Komentarze: 7
Wczoraj wieczorem wpadła Iwcia. Kazała mi na 1 września zaopatrzyć się w strój sportowy, żeby potem nie było gadania, że „nie mogę iść na siłownię, bo nie mam się w co ubrać”. I co ja mam biedna począć?
Iwcia przyniosła z dziekanatu wiadomość, że jeden ze studentów wyleciał z wilczym biletem za to, że przykładał pacjentowi słuchawkę stetoskopu do głowy i powtarzał: „myśli – nie myśli”. W dodatku Iwcia – w przeciwieństwie do mnie – solidaryzuje się z władzami uczelni, a nie z dowcipnym kolegą.
Jakie to czasy nastały? Czyżby kura musiała uczyć się powagi i odpowiedzialności od własnych jajek?