Komentarze: 0
Noc była nośna i niski, grobowy pomruk, który wyrwał mnie z łóżka, mógł być głosem wielkiej fali, która właśnie przetaczała się Wisłą, wdzierała się w koryto mojej rzeki, odwracała jej bieg i wypełniała rozlewiska.
Wieczorem pojechałam zobaczyć powódź. Stałam przez chwilę, wśród innych, nad rozświetloną breją. Wdychaliśmy fetor i tłukliśmy komary. W gałęziach nad nami kląskały słowiki.