Archiwum 16 kwietnia 2007


kwi 16 2007 zielony wąż
Komentarze: 3

Duży jasny ptak niespodziewanie znalazł samiczkę. Para straciła czujność i trzepotała w konarach akacji - nieporadnie, rozpaczliwie i jakoś boleśnie. Pióra z piskiem pocierały o kolczaste gałęzie a ja się martwiłam o skrzydła.

 

Popołudnie spędziłam nad rzeką, samotnie, jeśli nie liczyć ptaków i zielonego, płochliwego węża, rozgrzanego słońcem i zwinnego, ale zagubionego w gęstych trawach. Mogłam bez trudu schwytać go i sfotografować, ale ja nie dotykam dzikich stworzeń.

 

Potem długo wisiałam z aparatem nad nartnikiem i po raz pierwszy od wielu miesięcy, na chwilę, poczułam się wolna od smutku. 

 

:-)

fanaberka : :