Archiwum 25 sierpnia 2003


sie 25 2003 Wróciłam z zakwasami
Komentarze: 12

Drzewo na opał w piwnicy – jesienna pogoda niestraszna! Mieliśmy furmankę, ale nie było konia! Dziesięć kursów wozem drewna, zaprzęgniętym w szacowną rodzinkę, zrobiło swoje. Zabawa była niezła, ale zakwaszone mięśnie dają się we znaki.

 

Wykryto sprawców spalenia siedemnastowiecznej kapliczki i zamordowania kota na pobliskim cmentarzu. Dowodzili dwaj synowie wójta i syn miejscowego sklepikarza. Tego ostatniego znam: żaden tam „młody zbuntowany” – trzydziestoletni piwosz bez pracy i perspektyw. Nie mogę przeboleć ani kotka, ani tych kilku kawałków poczerniałego, rzeźbionego drzewa, a jeszcze bardziej całkowitego braku szacunku dla kilku wieków składanych rąk, zdejmowanych czapek, chylących się głów…

 

fanaberka : :