam socjalne, takie, na które trzeba się nieźle naharować!) Ach, może przedwczesne te moje strachy i czarne myśli, trzeba poczekać na rozwój wypadków…

 

Smęciliśmy się przy kawie do południa, zanim udało nam się wyrwać z domu. Szybki skok na bankomat, potem podział obowiązków: ja do siłowni, Mężuś do sklepów, wspólne gotowanie gulaszu, towarzystwo szalonej Iwci, która pożyczyła mój aparat i od rana fotografowała mgłę. A Mężuś zapowiedział, że pożyczy go do pracy i zrobi sobie zdjęcia w gabinecie rektora. Hehe, bardzo śmieszne, może by i było, ale chyba nie dziś!

 

Zastanawialiśmy się nad kinem i Matrixem. Chodzą słuchy, że przygotowywana jest wersja dla Imaxu, może warto wziąć na wstrzymanie i poddać się czarowi trzeciego wymiaru. A jutro Iwcia przyniesie płytę i spokojnie obejrzymy starą, dobrą część pierwszą.

 

A wszystko, co stare szybko się kończy.

 

Patrzę na poprzednie zdanie, samo mi się napisało, dziwne… Dobrze, niech zostanie.

 

 

fanaberka : :
lis 06 2003 Rozpuszczona
Komentarze: 12

Zrezygnowałam dziś ze sprzątania ogrodu na rzecz spotkania z pewnym panem profesorem UW, który właśnie wrócił z Amazonii i zaprosił grupę osób na coś w rodzaju wykładu przy kawie, nie mogę sobie przypomnieć, jaką to szumną nazwę organizatorzy nadali tej imprezie. I jak było? Zdjęcia nijakie, pozbawione duszy, podręcznikowe, mam ochotę napyskować, że pewnie sama zrobiłabym lepsze, gdybym się nie bała latać samolotem. A opowieść… jakieś powszechnie znane, suche informacje, żadnych relacji z przygód, przeżyć, wrażeń, doznań, refleksji, nuda i bylejakość… czy on tam w ogóle był? Oj, rozpuścili mnie niektórzy Blogusie, rozpuścili…

 

I cieszę się, że Popielatka użyła mój szablon. Ten obrazek skomponowałam z dwóch zdjęć, które zrobiłam o świtaniu w czasie ostatnich świąt. Za ostatnim drzewem po lewej stronie stoi dom mojego Taty. Mam jeszcze jedno zdjęcie robione o zachodzie z krową w tle. Może znajdą się chętni? Serdecznie zapraszam. A jak nie będzie chętnych, to wezmę je dla siebie hihihi.

 

fanaberka : :
lis 05 2003 Dylemat
Komentarze: 14

Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam w ogrodzie taki bałagan. Zmarznięte kwiatki wraz z ziemią powyrzucałam na kompost, skrzynki i doniczki ustawiłam pod wiatą…

Dziś Paskuda odkryła, że wszystkie elementy składowiska świetnie się toczą i zrobiła sobie ostry trening. A ja swój trening przy ponownym sprzątaniu muszę odłożyć do jutra, bo po pracy zaatakowałam łóżko na telewizji i pozwoliłam pani Rapaczyński opowiedzieć sobie do snu nasenną bajeczkę.

 

I widzę, że Mężuś zyskał rozgłos wśród sąsiadów jako ekspert od naprawy gniazdek, żyrandoli i kontaktów. Stanowczo zabroniłam mu brać za to jakiekolwiek pieniądze, więc przynosi a to płyn do mycia naczyń, a to komplet ściereczek jednorazowych, a nawet butelkę nalewki.

 

Hmmm… a co ja mam zrobić z tym ogromnym słojem wina z winogron, które wyraźnie przestaje fermentować?

 

fanaberka : :
lis 03 2003 Do Popielatki
Komentarze: 11

Ej Popielatka, Popielatka! Czy księgowe znają słowo "archiwum"? Nie martw się, Twój blog tam właśnie się znajduje! Musisz tylko kliknąć na datę po lewej stronie "2003-10" i zobaczysz swojego ukochanego. Oczywiście bloga mam na myśli.

A najlepiej będzie jak coś napiszesz, bo jak nie, to Ci zrobię szablon w rózowym kolorze, załaduję i dopiero wtedy będziesz miała dylemat!

Znów śmieję się przez łzy, ale może na tym właśnie polega życie w prawdziwym świecie?

 

fanaberka : :
lis 03 2003 List
Komentarze: 3

Jak to się dzieje, jak to możliwe, że Twoje teksty wzbudzają we mnie takie emocje… Wydaje mi się, że mam w sobie całe mnóstwo niedokończonych, nie nadających się do czytania książek, a Ty podchodzisz, dopisujesz jedno, ostatnie zdanie i już mogę swobodnie przerzucać kartki, przeżywać opisane tam historie…

A dzisiaj napisałeś coś, co mnie męczy od jakiegoś czasu, tylko nie umiałam tego wydobyć, wyartykułować: czyżby było ze mną tak, jak z tamtym zielonoświątkowcem: Ty mówisz „Bug to rzeka”, a ja słyszę „Bóg to rzeka” i robi mi się w duszy coś takiego dziwnego, bo tego właśnie mi trzeba i to właśnie chcę usłyszeć? Nie, nie chcę tego, taka myśl jest nie do zniesienia, zawsze uważałam się za normalną. Ale kobiety w moim wieku stają na rozdrożu, podobnie jak mężczyźni w Twoim wieku, a choć jest to całkiem inne rozdroże, widzę tu pewne podobieństwo sytuacji.

Nie wiem, czy ten list nadaje się do umieszczenia na blogu, może powinnam wysłać Ci maila. Jeśli tak sądzisz, daj znać. Notki, w przeciwieństwie do komentarzy dają się kasować.

 

fanaberka : :
lis 02 2003 Nie taki diabeł straszny...
Komentarze: 11

Jak dobrze, że wyjechałam! Było miło, wesoło, na luzie, Tata w dobrej formie, siostry roześmiane. Przeznaczyłyśmy wystarczającą ilość kasy na kwiatki i znicze, więc z przyjemnością kupowałyśmy najładniejsze. Świetną rzeczą była msza na cmentarzu w pięknym słońcu. Tata na nasz rozkaz nie zdjął czapki i na koniec dostał ochrzan od proboszcza! Przy grobie Mamy spotkałam dziesiątki osób, których od lat nie widziałam. Ratunku!!! Jacy oni są starzy!!!

Cmentarz też się zmienia, Tata musiał nas zaprowadzić do grobu Prababci…

 

I dwa razy wstałam o świcie, żeby zrobić zdjęcia, które są mi do czegoś potrzebne, ale niestety… nie wszystko poszło zgodnie z planem, pogoda sprawiła mi psikusa, zdjęcia to kicha, zobaczę czy da się z nich coś wyciągnąć.

I powrót był miły, bo czekały tu na mnie miłe rzeczy.

 

Pa

 

fanaberka : :