Archiwum 12 kwietnia 2007


kwi 12 2007 niech nam żyje i obrasta czy jakoś tak
Komentarze: 9

Sprawdzian klas szóstych. Zamiast tyrać pod tablicą do wpół do czwartej – leniłam się w komisji między ósmą a dziesiątą.

Nasi uczniowie piszą test w dużej sali gimnastycznej. Tym razem pilnowałam dziesięcioosobowej klasy w zaprzyjaźnionej podstawówce, więc miałam okazję przyjrzeć się z bliska pracy uczniów. Po modlitwie w korytarzu, pobłogosławione przez księdza, dzieci weszły do sali. Wydawały się rozproszone i spięte. Większość skończyła grubo przed czasem. Dziewczynka z lewej odliczyła i ponumerowała dziewięć linijek – wypracowanie miało zająć co najmniej połowę strony i dokładnie tyle zajęło. Chłopak ze środkowego rzędu, który chciał wyjść po piętnastu minutach, motywując to zmęczeniem, nawet nie podjął zadania. Wypracowanie chłopaka z prawej zajęło trzy i pół linijki. Dziewczynka z ostatniej ławki pomalowała czarnym flamastrem wszystkie paznokcie. Dziewczynka spod okna przepłakała egzamin, bo wpisała swój kod w miejsce kodu egzaminatora i na nic się nie zdały zapewnienia, że nic złego się nie stało i że ta pomyłka nie wpłynie na ocenę jej pracy.

Jeszcze nie znam wszystkich pytań, poznam je, jak zwykle, z gazety. Rzuciłam okiem na arkusze w trakcie naklejania kodów. Rozwiązanie zadania z przyrody wymagało znajomości stron świata i prostego planu. Od stopnia rozwiązania tego zadania przez uczniów naszej szkoły zależeć będzie ocena poziomu mojej pracy.

Budujące to, bardzo.

 

fanaberka : :